kwarantanna 2020

Owacje na stojąco

czwartek, kwietnia 30, 2020


I tak oto ten przedziwny kwiecień kończy swój występ godny owacji na stojąco! Tak cudnej urody aprile, to odkąd mieszkam w Biforco, chyba jeszcze moje oczy nie widziały. To nic, że cały miesiąc (kolejny już) spędzony w kwarantannie. To nic, że bez pieszych wędrówek, bez morza, bez spacerów na lody... To nic. 

Kwiecień 2020 był mimo wszystko zachwycający! Pozwolił - co najważniejsze - wyłączyć piec, ozłocił skórę sierpniową opalenizną, dał czas na wspólne wylegiwanie się na tarasie, na obiadowanie pod gołym niebem. Z jednej strony oczywiście aż się boję myśleć co to dalej będzie bez turystów, bo nawet zaciskanie pasa ma swoje granice, ale z drugiej strony już wiem jak bardzo za tym dziwnym czasem będę tęsknić. Paradoksalnie czuję się trochę tak jakbym dostała od losu przepiękny DAR - dar dodatkowego czasu. Przecież to czasu wiecznie wszystkim brakuje.

Dostałam "dodatkowy" czas na pobycie z chłopcami, na wspólne rozmowy, wygłupy, czułości, filmy, gotowanie i biesiadowanie. Czasem też czas na sprzeczki i spory, ale tak czy inaczej dobry czas. Przepiękny czas RAZEM zanim chłopcy wyfruną z gniazdka w doroślejsze życie. I mam poczucie, że dobrze ten czas wykorzystaliśmy. Nie zmieniłabym nawet jednego przecinka.
To taka moja refleksja z końca kwarantanny...


W ostatnich dniach przyglądałam się i przyglądałam pogodowym tabelkom i postanowiłam w tym roku już zacząć z sadzonkami. Kupiłam cukinie i ogórki, a dziś mam zamiar dokupić przynajmniej część pomidorów. Wiosna w tym roku jest niezwykła i jeśli już teraz wszystko posadzę, to w czerwcu - jeśli żaden armagedon nie przejdzie - może zjemy pierwsze pomidory!

Rankiem, kiedy siadam do komputera, zaczynam najpierw zastanawiać się nad tym co było wczoraj dobre. Wypisuję na szybko to co przyjdzie mi do głowy i wywoła uśmiech. Okazuje się, że tych dobrych rzeczy jest każdego dnia całkiem sporo. Może komuś wyda się  dziecinadą, ale dla mnie to bardzo ważne - uczepić się tego co dobre. Nie mam już siły pisać o epidemii, nie chce mi się już nawet o tym rozmawiać. 

Rzeczy dobre z wczoraj:
1. Mikołaj prawie sam zrobił pierogi. 
2. Słońce.
3. Kupione pierwsze sadzonki.
4. Kwiatki przy drodze do Marradi są w czterech kolorach.
5. Powiesiłam nowe kwiatki na barierce tarasu. 
6. Był czas na lekturę.
7. Przepyszna kolacja - przepis już dziś.
8. Tęcza o poranku.

APLAUZ to po włosku APPLAUSO (wym. applauzo)


kwarantanna 2020

Rachunek rzeczy dobrych

środa, kwietnia 29, 2020


Deszcz zamiast po obiedzie, zjawił się już po śniadaniu. Spokojny, życiodajny deszcz, który wiosną tak bardzo jest potrzebny. Siąpiło do wieczora z małymi przerwami i chyba w nocy jeszcze trochę, a w momencie kiedy deszcz ustał, słońce przebiło się przez ołowiane chmury z taką mocą, że zaraz nad doliną rozciągnęła się tęcza jak amerykańskiego musicalu. 

Dziś ma powrócić kwietniowa aura do zakochania i patrząc na prognozy na kolejne dwa tygodnie, żadne niespodzianki się chyba nie szykują, czas więc pomyśleć o pomidorach, cukiniach, ogórkach. 
Może dziś? Dziś dzień ciut mniej zajęty.

Obiecałam Wam też podzielić się pewnym zdarzeniem z zeszłego tygodnia, które jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że Italia to naprawdę wyjątkowy kraj.

Ale od początku...
Tomek, jak pewnie pamiętacie, chodzi do liceum w Faenzie. Faenza to miasto leżące już w Emilii - Romanii, około 35 km od Biforco. 
Kiedy pod koniec lutego z powodu epidemii północne regiony Włoch zamknęły granice, zamknęły się rzecz jasna też szkoły. 

W przedostatnią sobotę lutego Tomek tak jak zawsze pojechał do szkoły, a już w niedzielę dowiedzieliśmy się o tym, że od poniedziałku zostaje w domu. Niespodziewający się takiego obrotu sprawy, nie zabrał ze sobą wszystkich książek, część materiałów ze względu na ciężar, zawsze trzymał w szkole. 
Z racji coraz to nowych restrykcji - przede wszystkim zamknięcia nie tylko regionów, ale zaraz i gmin, nie mogliśmy tych materiałów odebrać. Przez jakiś czas dawał sobie Tomek radę korzystając z życzliwości kolegów, którzy podsyłali zdjęcia potrzebnych stron, ale zrobiło się to w końcu męczące dla niego na pewno, więc pewnie i dla reszty. 
Postanowił więc Tomek napisać do szkoły maila, w którym wyjaśnił swój problem. Już chyba drugiego dnia, szkoła się z nami skontaktowała, by doprecyzować czego Tomkowi brakuje. Przemiła pani obiecała jakoś pomóc. To był zeszły wtorek...

Zdzwoniła znów w piątek informując nas z radością, że obrona cywilna wszystkie Tomka rzeczy dostarczy do domu jeszcze tego samego dnia (około 35 km). Jednocześnie też zapytała:
- Jak znajdę twoje książki? Są podpisane?
- Nie, ale jeśli pani otworzy na jakiejkolwiek stronie, wszystkie są pełne moich rysunków. 
Przemiła pani poszukała, spakowała, obronie cywilnej przekazała i w piątek po obiedzie przy bramie Domu z Kamienia Tomek odebrał wyczekaną przesyłkę...

Myślałam, że w Italii już nic mnie nie zaskoczy. Myliłam się.


A teraz dla równowagi - co mnie zbiło z pantałyku. Italia akurat nie ma nic do tego, tylko moje wyrodne, pierworodne dziecko.
- Pusia, a tu ci tak odrosło... - pokazał palcem na moje odrosty, zaraz po tym jak odcisnął mi na czole dziękczynnego buziaka. 
- !!!! - zamiast słów zmierzyłam go wzrokiem bazyliszka.
- To źle, że zauważyłem?
- To znaczy, że jest aż tak źle czy że jeszcze ujdzie?
Patrzył dłuższą chwilę na moje odrosty, głowę przekręcał, myślał, aż wygłosił wyrok:
- Ujdzie.
Jak ujdzie to ujdzie, a jak przestanie uchodzić, to założę kapelusz.


***
Każdego wieczora robię rachunek rzeczy dobrych. Każdego dnia skupiam się na tym, co danego dnia wywołało uśmiech. Wczoraj dzień był niby zwykły, ale jednak dobrych rzeczy nie brakowało:
1. deszcz był niewątpliwie darem dla roślin, a po deszczu pojawiła się tęcza, 
2. dopisałam kilka stron do e-booka o Mugello, 
4. paradowałam w kolejnej ślicznej sukience, 
5. z chłopcami znów dyskutowaliśmy o tym i o tamtym, 
6. obiad był wyjątkowo smaczny. 

Tik tok - tik tok... kwiecień zaczyna końcowe odliczanie.

kwarantanna 2020

Mój świat i mój brat niedźwiedź

wtorek, kwietnia 28, 2020

Dom z Kamienia blog Appennino Tosco Romagnolo

Odkąd zamieszkałam w Biforco, a nawet wcześniej - odkąd po raz pierwszy przyjechałam tu na wakacje - byłam przekonana, że to wyjątkowe miejsce do życia. To przekonanie ugruntowało się we mnie z upływem lat, a w zaistniałej sytuacji przeszło prawdziwą próbę ognia. W momencie, kiedy cały świat został zamknięty w domu, kiedy o dalekich podróżach nie ma co nawet myśleć, ja nie rozpaczam. Żyję w takim miejscu, że czasem mam wrażenie, jakbym z tych wakacji sprzed trzynastu laty nigdy nie wróciła... Jeśli nawet przez kolejny rok nie będzie nam dane oddalać się od miejsca zamieszkania, ja będę dalej się uśmiechać, bo dane jest mi żyć w miejscu tak wyjątkowym, że mnie samej - tak jak pisałam wczoraj - słów brak... 
Jeśli mamy poruszać się tylko w granicach naszego regionu, oznacza to, że ja mogę jechać do: Florencji, Lukki, Sieny, Pizy, Livorno, Viareggio, do Arezzo, Pietrasanta, Grosseto, Pitigliano, do term Saturni, do Castiglione della Pescaia, do Piombino, a nawet popłynąć na Elbę! To jest niezwykłe...

Appennino Tosco Romagnolo Biforco Kasia Blog

Ale dziś i tak wystarczą mi te słynne już łąki Apeninów wiosną tak bogato ukwiecone, wystarczą majestatyczne gaje kasztanowe, niezmierzona plątanina górskich ścieżek, rzeka, której szemranie jest dla nas muzyką każdego dnia, są wodospady, jest zapach ziół w powietrzu, ciepłe światło, nasycone kolory, sangiovese w kieliszku, świeży chleb na stole...

Biforco Appennino Tosco Romagnolo Kasia blog
Appenino Tosco Romagnolo Dom z Kamienia blog, Biforco

- Wiecie jakie są teraz moje ulubione elementy dnia?
- ? 
- Kiedy się budzę i siadam do porannej kawy i porannego pisania, a świat jeszcze śpi, potem kiedy siadamy do obiadu, kiedy sobie tak gadamy o tym i o tamtym, a potem kolacja i wreszcie kiedy wieczorem układamy się razem do wspólnego oglądania filmów.
Przy poniedziałkowym obiedzie zebrało nam się na rozmowy o animacjach dla dzieci. 
- Pusia, a płakałaś kiedyś przy jakiejś bajce?
- Jasne! Przy Królu Lwie! 
- Serio?
- Jak bóbr! Przy Ekspresie polarnym płaczę za każdym razem, przy Strażnikach Marzeń... A wy?

Okazało się, że chłopcy nie są skłonni do łez. 
- Jesteście bezduszni! Jak można nie płakać przy niektórych scenach? Płacz nie jest niczym złym przecież! To teraz inne pytanie: jaka bajka według was ma najgłębszy morał?
- "Mój brat niedźwiedź" - odpowiedzieli chórem bez cienia zawahania, a mnie właśnie taka ich zgodna odpowiedź zawiązała gardło na supeł, żeby wiedzieć dlaczego trzeba znać tę historię. 
- Co jeszcze? 
- Shrek! 
- Shrek??? A jaki z tej bajki płynie morał? Chyba tylko, że życie to nie bajka!
- No weź, pomyśl Pusia - powiedział Tomek - morał jest taki, że nie każdy kto na pierwszy rzut oka jest potworem, naprawdę musi nim być. 
- Na tak... Masz rację.
- Pamiętasz jak wszyscy uważają, że Shrek jest tylko wstrętnym ogrem i tak dalej...
- Zgadza się.
- A które bajki Pusia były według ciebie niedocenione?
- Chyba Strażnicy marzeń przeszli bez echa, a to taka mądra animacja. A według was?
- "Planeta skarbów" - podają jedną z ich ulubionych bajek.
- "Mój brat niedźwiedź" też raczej wielu w ogóle nie pamięta.

Appenino Tosco Romagnolo Biforco blog Kasia

- Mogę zrobić wam zdjęcie? - rozczula mnie widok, kiedy po obiedzie układają się rozleniwieni jeden obok drugiego na tarasie. 
- Nie Pusia! Żadnych zdjęć!
- Oj weź!
- Sama sobie zrób zdjęcie! 
- Nie mogę wszystkich zanudzać tylko moimi zdjęciami na okrągło. 
- Żadnych zdjęć! - upierają się stanowczo jeden przez drugiego.

Dorośli i w kwestii fotografowania się będzie coraz trudniej. Dobrze, że choć cytować mogę bez opamiętania, mam nadzieję, że nie wprowadzą mi z czasem cenzury i jednak mimo wszystko co jakiś czas pozwolą przyłapać się w jakimś kadrze.
Cały mój świat. Mikroskopijny skrawek Toskanii i dwóch najwspanialszych facetów na świecie.

Appenino Tosco romagnolo Dom z Kamienia Biforco Kasia
Biforco blog Dom z Kamienia Appenino Tosco Romagnolo

Zdjęć chłopców nie ma, o wzruszającym zdarzeniu z zeszłego tygodnia opowiem jednak jutro, a teraz z całego serca tymi ukwieconymi łąkami mówię Wam BUONGIORNO!

Jeszcze kilka informacji po ogłoszeniu nowego dekretu. Od 4 maja wychodzimy z domów i tak jak pisałam poruszamy się w granicach swoich regionów. Szkoła ruszy dopiero od września. Od 4 maja mogą też otworzyć się bary i restauracje, ale tylko "na wynos". Stacjonarnie, choć z pewnymi ograniczeniami dopiero 18 maja. Ostatnimi w kolejce będą fryzjerzy oraz inne podobne salony, te wrócą do pracy 1 czerwca. Co dalej? Czas pokaże. 

CENZURA to po włosku CENSURA (wym. czenzura)

Sukienka: www.madame.com.pl

Kiedy brakuje słów...

poniedziałek, kwietnia 27, 2020


Jak wyglądają kwietniowe, górskie łąki w kwietniu?

Od wczoraj myślę jak je opisać i im bardziej się nad tym zastanawiam, tym większy czuję żal, że nie jestem poetką, że brak mi jednak finezji, słów, metafor, porównań. 
Dobrze, że choć wierny Nikon wspiera moje marne słowa obrazem i może tak będzie łatwiej pokazać jak wielkim cudem są w kwietniu toskańskie Apeniny... 

Prawdziwym cudem...

Nieskończone połacie jaskrów tak żółtych, że aż oczy bolą od patrzenia i zaraz przypomina mi się jak dorośli w dzieciństwie powtarzali: "nie zbliżaj ich do oczu, bo oślepniesz". Teraz oślepia mnie ich uroda i obfitość na tle zielonych wzgórz. 
Oprócz jaskrów mlecze, których część zamieniła się już w ulotny puch, dalej dzikie orchidee, stokrotki i niekończące się lila połacie dzikiego tymianku... I to jeszcze nie wszystko, jeszcze tyle innych kwiatów, których nazw po prostu nie znam. 


Premier powiedział: kto mieszka nad morzem, na tyle blisko, by móc dotrzeć na plażę na własnych nogach, ten może się w morzu wykąpać. To samo dotyczy rzek, jezior i oczywiście gór - jeśli są miejscem zamieszkania, można wędrować. A zatem góry znów wracają do mojego jadłospisu... 

Czekam jeszcze grzecznie, jeszcze nie pomaszerowałam 20 kilometrów, tak jak się odgrażam od tygodni. Wczoraj chciałam tylko ugłaskać stęsknioną za tymi widokami duszę, dotknąć dzikich kwiatów, strzepnąć żółty pyłek z butów, posłuchać kukułki, pobiegać chwilę z motylami... 

Przed zdjęciem rekonesans, czy nie ma przy kamieniach "dzikich lokatorów"

Zdjęcia z tych moich "dziecięcych hulanek" na łące, ze szczęściem kipiącym uszami i z dziką naturą pokażę jutro. Dziś tylko góry, kwiaty i dłonie oparte o kamienny mur. Tyle tęsknot, tyle szczęścia, tyle emocji w jednej chwili. 


Dzień w ogóle był bardzo piękny. Miał w sobie wszystko to, co idealny dzień mieć powinien. Obiad pod gołym niebem, czułości, zabawy, film, naleśniki, pizzę przygotowaną z duszą na ramieniu, bo na kolacji miał być Mario, który ostatecznie stwierdził, że moja pizza mu bardziej smakuje niż jego własna. Dzień, który zaczął się pięknym słońcem na wzgórzach. Dzień, który wzruszył ukwieconymi łąkami. Dzień, który cieszył kolejnymi nieco abstrakcyjnymi dyskusjami z chłopcami. 
Kolejny dzień w Toskanii. 
Kolejny dzień z życia.   
Dobry dzień.


- Czy potrzebne ci są aż trzy poduszki pod nogami? - zapytałam Mikołaja. 
Po spacerze zestroiłam się w bikini, by dalej przypiekać się w słońcu, a zatem szukałam skrawka legowiska na ukochanym tarasie.
Mikołaj zdawał się medytować niczym samuraj zjednoczony ze swoją kataną, więc nawet nie zareagował na moje pytanie. Słuchawki na uszach z muzyką graną na jakiś chińskich skrzypcach, których dźwięk - jak określiła J. - przypomina bardziej obdzieranie kota ze skóry, skutecznie utrudniały dialog. 
- Ej!
Łypnął na mnie jednym okiem.
- Potrzebne ci pod nogami aż trzy poduszki?
- Tak. 
- ???
- Muszę mieć po równo. 
Po równo, czyli symetrycznie. Oczywiście wywalczyłam w końcu dwie poduszki i ułożyłam się tuż obok pochłaniając kolejne strony opowieści o Van Goghu. Mikołaj poszedł sobie pięć minut później, musiałam chyba poważnie zakłócić - nomen omen - równowagę samuraja.

Przed nami ostatni kwietniowy tydzień, a raczej jego skrawek! Jutro w Domu z Kamienia nie tylko kwieciste widoki hulanek na łąkach, ale też opowieść o pewnym wzruszającym zdarzeniu jeszcze z minionego tygodnia... 
Niech nowy tydzień dobry ma początek!

PODUSZKA to po włosku CUSCINO (wym. kuszino)

sukienka: www.madame.com.pl

kwarantanna 2020

Kto mieszka pod łóżkiem w Domu z Kamienia i o zakochaniu się w porankach

niedziela, kwietnia 26, 2020


- Dziś trzeba posprzątać - przypomniałam enty raz przy obiedzie.
- Dziś nie - odezwał się Tomek tonem jeszcze bardziej zdecydowanym niż mój.
- Jak nie?
- Dziś nie! Jutro, pojutrze, za pięć dni... Nie dziś!
- Chyba żart! Od kiedy już nie sprzątaliśmy? 
Rozmowa, a raczej negocjacje toczyły się między mną a Tomkiem. Mikołaj jakby spokojny z posiadania swojego adwokata, dokładał sobie zrelaksowany kolejny kawałek ziemniaczanego pasticcio.
- Jest taki bu... (piiiip wypipuję lekko niecenzuralne określenie), że już się o kurz potykamy! 
- Ja tam się o żaden kurz nie potykam - Tomek dalej bronił swojego stanowiska. 
- Czy ty widziałeś jaki jest syf pod łóżkiem?
- A po co ty pod łóżko zaglądasz? - Tomek popatrzył na mnie takim wzrokiem jakbym zupełnie postradała zmysły. 
- Jak ćwiczę i leżę na podłodze to widzę z bliska cały ten syf. 
- Pod łóżko się nie zagląda, pod łóżkiem mieszkają potwory!
- Nie wiem czy to ty zwariowałeś czy ja prowadząc taką konwersację.
- Ja tam nawet nogi w nocy za łóżko nie wystawiam, a co dopiero zaglądać pod łóżko!

***
- Czy ty tu w ogóle wycierałeś kurze???
- Wycierałem!
- Błagam! Nawet nie, że teraz nie wycierałeś, tu chyba od Bożego Narodzenia kurz zalega! - Przejechałam palcem i ten zakurzony palec podstawiłam Mikołajowi pod nos niczym perfekcyjna pani w pewnym programie i tylko do kompletu brakowało mi białej rękawiczki.
- Sprzątałeś? Serio???
- Tak - szedł w zaparte, mimo niepodważalnych dowodów na moim palcu. Po tej kpinie w żywe oczy wskoczyłam na wyższe tony. No dobrze... Na wysokie tony. Na bardzo wysokie! Powiem wprost: zaczęłam piłować otwór gębowy jak stare prześcieradło. 

W końcu jednak posprzątaliśmy... Okupione to było lekko napiętą atmosferą, ale daliśmy radę i pod wieczór w Domu z Kamienia znów zapanował pokój i co ważne porządek!
Czy pod Waszymi łóżkami też mieszkają potwory?


Poza tym dzień był bardzo udany. Dużo znów rozmawialiśmy o filmach, czytałam Tomkowi wszystkie sugestie Czytelników, a on dzielił się ze mną zupełnie inną filmową wiedzą - jak fachowo nazywa się stały motyw, jak nazywa się pojawienie na chwilę na przykład samego reżysera i tak dalej i tak dalej. Tomka fascynacja kinem nabiera rozpędu, a animacja z klocków lego, którą sam tworzy w pokoju gości, gdzie rozstawił sobie tymczasowo studio nagrań, niezmiennie mnie zachwyca i coraz bardziej zadziwia.  


Niedzielny ranek obudził się piękny! Teraz słońce wstaje bardzo wcześnie i kiedy w dolinie panuje jeszcze cień, otulające nas wzgórza już skąpane są w słońcu. Prawdziwy spektakl! Patrzyłam dziś rano, oczekiwaniu na kawę, jak urzeczona na tę granicę światła i cienia. Ptaki świergotały jak oszalałe. Uchyliłam do tego okno, by poczuć zapach wiosennego poranka... Tylko dwa słowa - do zakochania! 

Po południu zajrzyjcie do kuchni, znajdziecie nowy, wart wypróbowania przepis! 
Dobrego dnia! 

ROBIĆ PORZĄDKI to po włosku FARE LE PULIZIE (wym. fare le pulic'ije)

Dom z kamienia

Pourodzinowe refleksje oraz o kinie słów kilka

sobota, kwietnia 25, 2020


Przy Cardeto przekwitają mlecze i całe zbocze opadające od kościoła do via Francini pokryło się puchatymi kulkami dmuchawców. Lipy już całkiem się zazieleniły i do tego przybyło fioletów - tu i tam jeszcze irysy, poza tym rozmaryn w rozkwicie, glicynie i bzy. Jest tak pięknie, że aż w gardle ściska. Ta pierwsza soczysta zieleń i nasycone kolory właśnie teraz mają swój czas.

Piątek był tak ciepłym dniem, że nawet na popołudniowe wyjście po zakupy nie trzeba było narzucać nic na ramiona. Wystarczyła sama letnia sukienka, bo ciepło przyjemne panowało w dolinie do wieczora. Kiedy około 17.00 przechodziliśmy z Tomkiem przez miasteczko, termometr przy moście pokazywał 24 stopnie. Bajka...


Piątek był dobrym dniem nie tylko ze względu na pogodę. Piątek obfitował w ciepłe słowa z okazji urodzin bloga i za każde jedno słowo wysłane prywatnie, w komentarzu tutaj czy na fejsbuku bardzo Wam dziękuję. 

To dla mnie niezwykle wzruszające. 
Pochwaliłam się wczoraj statystykami, bo to dla mnie wielka radość wiedzieć, że tak dużo osób tu zagląda. Ale piszę codziennie od lat bez względu na to czy wirtualne drzwi otworzą się w ciągu dnia dziesięć razy czy dziesięć tysięcy razy. Piszę dla Was, ale piszę też dla siebie i mam nadzieję dla chłopców, dlatego nigdy nie udaję, jestem jaka jestem i nawet jeśli po raz pierwszy pojawia się tu prawdziwa współpraca - sukienki Pani Basi, to też dlatego, że te sukienki lubię i z radością noszę. Dom z Kamienia nigdy nie będzie prawdziwą tablicą reklamową. 

Mam natomiast nadzieję, że zrozumiecie jeśli będę próbowała czasem wykorzystać (choć to złe słowo) to moje niemal etatowe zajęcie, jakim jest prowadzenie bloga, by szukać nowych możliwości, które pozwolą mówiąc wprost przeżyć, przetrwać. 
Jestem mamą. Jestem odpowiedzialna za dwóch już prawie mężczyzn, ale jeszcze chłopców i chcę im dać to, na co zasługują. A zasługują na wiele. Oprócz tego co oczywiste: nakarmić, kupić nowe buty, zabrać do okulisty, chcę zrobić co w mojej mocy, by pomóc spełnić ich marzenia. Muszę jak ptakom pomóc poderwać się do lotu, a potem reszta będzie zależała już tylko od nich. Nie jest mi łatwo. Czasem nawet bardzo trudno, ale prawie nigdy się nie użalam, a kiedy użalam, to znaczy, że jest naprawdę źle. 
Cokolwiek robię, zawsze jest w tym prawda. 

Życie ostatnich lat nauczyło mnie kilku ważnych rzeczy: 
Żeby w każdym momencie skupiać się na tym co dobre.
Żeby mieć cierpliwość i pokorę - nie wszystko musi się udać i nie zawsze od razu.
Żeby nie bać się marzyć i drobnymi kroczkami zmierzać do celu, mimo niepowodzeń i trudności.  


Czas jest piękny i jednocześnie trudny. Nie wiem, kiedy będę mogła znów wrócić do pracy z turystami. Mam nadzieję, że jakoś przetrwamy. Tymczasem będę pisać dalej, szukać nowych możliwości, dwoić się i troić. 
Jeśli macie chwilkę czasu i co jakiś  czas podacie dalej linka z e-bookiem (teraz jest już w wielu sklepach), będę Wam bardzo wdzięczna.


Tomka radość popołudnia - z braku laku dobry i budino z torebki:) 

- Pusia, a według ciebie jakie jeszcze filmy powinienem zobaczyć?

Tomek podążając za swoją wielką kinową pasją postawił sobie za punkt honoru być specem od kina i obejrzeć jak najwięcej klasyków, "sławnych" filmów, które zapisały się w historii. Podsunęłam już sporo tytułów, a sam Tomek pomyślał, że aby był w tym jakiś sens najlepiej uporządkować to poznawanie kina według najważniejszych reżyserów. Teraz ma na tapecie Tarantino, którego ja szczerze nie trawię, ale jak sam przyznał - musi sam obejrzeć, by wyrobić sobie własną opinię. Podpowiedziałam Allena i Almodovara. Jeśli macie jakieś pomysły chętnie wysłuchamy. 
Tymczasem był już Nolan, niezmiennie ulubiony reżyser Tomka, znani mu już też: Ridley Scott, Lucas, Spielberg, Ozpetek, Tornatore, Peter Jackson, Coppola, Scorsese, Sergio Leone. 

Z filmów był wczoraj Ostatni Samuraj, a teraz odważnie szykujemy się do Milczenia owiec. Może i Wy w wolnej chwili podpowiecie Tomkowi innych "kultowych" reżyserów i "kultowe" tytuły? 

Teraz już czas na mnie, bo choć dziś w Italii Święto Wyzwolenia, praca jest pracą i nie ma odstępstw. Święto wyzwolenia to my sobie urządzimy 3 maja, kiedy premier da nam zielone światło na wyjście z domu. Tymczasem życzę Wam dobrego dnia i zostawiam z filmową zagadką. Kim jest Tomek na zdjęciu? Podpowiedź: pewnym bardzo znanym aktorem, który jak nikt inny zapracował sobie na miano kultowego, grając w filmach, których reżyser też jak nikt inny jest królem swojego gatunku. Dobrej zabawy i dobrego dnia!

Wieczorne improwizacje
KINO to po włosku CINEMA (wym. czinema)

urodziny bloga

Zacząć dziewiąty rok z myślą filozoficzną

piątek, kwietnia 24, 2020


- Pusia - zaczął Tomek nową dyskusję, jak tylko zasiedliśmy na tarasie do chińskich pierożków "made by" Mikołaj - którzy według ciebie młodzi aktorzy mają zadatki na "wielkich" aktorów?
- Nie wiem... - zastanowiłam się chwilę. - W sumie nie bardzo znam młodych aktorów. O! Wiem! Ten co grał Hawkinga! - dodałam zaraz.
- Eddie Redmayne. 
- Właśnie! 
- Pusia, ale on nie jest młody!
- Słucham?? Redmayne nie jest młody? A ile on ma??? Trzydzieści lat?
- Coś tak... No weź Pusia! Jak na aktora to dużo!
- Powiedz to Al Pacino!
- Dlaczego? - wtrącił się nagle Mikołaj. 
Mikołaj jak to Mikołaj.

- To ja już nie wiem. Chyba nie znam młodego pokolenia aktorów. Taki Radclife to może i dobry aktor, ale dla mnie zawsze już będzie Harrym Potterem. Poza tym i on ma już chyba około trzydziestki. Podobnie Emma Watson.
- Ona grała też w innych filmach.
- A ty pamiętasz jak Mikołaj zakochany był w niej na zabój?
Śmiejemy się wszyscy na to wspomnienie.

- Kiedyś byłem zakochany w Emmie Watson, a teraz mam zamiar być samurajem - odpowiedział Mikołaj i pochłonął kolejnego pieroga. - Dziś znalazłem takie fajne cytaty.
- Podzielisz się?
Mikołaj zacytował mądrości po angielsku. Większość z nich dotyczyła odwagi, szacunku, wojowniczości. 
It doesn't matter how slowly you go as long as you don't stop - dodał na koniec - to Confucius
- Konfucjusz! To mi się podoba! To będzie motto do mojego jutrzejszego wpisu. 
- A co jest jutro?
- 8 lat bloga. Przygotowałeś niespodziankę? Kwiaty? Prezent? - podpuszczam Tomka.
- Jasne. Pójdziemy Pusia na spacer... - mówi zdecydowanie i zaraz dodaje - do kuchni! Ale będziemy szli bardzo, bardzo powoli...


Obiad odbiegł końca. Mikołaj wstał od stołu, a raczej od stoliczka, bo znów jedliśmy na tarasie, siedząc na poduchach jak Azjaci. 
- Gdzie idziesz?
- Robić lekcje. 
- Teraz powinieneś posiedzieć na dworze i się dotlenić. 
- Teraz muszę się uczyć.
- A rano co robiłeś, poza szukaniem cytatów? 
- Uczyłem się i .... szukałem też zbroi samuraja. 
- Oj Pusia daj mu spokój - Tomek stanął w obronie brata - to można przecież podciągnąć pod historię!


Szczerze mówiąc inaczej sobie wyobrażałam urodzinowy wpis. Tymczasem po obiedzie usiadłam i tak właśnie rocznicowo mi się napisało. 
To jest właśnie Dom z Kamienia.
Nic tu nie jest zaplanowane, nic na siłę, nic "bo trzeba", żadnych zaprojektowanych z wyprzedzeniem artykułów, żadnej reżyserii... Od 8 już lat dzień po dniu życie samo się pisze. 

