Apeniny

Majestat i potęga

czwartek, listopada 30, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

Ostatnie owoce dzikiej róży były jak resztki szminki na wyschniętych wargach Apeninów. Pulsujący karmin, ciepła ochra i artystyczny Tycjan stały się przeszłością. Jesienne szaleństwo kolorów przeszło w stan siwego uśpienia i tylko tu i tam na drzewach trzymały się niedobitki żółtych liści. 

W oddali na horyzoncie majaczył leciusieńko upudrowany bielą masyw Falterony. Niezmierzony majestat natury, przed którym aż chciałoby się skłonić głowę. Niezależnie od pory roku i wersji kolorystycznej. A może właśnie w tej nagości, surowości jest coś szczególnie doniosłego...  

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

Jak tylko zamknęłam komputer po ostatniej porannej lekcji, czyli w porze obiadu, zaraz złapałam za telefon i zadzwoniłam do Mario, żeby donieść mu, iż Mikołaj na obiad nie wraca, a to znaczy, że na nikogo nie czekam i do 17.00 mam czas wolny. Umówiliśmy się na za godzinę. 

Nie miałam pomysłu co i gdzie, chciałam tylko zrobić kilka zdjęć i pooddychać głęboko, bo głowa już drugi dzień dawała do wiwatu. Mario zaproponował więc, żebyśmy wrócili na Coloreto, gdzie jesienią zbieramy pieczarki. 

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

Niebo początkowo było jak lazurowy kryształ. Tylko na romagnolskim horyzoncie rozciągała się delikatna foschia, zasłaniając przydymionym woalem linię Adriatyku. Potem od strony serca Toskanii zaczęły nadciągać chmury i powoli powoli niebo się zasnuło. 

Wdrapaliśmy się ponad naszą pieczarkową łąkę, skąd widać hen hen daleko. W jednym kadrze można przy dobrej widoczności złapać Monte Mauro, port w Ravennie, obserwatorium na Monte Romano i ... 
I tu zagadka dla bywalców Marradi. Kto rozpozna budowlę, która przycupnęła w dziczy Apeninów (zdjęcia wyżej i niżej)?

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

- Popatrz - pokazałam na ogołocone samotne drzewo - a dopiero co zbieraliśmy tu kasztany.
- My, wiewiórki i dziki...
- Ależ też czas gna!
- Chodź! Zapraszam cię na prosecco - Mario uciął moje sentymentalne wywody na temat upływu czasu.  
Myślałam, że zjedziemy do baru, tymczasem, kiedy doszliśmy do Rangera, Mario tradycyjnie jak magik otworzył bagażnik i zaprezentował z dumą butelkę wina!

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

- Myślisz, że już otworzyli drogę na San Benedetto? 
- Żartujesz? Tej drogi nie ma, ale ciekawa jestem jak wygląda to jezioro. 

Jedno z największych i przy tym najbardziej zadziwiających osuwisk wystąpiło w czasie majowych powodzi pomiędzy San Benedetto in Alpe i Marradi. Można powiedzieć, że tam zjechało w dół pół góry zmiatając drogę, ale w "ramach przeprosin" frana utworzyła lazurowe jezioro. Oto fenomen natury... Przerażające i piękne zarazem. 

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

Ranger ominął tabliczkę strada chiusa (droga zamknięta) i pojechał dalej. To, co stało się z drogą jest nieprawdopodobne i trudne do opisania. Jeśli wcześniej trasa ta była kręta i kostropata, to teraz został z niej mizerny trakt powybrzuszany i popękany. Tu nawet nie ma co łatać. Nasuwała się przy tym refleksja, że wystarczyło na pół roku zatrzymać ruch i wegetacja roślinna, do połowy tę drogę "pożarła". 

- Buonasera! Ta wielka frana to jeszcze daleko? - zapytałam dwie spacerowiczki.
- To zaraz tutaj. Zobaczycie... Już teraz można przejechać, bo wysypali gruz.  

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

Kobiety miały rację. Nie dało się nie zauważyć... Wszystkie inne osuwiska, które widzieliśmy do tej pory były niczym w porównaniu do tego. Sami zobaczcie: 

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

- Przecież teraz mapy trzeba zmienić! - staliśmy oszołomieni i patrzyliśmy na wielką rozjeżdżoną ranę Apeninów. 
- Ciekawe czy tam będą pstrągi... - zadumał się Mario i zaraz dodał - "Lago della Frana".
- Bardzo ładna nazwa! Teraz możemy wybierać, jedziemy nad Lago di Tramazzo czy nad Lago della Frana - zażartowałam. 
- Lepiej wracajmy - Mario popatrzył do góry, gdzie pracowała wielka kopara - nie podoba mi się, mieć ją nad głową, jeszcze coś na nas zleci.  

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Kasia Nowacka

Taki to był krótki przerywnik, w środku tygodnia, na głowę nie pomogło, ale sprawiło wielką radość. Dziś o takich wojażach mogę tylko pomarzyć, bo chmury, które nadciągały od strony Toskanii rozpanoszyły się deszczem - ostatnim już w tym roku listopadowym deszczem, a to znaczy, że czas rozwiesić adwentowy kalendarz. 

Pięknego dnia!

JEZIORO to po włosku LAGO

codzienność

Łakocie, wieje przyszłości i płaszczka

środa, listopada 29, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Złamałam się i kupiłam pierwsze świąteczne przysmaki. Złamałam się jednak tylko "częściowo"... Kupiłam torrone - dla Tomka i pandoro z myślą o Mikołaju, z panettone się powstrzymałam, bo wiedziałam, że zaraz zaczęłabym wcinać. A tak torrone jest mi obojętne, a pandoro aż tak nie kusi. Podsumowując - moja silna wola ten pojedynek wygrała. Co będzie jutro, zobaczymy. 
 
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Dotelepał się ten listopad już prawie na metę. Za miesiąc o tej porze będzie już po świętach, a babki panettone i pandoro będą dodawać do zakupów za jeden euro. I za miesiąc o tej porze dni już się będą wydłużać! To napawa optymizmem.

We wtorek urwałam tylko godzinę na spacer i ta godzina była jak terapia, bo ból głowy zaczął panoszyć się coraz bezczelniej. Wprawdzie nie udało mi się go przepędzić na dobre, ale przynajmniej sfotografowałam gigantyczną kamienistą płaszczkę! Czy tylko ja ją widzę?

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Mikołaj wrócił szczęśliwy, bo dostał super ocenę ze sprawdzianu z Giotta. Nie omieszkał przy tym podkreślić enty raz, że to jest jedna wiedza warta wysiłku. Wedle jego życzenia bilety na niedzielę kupione i teraz tylko zaklinać, żeby pogoda z optymistycznymi prognozami na niedzielę wytrwała. Co gdzie i jak - to już oczywiście będę opowiadać po fakcie. Cieszę się na kolejny dzień we dwoje i na bogactwo artystycznych doznań, które mamy w planie. 

Każdego dnia przewija się w domu temat mikołajkowej przyszłości. Za rok o tej porze powoli powoli będzie już musiał decydować w kwestii wyboru studiów. Na ten moment jego aktualnym pomysłem cieszę się tak, jakby dotyczył mnie samej, ale też staram się być powściągliwa w swoich opiniach, aby moje słowa nie wpływały na te jego wybory. On sam przyznaje, że przez rok wiele może się zmienić, choć na ten moment właśnie ta a nie żadna inna dziedzina porywa go najbardziej...

W dolinie Lamone mamy piękne słońce. Dobrze byłoby z niego skorzystać, więc już nie przeciągam. Może to będzie skuteczna tarcza w walce z obecnym od dwóch dni bólem głowy? 

Pięknego dnia! 

PŁASZCZKA to po włosku PESCE RAZZA 



list do świętego Mikołaja

Nowy skryba

wtorek, listopada 28, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii 

W niedzielę po południu zanim Tomek wsiadł do pociągu, przekazał pałeczkę jednej z naszych świątecznych tradycji Mikołajowi. O ile większość "domowych tradycji" zapoczątkowałam ja, o tyle pisanie listu do świętego Mikołaja - bo o tej tradycji mowa - zapoczątkował Tomek. Zaczął to robić jak tylko nauczył się pisać i robił do zeszłego roku. 

Niektóre listy szczególnie zapadły mi w pamięć. Pamiętam list z czasów pandemii, w którym Tomek przypominał o ograniczeniach w przemieszczaniu się i ostrzegał Świętego przed mandatem albo ten w którym przepraszał, że rok wcześniej rozpętaliśmy piekło w kominku. Te listy nigdy nie były "spisem życzeń" - były listami w najpiękniejszym wydaniu, więc stały się też namiastką kroniki rodzinnej. Większość z nich mam do tej pory.  

 W tym roku stwierdził, że jeśli on mieszka już sam, to czas, żeby pisaniem listu zajął się Mikołaj. Muszę jeszcze dodać, że Tomek nie pisał nigdy tylko od siebie, a w imieniu całej rodziny. 

Młodszy brat podszedł do powierzonego mu zadania z największą powagą. Rozpisał się piękną kaligrafią (tylko Mikołaj tak pisze!) wypełniając szczelnie całą stronę i kawałek (format A4). Bardzo żałuję, że nie mogę udostępnić treści, ale to jest zdecydowanie off the record... 
 
- A czy ja mógłbym napisać, że chcę płytę Mieczysława Fogga z jego autografem? - jedno z tych pytań Mikołaja, przy którym wyostrza mi się czujność. 
- Nie sądzę, żeby święty Mikołaj miał znajomości w zaświatach...
- No przecież Mieczysław Fogg był Polakiem!
- Mikołaj... w zaświatach, to znaczy, że on przecież nie żyje!
- Oj! Niech Mama tak nieładnie nie mówi o zmarłych!
- ??? 
- W takim razie poproszę o Dantego z autografem i proszę mi już tak źle nie odpowiadać! 
- ???

Dom z Kamienia, list do Świętego Mikołaja

- Co on tam tak pisze? - zapytał Tomek, kiedy Mikołaj zapełnił już całą stronę. 

Kiedy nasz skryba wreszcie skończył, podał mi list do odczytania na głos. I tu najpierw dopadło mnie wzruszenie, bo w pierwszych zdaniach wyraził swój smutek pisząc: "to był dla mnie trudny rok, bo mój brat wyprowadził się do dużego miasta i zostaliśmy z Mamą sami" oraz "następny rok też będzie dla mnie ciężki, bo stanę się dorosły, a bardzo nie chcę...", a potem już był dziki śmiech i kilka razy musiałam zrobić przerwę, bo przeponą targały skurcze. Dawno się tak nie śmiałam...     

***
Oj, późno już... Czas zmierzyć się z wtorkowymi zadaniami i plany na niedzielę przyklepać rezerwacją biletów. Tym razem Mikołaj miał jeszcze piękniejsze życzenie niż ostatnio, a ja spełnię je z radością. Czeka nas kolejny weekend we dwoje. 

- Czego się uczysz? - zapytałam, kiedy wieczorem Mikołaj usiadł do stołu. 
- Historii sztuki. 
- Masz sprawdzian?
- Dopiero za dwa tygodnie, ale jeśli uczę się tego, to nie uczę się innych rzeczy, których nie lubię. Mam usprawiedliwienie.
Tu nastąpiła powtórka wywodu na temat bezużyteczności przedmiotów ścisłych. 
- Ja tak szczerze to lubię się uczyć tylko literatury, historii i historii sztuki - powiedział wielbiciel Brunelleschiego, Dantego i Giotto zajadając zupę z soczewicy. 

Pięknego dnia!

PRZEKAZAĆ to po włosku TRASMETTERE

codzienność

Trekking oklepaną ścieżką, weekend pełen czułości i kolacja w ciszy

poniedziałek, listopada 27, 2023

Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco

Dopiero w drodze powrotnej T. przypomniała sobie, żeby szuraniem obudzić szelest liści: szuu szuu szuu... Schyłkowo listopadowy szelest jest nieco inny, niż ten sprzed miesiąca. Liście nabrały teraz szorstkości i to w tym szuu szuu wyraźnie było słychać. Z liśćmi to w ogóle taka ciekawa sprawa... W nocy z soboty na niedzielę po raz pierwszy tej jesieni temperatura spadła do -1 i wraz z nią spadły też pawie wszystkie liście z mojego szczęślina! A jeszcze dzień wcześniej patrzyłam sobie jaki jest nadal cały w liściach, choć to już grudzień za pasem i tu proszę w niedzielny poranek "goła" niespodzianka.     
 
Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco

Przeszłyśmy z T. przez ostatnie lata prawie wszystkimi najważniejszymi szlakami naszej doliny - nawet wczoraj próbowałyśmy ich wszystkich się doliczyć. Paradoksalnie do kompletu brakowało nam do tej pory najbliższego i najłatwiejszego - Castellone. 
Taki był więc wczoraj wybór naszej trasy, tym bardziej, że niedawno odkopano starą ścieżkę i nie trzeba już wędrować monotonną szutrową drogą, tylko można od tej samej strony trochę się powspinać i posapać. 

Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco
Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco

Apeniny w wyższych partiach są już w ostatniej fazie zgaszonej rudości i powoli przechodzą w etap grafitowo-niebiesko-gołębi. Niezmiennie zachwyca i zdumiewa mnie ta ich przemiana. Niezmiennie też raduje każdy krok na szlaku. Kiedy wczoraj dreptałyśmy kostropatą ścieżką u stóp Castellone, znów wypełniło mnie poczucie maksymalnego szczęścia. Mam to wszystko na wyciągnięcie ręki. Przechodzę przez moją furtkę i już jestem na szlaku - dosłownie, to nie przenośnia. Czy dla kogoś kto, górami żyje i oddycha, może być coś piękniejszego?  

Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco
Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco

Zabrałam ze sobą książkę, która była moim hołdem dla tych ziem. Ja w niej wszystko - krok po kroku opisałam: i Castellone i Gamognę i Lozzole i ukryte osady i widowiskowe rzeki i smaki dzikich Apeninów. Chciałam ją przy okazji tego wczorajszego trekkingu ładnie sfotografować i jeszcze raz o niej przypomnieć, bo zaraz zacznie nas spowijać przedbożonarodzeniowa aura prezentowa. I oczywiście na pamiątkę powstała ROLKA

Dom z Kamienia blog, Kasi Nowackiej, Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia blog, Kasi Nowackiej, Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia blog, Kasi Nowackiej, Gdzie Dante mówi dobranoc

Nie było czasu teraz na dłuższe i dalsze chodzenie, bo niestety ani czasu wystarczająco, ani transportu, ale nawet takie już wydeptane przeze mnie do znudzenia ścieżki dają całą masę radości i są nadal źródłem inspiracji, oddechem, terapią dla głowy. Wczoraj był taki piękny zapach w powietrzu. Zapach chłodu i słońca, zapach lekko już podgniłych liści i mokrej ziemi, zapach gór, zapach wolności... 

Dom z Kamienia blog, Kasi Nowackiej, Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia blog, Kasi Nowackiej, Gdzie Dante mówi dobranoc
Dom z Kamienia blog, Kasi Nowackiej, Gdzie Dante mówi dobranoc

Przed 19.00 znów odprowadziłam Tomka na stację Biforco. Tym razem był tak obładowany słoikami i przysmakami, że nawet nie protestował, kiedy złapałam za jedną z toreb, aby choć trochę mu ulżyć. Popatrzyłam na niego, kiedy staliśmy na stacji i nagle znów wydał mi się małym chłopcem, którego chciałabym chronić. 
- Tylko proszę napisz, jak już dojedziesz do domu! - przykazałam kolejny raz.
Pociąg przyjechał punktualnie i zaraz zniknął w ciemnym tunelu migając czerwonym światłem na pożegnanie, a mnie na chwilę znów ścisnęło w gardle. 

Kolację zjedliśmy prawie w ciszy.

- Dziwnie, prawda? 
- Zawsze jest dziwnie, kiedy wyjeżdża, bo się na nowo przyzwyczaja, że on jest. 

Za nami był piękny weekend. Tomek pobył z nami ciut dłużej. Był i spacer z gorącą czekoladą i wspólne oglądanie Love Actually i długie rozmowy i wspólne gotowanie, a Tomek oficjalnie przekazał Mikołajowi misję pisania listu do świętego Mikołaja. Taki to nasz domowy zwyczaj, że jedna osoba pisze list od wszystkich. Tę tradycję zapoczątkował Tomek. Ale o liście to już nie dziś. Pięknie nam było i czule. 
A jeśli chodzi o film... 
Uświadomiłam sobie, że pierwszy raz obejrzałam go chyba w tym właśnie czasie, może to były nawet moje imieniny... To było dokładnie dwadzieścia lat temu. Siedziałam w kinie, a w moim brzuchu plumkał sobie kilkunastotygodniowy Tomek. 

Pięknego nowego tygodnia!

 ZNIKNĄĆ to po włosku SPARIRE  

Dom z Kamienia, gdzie Dante mówi dobranoc, nieznana Toskania, Biforco

codzienność

Najmilszy prezent, czapka, plany i garść tego, co dobre

niedziela, listopada 26, 2023

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Usiąść na kanapie z furą popcornu, wtulić się w puchaty koc, pomiędzy kolorowego jednorożca i poważnego bolończyka, rozczulać znanymi już na pamięć scenami ulubionego świątecznego filmu to niezawodny przepis na udany listopadowy wieczór. 

To był najpiękniejszy imieninowy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć! 

Tomek dziś już wraca na bolońskie łono, żeby zakończyć pierwszy akademicki semestr, ale już niedługo zjedzie do domu na kilka długich tygodni. Dobrze mu w tej Bolonii, a raczej na jej peryferiach, bo jego lokum znajduje się na opłotkach miasta i dobrze też w samej Bolonii, gdzie rozwija skrzydła. Kiedy szliśmy wczoraj we dwoje na popołudniowy spacer, uśmiechałam się w duszy, kiedy mówił - "u nas". U nas to już dla niego w Bolonii... 

***
Powoli zaczynam podpytywać uczniów "co kto kiedy" - uczy się lub odwołuje, żeby zorganizować sobie w świątecznym okresie choć garstkę dni beztroski. Mam w planach kilka wypraw i nadzieję, że uda się je zorganizować, bo po tym roku bardzo, ale to bardzo brak mi wakacji, a i następny rok w tej kwestii nie wieje optymizmem. 

Święta już za niecały miesiąc, więc teraz trzeba się spiąć, żeby ze wszystkimi zaległościami się uporać i kilkudniowa świąteczna beztroska, żeby rzeczywiście beztroską była. 

W ostatnich dniach odświeżam moje portfolio na portalach zdjęciowych, więc gdybyście szukali ciekawych kadrów na prezent, możecie poszukać w moich galeriach. Będzie mi też miło, jeśli roześlecie w świat, może ktoś akurat szuka toskańskich kadrów. To ładowanie i weryfikacja idą bardzo powoli, więc co jakiś czas, w miarę powiększania się zasobów, będę o nich przypominać. Kilkadziesiąt zdjęć wciąż wisi czekając na zatwierdzenie.  
 
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Pogoda jest piękna, powietrze tak krystaliczne, że aż oczy bolą od patrzenia. Nadal nie znalazłam mojej ślicznej różowej czapy. W desperacji zrobiłam nawet porządek w szafie, w nadziei, że może gdzieś na samym dnie... I co? I nic! Nadal nie znalazłam też kilku notesów, więc to chyba taka moja przypadłość - skłonność do gubienia rzeczy ważnych. 

Przy szukaniu czapki i notesów, upewniłam się natomiast, że butelka mikołajkowego wina - to znaczy z jego rocznika, czeka bezpiecznie w cantinie na majowe otwarcie. Nie mam zamiaru powtórzyć tej samej nerwówki, co przy butelce rocznik 2004. 

Czapki w każdym razie nie ma i już nie wiem gdzie szukać. Innej nie chcę, bo ta właśnie była idealna - idealnie miękka, idealnie ciepła i w idealnym kolorze pudrowego różu. 

Dziś w planach mały trekking, choć nieco na wariata, bo dużo czeka spraw do ogarnięcia i w ogóle cały tydzień zapowiada się intensywnie. Postaram się na szlaku złapać oddech, oczy nasycić ostatkiem jesiennych kolorów, upolować kilka kadrów, wydreptać potrzebne kilometry i naładować baterie na najbliższe dni. 

Z dobrych rzeczy - zamówiłam kilka prezentów, wymieniłam interesującą korespondencję, Mario opatulił mimozę i glicine na zimowe miesiące, a na kwiecień przyszłego roku wpisałam kolejnych turystów i już się cieszę na spotkanie po latach. 

Pięknej niedzieli!

PUDROWY RÓŻ to po włosku ROSA CIPRIA 



codzienność

Bolończyk, młodszy brat i czerwone buty

sobota, listopada 25, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Piątkowy spacer źle mi zrobił. Wróciłam do domu z takim bólem głowy, że nawet niezawodne lekarstwo, tym razem zawiodło. To wszystko przez zimny wiatr i brak czapki. Niby termometr pokazywał 14 stopni, ale jednak tutaj zupełnie inaczej temperaturę się odczuwa. Dziś ogłaszam kapitulację i wyciągam moją śliczną różową czapusię. Do bólu głowy przyczynił się też galop mijającego tygodnia, migrena drzemała gdzieś na miedzy, jakby tylko czekała na mój jeden fałszywy ruch. 

Dziś na szczęście jest lepiej, choć snu było tyle, co nic, bo jak już mój kochany bolończyk zjechał na matczyne łono, to chciałam wiedzieć wszyyyystko co w bolońsko - uniwersyteckim świecie słychać. Opowiadał Tomek o zajęciach, o książkach, o nowych pomysłach, o planach na przyszłość, o parku z zielonymi papugami, o współlokatorze, o jedzeniu, a ja mogłam go tak słuchać i słuchać, choć ból głowy świdrował przypominając, że potrzeba mi snu. 

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Przy kolacji...
Tomek opowiadał właśnie coś ciekawego o ludach pierwotnych, kiedy bez cienia ogłady, Mikołaj wcisnął się w pół zdania:
- A my teraz przerabiamy Rewolucję Francuską!
- O! Super! Tak szybko? - zareagował tolerancyjnie starszy brat i kontynuował swoją opowieść - to miało wpływ na wzrost ludzi...
- I Moliera! - Mikołaj się nie poddawał. 
- On coś opowiada! Pozwól posłuchać! - udzieliłam stanowczej reprymendy, jednak Tomek porzucił na chwilę swoją opowieść, by przenieść uwagę na brata. 
- On taki dziwny! Zarzekał się, że nie lubił komedii, ale komedie pisał. 
- Czyli był jak mama! Gada, że nie lubi social mediów, ale tit-toka sobie założyła. 

Dobrze było ich widzieć znowu razem, słuchać wywodów ambitnych i tych rodem z Latającego Cyrku Monty Pythona. 

***
Dokładnie za miesiąc o tej porze Boże Narodzenie... Za chwilę na scenę wejdzie już ostatni w tym roku miesiąc i aż się wierzyć nie chce, że trzeba będzie znów przyzwyczaić się do nowej daty. Kupiłam już pierwsze świąteczne prezenty, choć w tym roku zastrzegłam, że naprawdę bez szaleństw. Mikołaj skapitulował i nawet on postanowił być praktyczny ze swoimi prezentowymi życzeniami

- Napiszesz i w tym roku list do świętego Mikołaja? - spytałam, kiedy Tomek zmywał naczynia po kolacji.
- Może czas, żeby wreszcie zrobił to Mikołaj? 
- Na pewno, ale on powie, że mu się nie chce, bo całe życie robiłeś to za siebie i za niego. 
- To ja z nim usiądę i przy mnie napisze. 
- Bravo!

Dziś 25 listopada, czyli Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet. Jego symbolem są czerwone buty. Cieszę się, że w Italii od lat mówi się na ten temat otwarcie. Niestety - jak pokazały ostatnie wydarzenia - tragiczne sytuacje wciąż mają miejsce. 
Dziś we wszystkich chyba miastach na placach, w centralnych częściach można uczestniczyć w manifestacjach. Mikołaj dołączy w Faenzie, ja niestety nie mam takiej możliwości, ale choć tym akapitem chcę przypomnieć, że to temat, o którym powinno mówić się bez tabu. 
 
https://www.domzkamienia.com/2023/11/zasady-przecietnosc-smaki-i-abstrakcje.html

CZERWONE BUTY to po włosku LE SCARPE ROSSE

Mikołaj

Cała rabata kwiatków!

piątek, listopada 24, 2023

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

- Dziś rozmawiałem z A. i z jego kolegą i znów próbowałem kogoś przekonać, że matematyka nie istnieje - Mikołaj zaczął swoją tyradę, siedząc nad talerzem paccheri
- Istnieje - przerwałam wywód i zaraz dodałam - ja wiem o co ci chodzi, że niby ludzie ją wymyślili. 
- Tak. Czy według matki cyfry pomiędzy dwa i trzy są skończone?
- Według mnie nie są skończone, choć na pozór tak się może wydawać. 
- A właśnie, że są skończone! Patrzy! - Tu wyciągnął przed siebie dłoń i jak dziecku zaczął tłumaczyć rachunki na palcach jednej dłoni - ten palec to dwa, a ten to trzy. Zamknięty obręb, jak może mowić, że jest nieskończone? 
- Tak, ale można go dzielić chyba w nieskończoność. 
- Fizycznie to zrobi? To niech mi pokaże jak!
- Nie! Wiadomo, że się nie da, ale cyferkami już tak.
- Dobrze, tylko po co? Dlaczego ludzie tak sobie życie komplikują? Tak jak zero! Nie podzieli przez zero, bo nie można. A ja mówię, że można. Co to jest zero?
- Nic...
- Właśnie! Nic podzielić przez nic, to jest nic. Proste.
- Moja pani od matematyki w podstawówce mówiła: pamiętaj jasna cholero nie dziel nigdy przez zero. Ale tak na poważnie - matematyka się jednak trochę w życiu przydaje. Jakby tu był Tomek, to by ci taki wykład zrobił, że hej!
- O matko! - przewrócił wymownie oczami - filozof! Matematyka, biologia, chemia, fizyka... To wszystko niepotrzebne! 
- Oj, tu już naprawdę się nie zgadzam. Taka chemia czy fizyka to jednak trochę się w życiu przydają.
- Na przykład? - u Mikołaja na wszystko trzeba mieć poparcie. 
- Na przykład jak mi się w kuchni zapali olej, to wiem, że nie będę gasić go wodą. 
- I tego się Mama nauczyła w szkole?
- Tak! 
- Dobrze, Mama w szkole, ale już taki Mario to jak się tego nauczył? Też w szkole? - Tu Mikołaj oczywiście odniósł się do przygody Mario jeszcze z czasów, kiedy mieszkaliśmy w Polsce
- To są wyjątki!
- A pamięta jak rower nade mną przeleciał i mnie walnął? 
- Nie przypominaj mi...
- Jechałem sobie na rowerze i pomyślałem: "co się stanie, kiedy włożę stopę w szprychy?" Czy Matka myśli, że ja wtedy robiłem w głowie jakieś obliczenia - jaka prędkość, jaki dystans, sekundy, metry? Nie! Czysty experience! Jak się szybko jedzie i tak zrobi, to lecisz przez rower, padasz na asfalt, a rower wystrzeliwuje w powietrze i chwilę potem spada ci na plecy. Boli jak nie wiem co! - Zamyślił się i popatrzył przez okno w stronę zakładu stolarskiego - to było, tam na tej prostej przy Scalinim.
- Który to był rower?
- Pomarańczowy.
- Matko, to wtedy jeszcze byłeś malusi... - aż mi się wszystko zatrzęsło, kiedy głowa pospieszyła z wizualizacją całej sceny.
- Ale widzi? Tak się nauczyłem, z mojego experience, a nie na lekcji fizyki, że nie wkłada się stóp w szprychy. 

Zamilkł na chwilę, po czym wyciągnął telefon i pokazał mi urocze zdjęcie małego niedźwiadka polarnego, wyciągającego nosek w stronę misiowej mamy. 

- Czy myśli, że ten miś jest szczęśliwy? 
- Tak wygląda.
- A on nawet nie wie ile to jest jeden plus jeden. Matematykę wymyślili ludzie, bo muszą mieć zawsze jakiś koniec, początek, teorię, wyjaśnienie... 

Dzień dobry i pięknego dnia w ostatni już w tym roku listopadowy piątek! Ja ruszam do pracy i piekę ciasto na zamówienie dla mojego bolończyka.

SZPRYCHY to po włosku RAGGI (wym. radżdżi)
  


YouTube

Odcinek o Balze del Valdarno zza kulis

czwartek, listopada 23, 2023

Dom z Kamienia kanał YouTube, Balze del Valdarno

Byliśmy już po pierwszej części nagrań, z której powstał potem odcinek opowiadający o Pratolino. W drodze z jednego miejsca do drugiego, zatrzymaliśmy się na obiad w przewspaniałym miejscu, ale zjedliśmy tylko mieszankę toskańskich antipasti, bo przy takiej temperaturze, to nawet głód, choć doskwierający, był jak mały kapryśnik - cokolwiek, byle tylko nie było ciepłe!

Dom z Kamienia kanał YouTube, Balze del Valdarno

Posileni i "odsapnięci" ruszyliśmy do drugiego punktu naszego niedzielnego planu. Mieliśmy z Najmłodszym tylko kilka dni i silne postanowienie, by wykorzystać je co do ostatniej sekundy. Odwołałam w tamtym czasie wszystkie inne zajęcia. To był wspaniały czas i za każdym razem, kiedy oglądam filmy z drugiej serii, budzi się we mnie na nowo tęsknota za tymi dniami. 

Na tamtą lipcową niedzielę opracowałam najbardziej intensywny plan. Wymyśliłam, że w jeden dzień zrobimy nagrania do trzech odcinków - z trzech różnych miejsc! Zakładałam jednocześnie, że to może się nie udać, bo jednak między tymi miejscami był też do przejechania dystans nie bez znaczenia.

Dom z Kamienia kanał YouTube, Balze del Valdarno

Kiedy dotarliśmy do Piantravigne, było wczesne popołudnie i upał rozkręcił się do granic niemożliwości. Nawet dla mnie stanie w pełnym słońcu, było trudne do wytrzymania, a Najmłodszy był bezlitosny - "na słońce, nie w cieniu!" 
Dobrze, że my ten strumyk tam mieliśmy...

Pisząc o tym odcinku muszę też wystawić laurkę Pawiowi, którego gest przeszedł do historii jako bohaterski! 
A to było tak...

Ścieżka, którą można zobaczyć na filmie prowadzi na sam dół doliny. Nie mieliśmy jednak pojęcia, że będzie cała w chaszczach, których spotkanie ze spoconą skórą trudno było nazwać czułą pieszczotą. Już nawet nie pamiętam czy my w ogóle wzięliśmy ze sobą wodę... Miał być tylko udawany trekking na potrzeby filmu, a wyszedł prawdziwy trekking, nawet jeśli dystans nie był długi. 

Na samą myśl, że mamy pokonać tę samą trasę jeszcze raz, tylko pod górę robiło nam się słabo, zwłaszcza Najmłodszemu, który niósł sprzęt, a plecak ważył blisko dziesięć kilo. I wtedy właśnie na scenę wszedł Paw, który w tak zwanym międzyczasie zdążył już na Google znaleźć awaryjną drogę dojazdową... 

Dom z Kamienia kanał YouTube, Balze del Valdarno

- Ja tu zjadę samochodem. Tu jest droga! 

Za to jedno zdanie gotowi byliśmy obsypać go złotem od góry do dołu, a Paw do małych nie należy! Oznaczało to, że on sam musiał jeszcze raz przejść szlak do góry i potem okrężną drogą dojechać do nas od drugiej strony. Mogę sobie tylko wyobrazić jak wyglądał, kiedy już dotarł do Piantravigne...

Dom z Kamienia kanał YouTube, Balze del Valdarno

Kiedy Paw ruszył na swoją bohaterską wyprawę, my zabraliśmy się do kręcenia kolejnych ujęć. Po tym, jak powiedziałam już wszystko to, co chciałam powiedzieć, przyszedł czas na lot drona. 

- K...a! Kabelek został w aucie! - Najmłodszy złapał się za głowę.
- Żartujesz? - ogarnął mnie pusty śmiech. 
- Jak dobrze, że Paw sam się zadeklarował, że wróci po samochód, bo ostatecznie i tak musiałby wrócić! 
Ubaw mieliśmy przedni. Takie rzeczy się zdarzają - brak miejsca na karcie, brak kabelka, nienaładowana bateria - niech rzuci kamieniem ten, któremu nigdy się nie zdarzyło!

Czekając na Pawia urządziliśmy sobie w strumyku prawdziwe ablucje. Nie wiem, jakbyśmy wyglądali - przede wszystkim ja - przy trzecim filmie, gdyby nie ten zbawienny, toskański ruscello! Aż nie chce się wierzyć, że po tym wjechaliśmy jeszcze na Pratomagno... Tamtego dnia zaczęliśmy nagrania z porannym słońcem, a skończyliśmy, kiedy już kładło się spać.  

Paw w końcu dojechał - z wodą do picia, z kabelkiem i tym samym zmył z siebie hańbę wcześniejszych "niedociągnięć", które wytykaliśmy mu bezlitośnie, jak choćby brak mojej zapasowej garderoby, kiedy kręciliśmy Dozzę czy rozgrzane naczynia do Panzanelli. Paw w tamtych dniach był: kierowcą, kierownikiem produkcji, "przynieś podaj pozamiataj", fotografem backtage'u, rekwizytorem, garderobianym, szefem cateringu i Adasiem Miauczyńskim wypisz wymaluj z "Nic śmiesznego". 

Dom z Kamienia kanał YouTube, Balze del Valdarno

W końcu przyszedł czas na lot dronem. Dla nas samych widzieć Balze z tak bliska było niezwykłym przeżyciem. Mam nadzieję, że Wy również będziecie mieć podobne odczucia, a trajkot cykad przypomni letni czas. 

Po nagraniach wsiedliśmy do auta już mocno zmęczeni, więc aby nabrać sił przed ostatnim etapem, zatrzymaliśmy się w barze w jakiejś sennej osadzie na najlepsze caffè "shakerato" jakie w życiu piłam. Tamten moment, tamten, bar, tamta wiekowa barmanka - też pozostaną w sercu na zawsze. 

Jeśli polubicie, udostępnicie, skomentujecie efekty naszych prac, będziemy bardzo wdzięczni. Pozwólcie też, że przypomnę, iż nasze działania i w ogóle działania blogowe można wspierać na PATRONITE, za co też z serca dziękuję/dziękujemy!
 

Dziś na mnie już czas, bo lekcje nie poczekają, a poza tym przede mną też działania kulinarne, wedle życzenia bolończyka, który w ten weekend zaszczyci nas wizytą, by przedświątecznej - filmowej tradycji stało się zadość. 
Och! Byłabym zapomniała o najważniejszym! 
CZY WIECIE, ŻE JUŻ ZA MIESIĄC O TEJ PORZE DNI ZACZNĄ SIĘ WYDŁUŻAĆ?

Pięknego dnia!

Ps. O Balze del Valdarno można było przeczytać na blogu kilka lat temu, gdybyście chcieli poznać więcej sekretów nieznanej Toskanii, szczególnie gorąco - jutro podobno jest Black Friday - polecam lekturę moich trzech książek:

STRUMYK to po włosku RUSCELLO (wym. ruszello)

https://patronite.pl/domzkamienia
Dom z Kamienia YouTube, Balze del Valdarno
Dom z Kamienia YouTube, Balze del Valdarno

Alfons Mucha

Alfons Mucha we Florencji

środa, listopada 22, 2023

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Od dawna już szykowałam się na wystawę Alfonsa Muchy, ale wiecznie było coś pilniejszego, upiorny brak czasu na przyjemności. Kiedy więc w zeszłym tygodniu Mikołaj zapytał kiedy jedziemy do Florencji, aż go uściskałam z radości, bo to oznaczało, że w końcu będę mogła zawitać do Museo degli Innocenti na upragnioną wystawę i to jeszcze w ulubionym towarzystwie. 

Tomek nie planował przyjazdu do Biforco, a poza tym nie był zainteresowany tą akurat wystawą, bo - jak stwierdził - to nie jest jego estetyka. Tomek w ogóle w sztuce nie szuka piękna w klasycznym tego słowa znaczeniu, tylko przede wszystkim przekazu. Ze mną jest trochę inaczej... Przekaz oczywiście tak, ale ja przy okazji uwielbiam też to, co "piękne" i wystawa Alfonsa Muchy była dla moich oczu wspaniałą ucztą. 

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Na przełomie XIX i XX wieku światowym centrum sztuki stał się Paryż. To właśnie tam, w tamtym okresie eksplodowała popularność czeskiego artysty. "Zapalnikiem" czy też iskrą tej eksplozji stała się na pewno współpraca ze słynną aktorką Sarah Bernhardt. 

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Dzieła Alfonsa Muchy szybko podbiły świat, jego plakaty teatralne i rodząca się dopiero reklama - były zupełnie nową formą komunikacji. Mucha stał się najczęściej i najchętniej kopiowanym artystą swojej epoki. Kobiety przedstawione na jego pracach były idealnie piękne, wyznaczały nowe kanony tego piękna, ale jednocześnie jawiły się jako istoty wolne i silne. 

W swoich pracach Mucha inspirował się też naturą, którą ludzkie oko kocha od zawsze za jej harmonijność i bogactwo form. Artysta podkreślał, że jego zamiarem było tworzenie sztuki właśnie dla ludzi.

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Alfons Mucha poznał Sarah Bernhardt pod koniec 1894 roku. Aktorka zleciła mu przygotowanie plakatu promującego sztukę teatralną, której była główną bohaterką - "Gismonda". Artysta w tamtym czasie zajmował się głównie ilustrowaniem książek, nie miał jeszcze żadnego doświadczenia w przygotowywaniu plakatów reklamowych. Sarah - największa w tamtym czasie artystka teatralna, znana jako "La Divina" - była oczarowana projektem młodego Muchy. 

Paryż ujrzał pierwszy plakat Muchy zrobiony dla Sarah dokładnie w dzień Nowego Roku 1895 i oszalał na jego punkcie. Artysta potrafił w mistrzowski sposób przedstawić nie samą aktorkę, ale postać jaką grała. La Divina była zachwycona i zaproponowała artyście kontrakt na sześć miesięcy, który uczynił go dyrektorem artystycznym, a to oznaczało, że nie tylko dawał mu wyłączność na przygotowywanie wszelkich materiałów promocyjnych związanych ze spektaklami aktorki, ale też projektował jej stroje, biżuterię i scenografię. 
To wszystko stało się trampoliną do sławy.

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Artysta zaprojektował nie tylko ten plakat, ale też bransoletkę w kształcie węża, którą artystka nosiła na scenie.
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Kolejnym ważnym etapem w artystycznej karierze Muchy było zaproszenie do popularnego pod koniec XIX wieku salonu wystawowego Salon des Cent. W 1896 roku kierujący nim Deschamps zaprosił Muchę, aby dołączył do zacnego towarzystwa, w którym znajdował się między innymi Toulouse - Lautrec. Artysta chętnie przyjął propozycję i w podziękowaniu przygotował plakat z okazji dwudziestej wystawy. Co ciekawe, dokładnie rok później w tym samym salonie można było podziwiać wystawę samego Alfonsa Muchy, na której zgromadzono 448 jego prac.

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Alfons Mucha zdobył ogromną sławę jako autor plakatów, a to pociągnęło za sobą mnóstwo zleceń reklamowych. 
W 1896 roku powierzono mu nie tylko wykonanie plakatu reklamującego perfumy Rodo, ale też zaprojektowanie etykietki oraz pudełeczka na butelkę. 

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

W tym samym roku artysta nawiązał współpracę ze słynnym producentem ciasteczek Lefévre - Utile (marka znana do dziś jako LU). Obmyślił kampanię bazującą na tym samym rysunku - zarówno na plakaty, jak i na opakowania. Jest to strategia, z której firmy reklamowe korzystają do dziś!

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Ważnym elementem jeśli chodzi o inspiracje w tworzeniu Muchy, była bez wątpienia fotografia. Fotografować zaczął jeszcze jako student Akademii Sztuk Pięknych około 1885 roku. Najczęściej fotografował modelki w naturalnych pozach w swoim atelier. Te fotografie były potem często punktem wyjścia dla niektórych prac. 

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

W 1910 roku Mucha wrócił do ojczyzny - do Czech i dzięki ekonomicznemu wsparciu Charlesa Richarda Crane'a - amerykańskiego businessmana, prywatnie "slavofila", którego poznał w Stanach Zjednoczonych -  zrealizował serię Epopea Slava. Miało to być monumentalne dzieło (osiem wielkich płócien, z których największe sześć na osiem metrów), które niosło za sobą przekaz do narodów słowiańskich, by z historii czerpały naukę. 
Z tamtego czasu pochodzi też wiele praskich dzieł artysty - między innymi dekoracje w ratuszu w Pradze. 

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia NowackaAlfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka

Nie sposób w jednym artykule zawrzeć całą treść wystawy i wszystkie emocje, które we mnie wzbudziła. 
Mam jednak nadzieję, że tymi kilkoma skromnymi zdaniami i kadrami udało mi się choć w części oddać mój zachwyt nad nią i nad twórczością Alfonsa Muchy oraz zachęcić do dalszego samodzielnego "studiowania". 

Dla mnie samej możliwość obcowania z dziełami sztuki na żywo, odwiedzanie wystaw, zagłębianie się w życiorysy artystów, jest nieustającą inspiracją i nadzieją na własne tworzenie. 

Pięknego dnia!

Ps. Wystawę można podziwiać we Florencji do 7 kwietnia 2024 w Museo debli Innocenti, a gdybyście chcieli obejrzeć jeszcze raz jej fragmenty, przygotowałam nieśmiertelną ROLKĘ

Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka
Alfons Mucha wystawa we Florencji 2023, Kasia Nowacka