Gimnastyka głowy, promocja i uczta mistrzów

niedziela, listopada 20, 2022

Dom z Kamienia Katarzyna Nowacka

- Nie rozumiem tego... - mówię do Mikołaja, kiedy ten ciemnym rankiem przychodzi na potulenie, a ja akurat zmagam się na aplikacji z czasem przyszłym po angielsku. 
- No przecież to jest futuro anteriore - tłumaczy. 
- Teoretycznie to ja to widzę, ale tak samo działa jak po włosku? 

Jest niedzielny, listopadowy poranek, a Mikołaj uczy biedną Matkę angielskiej gramatyki, bo się Matka w szkole nie nauczyła na tyle dobrze, żeby w głowie zostało. Nie ma się czym chwalić...  

Dom z Kamienia Katarzyna Nowacka

Staram się. 
Tak jak ciało przy jodze wyginam, nogi gnam po górach, tak też staram się, by ta głowa też na laurach nie spoczęła. Tyle jeszcze chciałabym się nauczyć! Tyle jest jeszcze do zgłębienia, do poznania! Czasu mi tylko permanentnie brak na realizację tych wszystkich poznawczych fantazji...

W sobotę w porze obiadu rozpadało się na dobre. Padało tak, że już od samego patrzenia przez okno na zmąconą burą rzekę, wymył mi się z głowy ostatni skrawek dobrej woli i chęci, by wyjść na spacer czy po skromne zakupy. Chrzanić to! - pomyślałam. 

Kiedy już głowa zmęczyła się komputerem - bo tego było wczoraj zdecydowanie za dużo, przeniosłam się do kuchni i tam to dopiero wzbiłam się na wyżyny! Nie, nie będzie nowego przepisu - bo to wszystko już było, ale ucztę mieliśmy przednią! Tak przednią, że nawet o zdjęciach nie pomyślałam! Od tak dawna nie kręciłam w domu polenty i ta wczoraj wyszła doskonała! Do polenty durelli w sosie (czyli drobiowe żołądki, bo uwielbiamy), do tego jeszcze sałata z ostatnimi już ogródkowymi pomidorami, więc celebrowana, zajadana z namaszczeniem, a na deser ciasto z ricottą i jabłkami. 

To było miłe zakończenie całkiem trudnego tygodnia. W trudnym tygodniu było też oczywiście jak zawsze coś dobrego. Dobre nie były tym razem tylko nasze wieczorne dysputy. Dobre było też to, że kolejny raz udowodniłam sobie samej, iż po latach coraz częściej udaje mi się rozróżnić co jest dla mnie dobre, a co złe. Coraz częściej umiem powiedzieć nie. Coraz częściej mam odwagę godzić się na to, co jest dla mnie korzystne i asertywnie odsuwać to, co wcale nie jest dobre. cieszę się, bo dla kogoś, kto jeszcze do niedawna przepraszał za to, że żyje, to wielkie osiągnięcie. Warto promować swoją działalność, ale nigdy za wszelką cenę. Promocja jeśli jest w złym guście, może wyrządzić dużą szkodę. 

Dziś wyszło słońce, dziś miał być trekking, ale zdrowy rozsądek kazał zmienić plany. Szlaki są śliskie od błota, nie byłoby rozsądnym paradować teraz gzymsikami, czy wspinać się po ostrej jak brzytwa grani. Plan na dziś, musi poczekać na lepsze w tej kwestii "jutro". 

Co nie znaczy, że znów mam zamiar spędzić dzień z komputerem. Na ten będzie czas, kiedy już słońce wyprowadzi się na drugą stronę gór. Tymczasem niech się niedziela pięknie i słonecznie pisze...

PROMOWAĆ się to po włosku PROMUOVERSI (wym. promuowersi)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze