Zaszczyt, kaprysy ziemi i deszcz po długiej nieobecności

czwartek, listopada 10, 2022

Dom z Kamienia blog, życie w Toskanii

O tym, że ziemia zatrzęsła się i to bardzo mocno, paradoksalnie dowiedziałam się z Polski. Tym razem wstrząs w Marradi nie był bardzo odczuwalny. To znaczy - może i był, ale przy moich oknach i moście w bliskiej odległości, kto by zwracał uwagę na pewne dźwięki czy zjawiska. 

Ponieważ jedna z porannych lekcji z grafiku wypadła, postanowiłam zostać w łóżku ciut dłużej i na blogu dać upust emocjom związanym z wczorajszym archeologicznym odkryciem. W pewnym momencie szyby zadrgały, ale podobnie dzieje się, kiedy okno jest niedomknięte i przez most przejeżdża ciężarówka wyładowana na przykład drzewem. Nie zwróciłam na to większej uwagi. Przez głowę przemknęło tylko - "ale rumor!"

Chwilę potem na telefonie wyświetliła się wiadomość od O.: "wszystko u was w porządku?". 
Wtedy zaczęłam szukać. 
Tak naprawdę wystarczyło zajrzeć na FB, na którym aż kipiało od wiadomości.

Rzeczywiście Italię nawiedziło trzęsienie ziemi, a epicentrum tego trzęsienia znajdowało się na Adriatyku ponad dwadzieścia kilometrów od Rimini. Najbardziej odczuwalne było w okolicach wybrzeża - od Rimini po Anconę. Natomiast odczuwalne w ogóle było od Chorwacji przez Triest, aż po Rzym. Gdyby ktoś był ciekaw jak takie zjawisko wygląda, dzielę się linkiem z telewizyjnego przeglądu prasy, które na żywo zarejestrowało całe zdarzenie w studio
Na szczęście nic się nikomu nie stało, nie ma też poważnych zniszczeń, ale ziemia dalej drży...

Takie to uroki życia w niektórych miejscach na świecie. Rzecz jasna człowiek na co dzień nie zastanawia się nad tym, nie łamie sobie głowy co będzie, jak już będzie. Trzeba wiedzieć jak się zachować - gdyby się rzeczywiście zdarzyło, liczyć na szczęście i tyle. Oczywiście kiedy już przychodzi, to strach paraliżuje i człowiek czuje się małym nieznaczącym robakiem - co widać nawet u dziennikarza na filmie. 

Dom z Kamienia blog, życie w Toskanii

Czwartek, zgodnie z prognozami, spłynął deszczem. Jest to pierwszy prawdziwy deszcz od ostatniego tygodnia września. Już nawet zapomniałam czym są chmury, jaki kolor mają góry w deszczu i jaka jest tego deszczu muzyka. Taki listopadowy deszcz naprawdę nie jest zły. Daje nadzieję na pisanie, bo przepędza z głowy myśli o bezproduktywnym dreptaniu.

Tak czy inaczej mam nadzieję, że do jutra się wypada, bo na jutro mam tak intensywny plan, że najchętniej jeszcze dziś wsiadłabym w pociąg. 

Rano oprócz deszczu zastałam też na telefonie wiadomość od Tomka. Zaszczyt i honor! 
Tomek tym razem napisał więcej niż "ok" i "tak tak". Cieszył się tym, co widział i zwiedził. Radował go fakt obejrzenia pewnych obrazów - od impresjonizmu po sztukę współczesną - i Monet i Chagall i Picasso i De Chirico i tak sobie nawet pomyślałam, że choć w mieście tym byłam kilka razy i nie pałam do niego sympatią, to jednak tak naprawdę Gucio widziałam...

Może kiedyś będzie okazja, bo to nadrobić.

Późno już bardzo, więc napiszę tylko: pięknej reszty dnia.

ZASZCZYT to po włosku ONORE (wym. onore)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze