We dwoje - czyli nowa rzeczywistość

czwartek, października 19, 2023

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W środę wieczorem po raz pierwszy, odkąd wyjechał Tomek, usiedliśmy do kolacji we dwoje. O dziwo nie dopadły nas żadne smutki. Można nawet powiedzieć, że było całkiem normalnie, tylko o jeden talerz mniej, co oczywiście przy tak skromnej ilości domowników rzuca się w oczy. 

- Pasuje mi ta bluza? - zapytał Mikołaj - czy za mała? 
- Ta może być. To Tomka? 

Mikołaj zaczął odkrywać pozytywy nieobecności brata. Wszedł w posiadanie niektórych elementów garderoby, które Tomek zostawił oraz rozgościł się jak pan i władca w całej szafie, gdzie wcześniej dominował starszy brat.

W środę też po raz pierwszy od niedzieli udało mi się porozmawiać z Tomkiem. Staram się nie być namolna z dzwonieniem, ale przynajmniej na początku jego samodzielnego życia chciałabym wiedzieć: czy sobie radzi, czy nie jest mu smutno, czy jest szczęśliwy, czy niczego nie potrzebuje, jak mu się żyje ze współlokatorem, czy ciepło się ubiera, czy zjadł i co zjadł, czy pada, czy świeci słońce, czy załatwił sprawę abonamentu, czy był już w nowym muzeum, czego się nauczył, co wyczytał, czy poznał kogoś nowego... Mogłabym mnożyć bez końca. 

Tomek nie był bardzo wylewny, ale w jego przypadku to dobry znak. Znam go jak chyba nikt inny i wiem, że niedzwonienie, brak potrzeby długiej rozmowy jest oznaką braku problemów. 
Na ten weekend jeszcze planuje przyjechać, ale już zaznaczył, że na niektóre weekendy będzie zostawał w Bolonii. Wcale się temu nie dziwię i już dopatruję się pozytywów dla mnie. Biorąc pod uwagę fakt, że Mikołaj już od jakiegoś czasu prowadzi bardzo bogate towarzyskie życie, to teraz i ja będę miała więcej czasu na bycie sama ze sobą. Już mi nawet chytry plan na dwa dni listopada chodzi cichutko po głowie...

Tymczasem przede mną bardzo intensywne dni. Taki turystycznie bogaty czas, to trochę jak iluzoryczne przedłużenie letniego sezonu turystycznego. Szkoda tylko, że ten październik nie chce się odlistopadzić i od rana nawet burzą straszy. Mam nadzieję, że tak czy inaczej jakiś trekking nam się uda, że Florencja się uda, że sagra też nie zawiedzie. 

- Przecież to nie twoja wina, że taka jest pogoda - powiedział Mario, kiedy ze zmarszczonym czołem patrzyłam przez okno na dżdżysta dolinę. 
- Wiem, że nie moja, ale jeśli ktoś tu przyjeżdża, to chciałabym, aby wyjechał z pięknymi wspomnieniami...    

Mario ma oczywiście rację - z pogodą nawet ja nie wygram. 
Czwartek jeszcze nocą malowany, ale trzeba już ruszyć z miejsca, bo to będzie bardzo intensywny dzień. 

Buona giornata! 

WE DWOJE to po włosku IN DUE 

Ps. Pozwolę sobie jeszcze raz podkleić nasz ostatni film, bo być może przez ważne sprawy minionej niedzieli wielu osobom umknął. Jak zawsze poproszę też Wasze komentarze, łapki w górę i podawanie w świat. Już pracujemy nad kolejnymi odcinkami. 



Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze