Wczoraj oddaliśmy klucze do Casaluccio. Łzy na rzęsach mi zadyndały. Dziwnie wygląda dom bez ludzi, bez życia. Kiedy opróżniliśmy wszystkie kąty, zatarliśmy ślady naszej bytności, nagle wydał się taki smutny, opuszczony:(
Ostatnie zdjęcia, pożegnanie. Wszystko znajome, każdy kamień w murze, belka na suficie, szafa, łóżkowy aniołek. Wszystko przywoływało wspomnienia. Trzy lata to nie mało! Coś się skończyło, inne zaczyna ale zawsze pozostaje żal, tęsknota za tym co minęło bezpowrotnie.
Siedziałam na kamiennych schodkach ostatni raz i myślałam ileż to łez wypłakałam kiedy byłam w Polsce, jak bardzo byłam szczęśliwa, kiedy samochód w końcu zatrzymywał się przed domem po kilkunastogodzinnej podróży. Otwierałam okiennice, wpuszczałam powietrze, wypełniałam dom życiem, radością, miłością...
Taka kolej rzeczy... po mnie przyjdzie ktoś inny, a potem jeszcze ktoś, kamienne Casaluccio będzie czekać na następnych gości ...
LASCIARE to po włosku ZOSTAWIAĆ...