Co ja dziś mogę powiedzieć? Czy jak co roku zrobić streszczenie statystyk? Powiedzieć jak bardzo mnie cieszy te zaraz 3.500.000 wszystkich wejść i te kilka tysięcy dziennie?
Czy dodać, że chciałabym, by te numerki rosły i rosły, żeby było Was coraz więcej i żebyście zaznaczali co jakiś czas swoja obecność? 
Tak, chcę bardzo i jednocześnie bardzo dziękuję! Chcecie tego czy nie, jesteście częścią Domu z Kamienia i będę zaszczycona, jeśli dalej będziecie nas odwiedzać, cieszyć się z nami i martwić, delektować i filozofować, dzielić tym co dobre i też tym co czasem złe.

Blog stał się moim sposobem na życie, rodzinną kroniką, stał się moim powiernikiem, "układaczem" myśli. Bez bloga już nie umiem i mam nadzieję pisać dalej i dalej bez końca... 

Znów, jak co roku powtórzę to samo: mam nadzieję, że kiedyś będzie z tego książka. A tymczasem za słowami Konfucjusza powoli, powolutku będę dalej małymi kroczkami zmierzać do kolejnych wytaczanych sobie celów. 

Wasze zdrowie! I za ten Dom co to jest, a jednak wciąż go nie ma...  

OSIEM LAT to po włosku OTTO ANNI



Sukienka www.madame.com.pl

kwarantanna 2020

Bzy i odrobina normalności

czwartek, kwietnia 23, 2020


Po raz pierwszy od półtora miesiąca będąc na zakupach w miasteczku poczułam, że idzie ku dobremu i bardzo mnie to podbudowało. Przed marketem nie było już rozciągniętej na bezpieczny dystans kolejki smutno przestraszonych ludzi, w ogóle nie było żadnej kolejki. I nie żeby w markecie kłębił się tłum. Ludzi było ciut więcej niż w ostatnich dniach, natomiast co najważniejsze - na twarze powrócił uśmiech, który widać było mimo przykrywających pół twarzy maseczek, bo uśmiechały się też oczy. Nikt od nikogo nie uskakiwał na dwa metry, nikt na nikogo nie patrzył już jak na potencjalne zagrożenie. W środę na zakupach miałam ich wszystkich ochotę "wyściskać" za tę namiastkę poczucia normalności. 
Zbliża się wielkimi krokami początek maja.

Rząd przygotowuje plan wychodzenia z kwarantanny. Być może w połowie maja zostaną otwarte nawet bary i restauracje, choć to otwarcie będzie na pewno na tymczasowo nowych zasadach. Będziemy mogli się też przemieszczać w granicach regionu, oczywiście zachowując zdrowy rozsądek, a to oznacza, że... Florencja jest moja!!! 

Już wizualizuję w myślach fotograficzną wyprawę. Wyruszyłabym wczesnym rankiem, zaraz o świcie jeśli nie pierwszym to drugim pociągiem i zrobiłabym historyczne zdjęcia. Zobaczyłabym Florencję zupełnie inną, Florencję podobną do tej ze wspomnień Mario. 


Wczoraj też po raz pierwszy od półtora miesiąca Mario przyszedł na kolację i zaczął coś nawet przebąkiwać, że może w niedzielę jakiś spacer... Zobaczymy! Po dwóch dżdżystych dniach wróciła bajeczna pogoda. Środa nie była jeszcze upalna, ledwie 19 stopni na termometrze, ale niebo się wypogodziło i dziś i jutro i jeszcze dalej świat ma być znów w letnim klimacie. 


Tymczasem minął pierwszy miesiąc wiosny i zakwitły bzy... Bzy, na które czekam zawsze z utęsknieniem. Pojechałabym pod dom "Sycylijczyka", żeby sfotografować upstrzone fioletem krzewy, ale...  

Przede mną kolejny bardzo pracowity dzień - grafik puchnie od lekcji, dwa w połowie "rozgrzebane" e-booki czekają na uporządkowanie, a ricotta w lodówce czeka na oryginalne spożytkowanie. Już jutro natomiast zapraszam Was na wspólny toast! 
Za co? 
Kto wie, pamięta ten niech zgaduje, a kto nie, ten poczeka do jutra!

DOBREGO CZWARTKU!

PO RAZ PIERWSZY to po włosku PER LA PRIMA VOLTA (wym. per la prima wolta)