O tym jak krowy, zagnały nas do piekła...

piątek, września 29, 2023

Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

W uschniętych trawach, ostach, polnych kwiatach jest coś szlachetnego. Może to ich złoty kolor sprawia, że zaczynamy na nie patrzeć przez pryzmat sztuki. Finezja, elegancja, kruchość. Jesień, jak sentymentalna artystka, zrobiła z latem to, co ja robię ze wszystkimi kwiatkami od mojego Toliboskiego, zasuszyła je pięknie, zakonserwowała, jak najdroższy skarb. Zezłocone relikty lata będą tak sobie trwać, dopóki ich jesienne deszcze nie zmaltretują, dopóki wiatr od niziny ich nie pokiereszuje, dopóki nie ugną się pod śniegiem, który pewnie wcześniej czy później nadejdzie... 

Apenińskie łąki o tej porze roku malowane są złotem - zupełnie jak obrazy Klimta... 
 
Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Ta cała wyprawa to tak naprawdę wina... krów. 
W czwartek zupełnie niespodziewanie okazało się, że wszystkie popołudniowe lekcje zostały odwołane. Taka sytuacja to oczywiście coś, z czego nie powinnam się cieszyć, bo teraz, jeszcze bardziej niż wcześniej, każdy cent jest na wagę złota, ale z drugiej strony mieć wolne popołudnie w ciągu tygodnia, to jest prawdziwy luksus. Luksus przez duże L. Iść na spacer bez patrzenia na zegarek... Ta wizja wprowadziła mnie w stan bliski euforii. 

- A może zobaczymy czy na Coloreto są dzikie pieczarki? - zaproponowałam.
- Oczywiście wiesz, że to raczej mało prawdopodobne? - Mario upewnił się co do moich intencji. 
- No pewnie, że wiem, ale to nie o pieczarki chodzi...
- Mieć jakiś cel, pretekst... - uzupełnił moją myśl. 
- Właśnie. 

Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Akurat na łące, na którą przyjeżdżamy zawsze na pieczarkowy "szaber" pasły się krowy, a Mario już po drodze wygłosił tyradę, że byłoby dla nas lepiej, gdyby tych krów nie było, bo one ostatnio jakieś znarowione. Kto wie - może i krowy odchorowują trzęsienie.
To gadanie Mario wystraszyło mnie porządnie i ostatecznie postanowiliśmy pozostać za ogrodzeniem, by zza drutów przeczesać wzrokiem łąkę. Tak jak się Mario spodziewał - nic białego nie wypatrzyliśmy. 

- Idziemy się kawałeczek przejść?
- A jak kolano?
- Będę szedł powoli...

Z kawałeczka zrobił się kawał... Powoli, powolutku doszliśmy do Inferno. Inferno, czyli piekło - tak nazywa się miejsce, które przecina szlak na Lavane. Miejsce nieprzeciętnej urody, z białą wijącą się jak wąż albinos drogą, z jesiennym złotem jak z obrazów Klimta, z dzwonkiem krów w oddali, z widokiem na Falteronę i...

- A ten najdalszy szczyt? Szkoda, że nie wziąłem lornetki - pożałował Mario. 
Zamyśliłam się chwilę, przekalkulowałam położenie i zaraz oceniłam:
- Wiesz co? A czy to nie jest Pratomagno
- Hm... Tak być może... To by się nawet zgadzało. 

Ciekawe, że też nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. 
- Czyli to znaczy, że jeśli będziemy na Pratomagno z dobrą lornetką, to zobaczymy nasze Inferno! - podsumowałam.

Myślami cofnęłam się do ostatniej Strastellaty. Wydawało mi się jakbyśmy wędrowali tym szlakiem tak niedawno, a to już ponad miesiąc minął. Zastanawiałam się też kto i dlaczego nazwał to miejsce piekłem. Czym sobie ten kawałek raju zasłużył na taki epitet? Muszę zapytać Mario. 

Jesień w Toskanii Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Pogoda była zachwycająca. Świat dookoła cały był zachwycający.
- Posiedzimy tu chwilę, żeby kontemplować ten cud? 
- No jasne! - odpowiedział bez chwili wahania. 

Usiedliśmy na wyższym zboczu drogi, z którego rozciągał się widok na całą dolinę. W oddali majaczyły Falterona i Pratomagno. Za plecami na horyzoncie rozmywał się w lekkiej mgiełce Adriatyk.    

- A ja tym razem nawet prosecco nie mam - skrytykował Mario sam siebie. 
- Aż się prosi! Popraw się następnym razem! Tu można tak siedzieć i siedzieć do zachodu. 
- Co za moment. I pomyśl, że to wszystko przez krowy, gdyby ich na pastwisku nie było, pewnie poszukalibyśmy pieczarek, zrobili kilka zdjęć i wrócili na dół, a tak...
- Pięknie nam się udało.
- Chodź  zrobię ci zdjęcie na tle tego lazuru. 

Piętek pomaga wrześniowi pakować walizkę, a ja korzystam z kolejnego wolnego popołudnia i ruszam na poszukiwanie nowych kadrów artystki jesieni.

Dobrego weekendu!

SUCHY to po włosku SECCO (wym sekko)

bluzka i spódnica: www.madame.com.pl

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Piękne zdjęcia! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, na pierwszym zdjęciu to szczeć, niepozorne fioletowe kwiatki na tej "główce" mają niezwykłą zdolność przyciągania motyli i trzmieli. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń