Ostatni wakacyjny piątek i kilka wakacyjnych refleksji

piątek, września 08, 2023

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

Obudziłam się dziś sporo przed budzikiem, czyli czarną nocą. Dzisiejsze budzenie było jeszcze tym przyjemnym, bo chłopcy wcześnie rano wybierali się w podróż. Podróż ani bliską ani bardzo daleką, ale musieli wybyć z domu już o świecie. Szykując im śniadanie nie mogłam się opędzić od natrętnej myśli, że dokładnie za tydzień o tej porze, też będę szykować śniadanie, a Mikołaj po raz pierwszy będzie wyruszał do szkoły w pojedynkę. Oczywiście sam wyruszał nie raz, ale teraz to "sam" będzie już na stałe. 

Został ostatni tydzień wakacji, a ja z żalu mam ochotę się rozpłakać. Mam wrażenie, że bardziej ja rozpaczam nad ich końcem, niż główni zainteresowani. Czytam w sieci różne komentarze rodziców: "jaka ulga, nareszcie szkoła!" albo że "rodzice w Italii to mają pecha, bo jeszcze tą połowę września muszą wytrzymać"... Serio nikt nie lubi czasu wakacji i dzieciaków w domu? 

Jasne - moi chłopcy już nie dzieciaki, ale ja ten wakacyjny czas uwielbiam od zawsze i kiedy chodzili do szkoły podstawowej i teraz, kiedy już nawet najmłodszy jest u progu dorosłości. I nie chodzi o to, że za tydzień zacznie się moja udręka wstawania o 5.00 sześć dni w tygodniu, bo szkoła w Emilii Romanii to też sobota. Nie, to nie o pobudkę się rozchodzi. Sekret tego wakacyjnego czasu polega na tym, że ja w czasie wakacji mam od zawsze takie uczucie, jakbym żyła trochę beztroską chłopców, jakbym grzała się w jej cieple i pławiła w jej blasku. Uwielbiam ten czas. Kropka. Nie dołączam do chóru w wniebowziętych początkiem roku szkolnego rodziców.    
 Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

Czwartek był wypełniony po brzegi, ale przynajmniej mam poczucie, że pchnęłam wielki głaz choć o centymetr. Na szczęście urzędniczka, która zajęła się moją sprawą, poza ładnymi kolczykami zestrojona była w piękny uśmiech, zrozumienie i niezwykłą serdeczność. Druga część urzędowych bojów już za dwa tygodnie. 

***
- Słuchaj, czy nie chciałbyś zaprojektować okładki mojej książki? - zapytałam Tomka, kiedy kończyliśmy kolację.
- Hmm... - zamyślił się dłuższą chwilę.
- Wiesz, ja nie chcę banalnego zdjęcia cyprysy, słoneczniki, bo to nie będzie kolejna łzawa, toskańska historia, tylko mam nadzieję, że coś więcej. Już z tytułem super wymyśliłeś, to może i okładką się zajmiesz?
- Dlaczego wszystko Tomek? A dlaczego nie ja? - oburzył się Mikołaj - on już tytuł wymyślił! 
- Oczywiście, że ty też możesz. Wymyślcie coś. Proszę was obydwu. 
- W sumie mógłbym - odezwał się w końcu Tomek. 
- Chodzi mi o coś minimalistycznego, ale wymownego, żeby współgrało z tytułem. 

Tak sobie wymyśliłam, że to mógłby być dobry pomysł, bo ta książka, to przecież też chłopcy, chciałabym aby poza samym byciem w treści, mieli w nią też kreatywny wkład. 

***
Dziś mamy piękny, letni piątek. To znaczy letni będzie na pewno, a czy piękny? Taką mam nadzieję! Plan na ten dzień taki właśnie jest, teraz tylko, żeby udało się go zrealizować. Chłopcy swoje wojażowanie już rozpoczęli, ja najpierw muszę uporać się z pracą, a potem mam nadzieję, że będę cieszyć się jeszcze przez chwilę wakacyjną beztroską z głową znów przestawioną na "tryb Ranger". 

Na koniec, tak jak już zapowiadałam wczoraj, przypominam Wam drugi yotubowy film. Pamiętacie nasz spacer po ogrodzie irysów we Florencji? Jakby to było wczoraj... 



Niech ostatni w tym roku wakacyjny piątek pięknie nam się pisze!

 TRYB (na przykład w telefonie) to MODALITÀ (wym. modalita)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze