Kiedy zmęczenie można już spuścić ze smyczy

niedziela, października 16, 2022

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Zjadłyśmy razem obiad, pożegnałyśmy się, pomachałam za oddalającym się samochodem Reni i z marszu zabrałam za nadrabianie zaległości. Ganiałam tak naprawdę prawie do wieczora, bo a to to, a to tamto, a to siamto. Krok mi się robił coraz cięższy. Wracałam już do domu, kiedy na schodach, chyba z braku dobrej koordynacji  ruchów, przydeptałam rąbek sukienki i wyłożyłam się jak długa. Aż Mikołaj wyskoczył zobaczyć co się stało, bo huku przy tym narobiłam zapominając kompletnie o gracji. 

Nic mi się nie stało poza obitym bokiem, ale trwoga mnie ogarnęła, bo człowiek we własnym domu tak łatwo sobie krzywdę może zrobić. 

Po warsztatach czy turystycznych maratonach zawsze mam spadek formy. To jest tak, że póki działam, działam na najwyższych obrotach, a emocje i "pozytywne nakręcenie" zagłuszają skutecznie zmęczenie. Dopiero kiedy wszystko się kończy, dopada mnie taki zjazd, że jestem przez co najmniej jeden dzień jak trup. Potem rzecz jasna wszystko wraca do normy i po dzisiejszych dziesięciu godzinach snu, jestem prawie jak nowonarodzona.

Kiedy wczoraj usiadłam z chłopcami do kolacji, uderzyła mnie ciemność za oknem. Przez tydzień, kiedy moja uwaga skupiona była na warsztatach, nie zauważyłam jak bardzo dnia ubyło. Przecież jeszcze osiem dni temu o 19.00 był dzień, a teraz... 
A teraz o tej porze panuje już ciemna noc. Na szczęście nadal ottobrata nas rozpieszcza. W tym roku październik jest prawdziwym toskańskim październikiem, choć pewnie nie powinnam go na półmetku jeszcze chwalić. Całkiem ciepłe jak na jesień noce, za dnia można nadal śmigać z gołymi nogami, a kolory dopiero powoli zaczynają się zmieniać. Piękny miesiąc, piękny czas.

Dziś druga kasztanowa sagra. Mam w planie leniwe snucie się po miasteczku i fotografowanie, a ponadto czekają mnie dwa mile spotkania. Cieszę się już na samą myśl. 

Tymczasem od poniedziałku wracają lekcje w pełnym wymiarze. Muszę też znaleźć sposób, żeby choć kilka razy ruszyć w trasę na potrzeby trzeciej książki. Kiedy dziś rano przewertowałam napisany tekst, groza mnie przejęła, bo teraz tak naprawdę powinnam w ogóle wyłączyć się z każdej innej działalności i skupić na pisaniu. Tylko tak to się oczywiście nie da. Książkę pisze się dla ... dla ... sama nie wiem dlaczego. Z ambicji? Z potrzeby serca? Z radości przysłużenia się światu? Na pewno nie pisze się jej dla pieniędzy, przynajmniej kiedy jest się Kasią Nowacką, a nie choćby panem Mrozem. Za coś jednak trzeba żyć, więc muszę znów jak garncarz zwinnymi palcami z tej mojej dwudziestoczterogodzinnej gliny ulepić jak najwięcej, jak najstaranniej, najowocniej jak potrafię wykorzystać każdy jeden skraweczek czasu.  

Na koniec nim powiem miłego dnia jeszcze jedna prośba. Kto znajdzie chwilkę i odrobinę chęci (nie z przymusu!) - skrobnijcie proszę dwa słowa opinii na internetowych sklepach do moich książkowych dotychczasowych tworów i podajcie dalej bardzo proszę. Może ktoś jeszcze nie czytał, a mogłoby mu się spodobać. Przynajmniej w ten sposób moja praca będzie nagrodzona, a przecież każdy z nas tej nagrody za trud mniej lub bardziej potrzebuje.   


Pięknej niedzieli! 

POTKNĄĆ się to po włosku INCIAMPARE (wym. incziapare)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze