Dygu dyg...

piątek, października 21, 2022

Dom z Kamienia blog

Jak to mówią? Pysk szczeka, pysk dostanie? Wystarczy, że się człowiek bezwstydnie pozachwyca swoim życiem, to zaraz musi dostać po łapach. Prawda jest taka, że rzeczywiście w codzienność nawet najwspanialszą wpisane są też inne "drobiazgi", których się bardzo nie kocha, ale trzeba z nimi jakoś żyć. 

I tak dziś rankiem po zaserwowaniu chłopcom śniadania, kiedy jeszcze na chwilkę przed rozpoczęciem lekcji wskoczyłam do łóżka w milusie pielesze z zamiarem przygotowywania na grupę spisu atrakcji florenckich i na bloga wywodu o takiej jednej kolumnie, w pewnym momencie usłyszałam zza okna szszszsz... Dziwny dźwięk. Taki dźwięk, który niepokoi. Dźwięk, przy którym człowiek się spina i czeka co się wydarzy. To trwa pół sekundy, choć oczywiście wydaje się, że dłużej. Szszsz... i łup dom się cały zakołysał. Aż mi się ze stresu żołądek wywrócił do góry nogami.

- Chłopcy?
- Poczułaś?
- Nico!?
- Nieźle walnęło.

Zaraz zaczęliśmy się nawoływać każdy ze swojego pokoju czy z łazienki. Zdaje się, że to ja byłam najbardziej zaniepokojona, chłopcy zachowali stoicki spokój. Zaraz się pocieszyłam myślą, że jesteśmy w Domu z Kamienia za Rzeką, a ten jednak ma porządniejsza konstrukcję niż poprzedni. 

- Pokazuje, że było 4,1 - Mikołaj podstawił mi telefon pod nos.  
- Tak, widzę. Fejsbuk aż huczy. Epicentrum koło Borgo San Lorenzo. Miejmy nadzieję, że wszystko jest w porządku i to jednorazowy pomruk. 

Rzeczywiście pomruk więcej się nie powtórzył, ale strachu wszystkim napędził. Najgorsze w takich chwilach jest to, że przez jakiś czas potem czeka się, co będzie dalej. Nigdy nie wiadomo czy to jednorazowe "dygu dyg", czy zapowiedź czegoś silniejszego. Wiadomo, że TO na Półwyspie Apenińskim może się zdarzyć, ale człowiek przecież nie siedzi i nie rozmyśla na ten temat, ten strach, który przebudza sią raz na jakiś czas, zazwyczaj śpi sobie snem sprawiedliwego. Jest gdzieś tam obok. 

Tylko jak tak zakołysze raz na kilka lat, to nerwy stają na baczność. 

Siła porannego wstrząsu ostatecznie była niższa, niż ta, którą początkowo oszacowano - ledwie ponad trzy, ale... "dygu dyg", zawsze uczy pokory.

W każdym razie czy z dyganiem czy bez, nadal moją codzienność wielbię. Dziś niebo się lekko zachmurzyło. Słońce na chwilę zrobiło sobie pauzę, ale już jutro ma wrócić z całym swoim splendorem i na jutro też mam szumny plan. Oby tylko już nic nie dygało, oby plan się zrealizował tak ładnie, jak to sobie wymarzyłam. O pewnej kolumnie opowiem natomiast innym razem, bo dziś już głowa nie ta.

Pięknego weekendu - dla kogo już weekend!

WSTRZĄS to po włosku SCOSSA (wym. skossa)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze