O tym jak codzienność wróciła do gry i na co utyskiwał Mikołaj

wtorek, października 24, 2023

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

- Jutro weź parasol - przypominam Mikołajowi przy kolacji - na szczęście tylko jutro deszczowo, bo od środy znów słońce i 20 stopni. 
- O Jezu! - przewrócił oczami. - Ile tak jeszcze będzie? Już mam dosyć tego ciepła! Jest listopad! 
- Jeszcze październik! - Zgromiłam go wzrokiem i przypomniałam "po dorosłemu", że takie ciepło to przede wszystkim ratunek dla kieszeni! Piec do tej pory włączyłam tylko raz i to nie dla ogrzania, tylko żeby wysuszyć przemoknięte po deszczowym trekkingu buty. 
Mikołaj jednak utyskiwał dalej na bezlitosną aurę.
- Nawet pomidory jeszcze są! - prychnął znów i zaraz wpakował sobie dorodnego "ciliegino" do buzi.
- To chyba tylko się cieszyć???!!! Wolisz potem takie plastikowe ze sklepu??? Jak tak dalej pójdzie to one potrwają do grudnia! Przecież to luksus!

W poniedziałek w króciutkiej wolnej chwili postanowiłam zacząć przygotowywać ogródek na listopadową porę, choć mam nadzieję, że listopad zaskoczy łaskawością tak jak w zeszłym roku i z niektórymi pracami będzie można jeszcze moment zaczekać. 

Tak czy inaczej leżak i stolik w ogródku do wiosny już nie będą raczej potrzebne, więc powędrowały na zimowanie do cantiny. Beniaminek pięknie po lecie wyrośnięty wrócił do mojego pokoju, nawet jeśli przymrozkami jeszcze nie straszą. Zwinęłam też konewki, butle i cały sprzęt do podlewania, a na koniec zebrałam z krzaków cały gar pomidorów. Gałązki wciąż jeszcze uginają się pod ich ciężarem. Większość zielonych zostawiłam w nadziei, że ostatnie październikowe słońce pozwoli im godnie dojrzeć. Może sobie Mikołaj - wiking na ciepło wygrażać, ale środek jesieni bez ruszania zapasu peletu i z własnymi pomidorami, to naprawdę luksus!

Dziś pierwszy od dawna dzień, kiedy rytm życia wraca już na zwykłe, codzienne tory, dzień pełen pracy, bo czekają bardzo pilne zajęcia, ale ja - nie raz już to pisałam - takie zwykłe dni uwielbiam i po długich, intensywnych tygodniach chętnie do nich wracam. Poza tym teraz z jednym tylko "dzieckiem" jest nieco mniej zajmująco. 

Czekam aż mnie gdzieś z przyczajenia walnie między oczy syndrom opuszczonego gniazda, ale jak do tej pory nic, cisza, spokój. Czasem zatrzymam się w progu jego pokoju, popatrzę na pudła lego, które miał posegregować i nic. Może ja jednak jestem jakąś wyrodną matką?  

Teraz nadchodzi czas na zajęcie się Domem z Kamienia, książką, sobą. Kiedyś na samą myśl o listopadzie i nadchodzącej zimie aż mi się wszystko trzęsło, teraz jest we mnie spokój, bo wiem, że to jest moment, kiedy zwalniam, kiedy mam czas na wszystko to, na co latem go brakuje. Mam nadzieję, że przez najbliższe miesiące uda mi się zrealizować to, co sobie zaplanowałam. Wypuszczenie w świat czwartej książki - a tak naprawdę pierwszej takiej "prawdziwej" - jest oczywiście priorytetem. 

Będę się też doszkalać i zgłębiać tajniki SEO, pozycjonowania i inne arkana internetowej działalności, żeby ta cała praca nie szła na marne. W tym miejscu kolejny raz zwrócę się do Was z wielką prośbą: żeby to wszystko, co robię wypłynęło na szerokie wody potrzebuję Waszego wsparcia.

Jeśli znajdziecie chwilkę na udostępnienie, skomentowanie, polubienie wybranego filmu - może być Wasz ulubiony albo ten najmniej popularny, będę ogromnie wdzięczna (Facebook, Instagram, Linkedin czy inne portale i social media). Największą siłę mają oczywiście osoby z dużym gronem internetowych znajomych. Bardziej klikane są też udostępnienia opatrzone osobistym komentarzem, ważne są hasztagi, ale jakkolwiek i gdziekolwiek - za wszelką pomoc bardzo dziękuję!


Cieszę się z deszczowych prognoz na dziś, bo przynajmniej są to sprzyjające warunki do wywiązania się z pewnego zlecenia, które przyklei mnie do komputera na długie godziny. Ten deszcz to i tak tylko dziś - prognozy mówią, że październik pożegna się z nami koncertową aurą. Po cichu już sobie myślę jak tu i kiedy do Pizy, gdzie kusi wyczekana wystawa. Kusi też samotny spacer po Florencji, ale to wszystko za chwilę. Najpierw praca. Pięknego dnia!

WYSUSZYĆ to po włosku ASCIUGARE (wym. asziugare) 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze