- Za granicą nie, ale gdzieś indziej we Włoszech chciałabym bardzo. Gdzieś nad morzem, ale tak, żeby były też góry. Nie chodzi mi o takie morze jak w Romanii.
- Abruzzo, Molise?
- Właśnie. Mówiłam ci, że jakiś czas temu pomyślałam, że przecież mogłabym tak zrobić, zabierając komputer, żeby móc normalnie pracować. Wynająć jakiś skromny pokoik, ważne żeby miał internet i pobyć w miejscu zupełnie nowym, gdzieś, gdzie nikogo nie znam.
- Bardzo dobrze!
- Ale to dopiero jak Pączek wyfrunie (tak wśród rodziny i najbliższych przyjaciół nazywamy Mikołaja)
- Żartujesz? A co on się sam nie ogarnie? Przecież to już dorosły bobas jest! Te śniadanka rano to też...
- Tak, wiem... Ale dla mnie to jest bezcenny czas, który dobiega końca, więc nie chcę dodatkowo sama go sobie skracać.
Patrzę na moją "Mapę Marzeń" z początku tego roku - większość z nich się nie spełniła. Będę je zatem ciągnąć za sobą dalej w nadziei, że może w końcu, bo marzenia to jedna z tych rzeczy, z której nigdy nie można rezygnować, a patrząc z perspektywy "szklanka zawsze do połowy pełna" - kilka się jednak zrealizowało.
Powoli zaczyna mnie dopadać melancholia końca roku i duch podsumowań. Nie jest to nic złego - to tylko rozczulanie się nad tym, co było, gdzie ja byłam i co zrobiłam czy też czego nie zrobiłam i gdzie nie byłam.
Przy książce nie postawiłam jeszcze ostatniej kropki, nie przeszłam żadnym długodystansowym szlakiem, nie odwiedziłam ostatecznie Biennale w Wenecji, ani nie zawitałam do Rzymu, żeby pospacerować śladami Caravaggia, ale z drugiej strony wędrowałam po Pirenejach, byłam sama na nowych wyspach i w pięknym francuskim mieście, które inspirowało Vincenta. Widziałam wiele dzieł sztuki i może kilka jeszcze uda się w tym roku zobaczyć...
Stary rok jeszcze się nie skończył, a ja już mam w kalendarzu wpisanych kilka spotkań i atrakcji na przyszły rok. Marzec, kwiecień - spotkania z Dobrymi Duszami, ślub w czerwcu i w końcu pewne wrześniowe szaleństwo na dwie pary nóg, na myśl, o którym już przebieram nogami. Kto wie, co jeszcze się wydarzy. Ważne tylko, żeby działo się dobrze i pozytywnie.
A o tym pomieszkaniu "gdzieś" przez chwilę myślę bardzo intensywnie.
Pięknego dnia!