Niebo bez wyrazu i po co Mario była lornetka

poniedziałek, lutego 08, 2021

Monte Senario Toskania Dom z Kamienia blog

Z tym Rangerem to na początku wyprawy był ubaw. Jak tylko wsiadłam uderzyła mnie czystość dywaników. Po ostatnim razie, kiedy pod nogami miałam piaskownicę i wykopaliska w jednym, teraz było jak w salonie! Do tego w drzwiach czekała torebka z ulubionymi cukierkami - dobrze i nie dobrze, bo przy tych pudrowych, mlecznych cukierkach to ja nie mam umiaru. To jeszcze nie koniec ulepszeń - niespodzianek. Kiedy skomplementowałam zmiany, Mario z dumą opuścił "zaślepkę" od słońca i zaprezentował przyczepione chałupniczo lusterko. 
- Teraz możesz być jak ta...
- "Lustereczko lustereczko...", przełożyłam po swojemu na włoski i zaraz zapytałam jak oryginalnie brzmi słynne zawołanie, bo pamięć mnie znów zawodziła.
“Specchio, specchio delle mie brame…Chi è la più bella del reame?” 
- O właśnie!
Potem Mario dopowiedział resztę już też po swojemu. 
- Jesteś piękna, przepiękna, ale jest inna piękniejsza, która nazywa się... Ceneretntola.
- Chyba Biancaneve!
- Wszystko jedno! To bajka i to bajka!
- W sumie tak...
 
Monte Senario Dom z Kamienia blog

Zaczęliśmy naszą wyprawę od Monte Senario w nadziei, że przede wszystkim bliżej Florencji nie będą zalegać mgły tak jak w naszych Apeninach. I rzeczywiście mgieł nie było, pogoda była prawie wiosenna, ale niebo było zupełnie bez wyrazu. Stwierdziłam, że już naprawdę lepiej gdyby było ołowiano - pochmurne tak jak ostatnio, bo przynajmniej miałoby jakiś "charakter". Tymczasem tak zdawało się w ogóle bez koloru, nijakie. A to właśnie na widoczności i dobrym świetle najbardziej mi zależało, z Monte Senario planowałam zrobić zdjęcia okolicy. 

Przy dobrej pogodzie widać stamtąd i Vicchio i Borgo i Rontę i Alpy Apuańskie i pagórki Mugello i Fiesole i Monte Falterona i naszą Collę. Widoki są niezwykłe. Miałam nadzieję na dobre ujęcia do mojego e-booka, ale przy takim byle jakim słońcu, jakie królowało w sobotę okazało się to tylko pobożnym życzeniem.

Skoro jednak już dotarliśmy na sam szczyt postanowiliśmy zajrzeć też do klasztoru. Ten pamiętaliśmy bardzo dobrze, bo kilka lat temu zwiedziliśmy jego wnętrze bardzo dokładnie i wtedy też napisałam parę słów więcej o samym miejscu. Zapraszam Was jeszcze raz do lektury tamtego wpisu. 


- Popatrz - Mario wyciągnął w moją stronę lornetkę. - Popatrz z bliska. 
Oto jak Mario podziwiał w kościele witraże. Nowe zastosowanie lornetki szczerze mnie rozczuliło. Mario ma czasem naprawdę zacne pomysły. 

Obeszliśmy jeszcze raz te same miejsca, choć nie wszystkie, bo tym razem połowa wnętrz była odgrodzona. Widocznie te kilka lat temu mieliśmy wyjątkowe szczęście zwiedzić zakątki zwykle nie udostępniane zwiedzającym.  

Dom z Kamienia blog, Monte Senario

Pokręciliśmy się jeszcze trochę, ale nie za długo, bo takich jak my było całkiem sporo. Ludzie wylegli tłumnie z domów. W każdym zakątku spotykaliśmy wędrowców i spacerowiczów. 
Muszę przyznać, że już zapomniałam jak to jest. Przyzwyczaiłam się do braku ludzi wokół. 

Zjechaliśmy z Monte Senario i najpierw pojechaliśmy zatankować, bo jak zwykle rozpoczęliśmy nasze wojażowanie z pustym bakiem. 

- Znowu nie zatankowaliśmy!
- Chyba TY nie zatankowałeś!
Mario ma taką sympatyczną manię: 
Zła droga - "pomyliliŚMY drogę!"
Dobra pizza - "wspaniale MI się ciasto udało!" 
I tak dalej...

Jakie były dalsze sobotnie perypetie z wojażowaniem, to już wiadomo. Jeszcze wczoraj wspominaliśmy przy kolacji, że szczęście w nieszczęściu, bo gdybyśmy tak byli we Florencji, albo gdyby to był inny samochód... Żaden inny nie przejechałby przełęczy na trzecim biegu. Panda górą. 


Niedziela była przyjemnie leniwa. 
Leniwa, gotująca, ale też trochę pracująca, bo przygotowanie lekcji zajmuje sporo czasu. Był jednak czas na dłuższą gimnastykę i na lekturę i na odpoczynek. I choć oczywiście ze słońcem jest zawsze lepiej to i deszcz ma swoje dobre strony, a ten wczoraj nawet na chwilę nie odpuścił i dzięki temu na to wszystko był czas. 

Nowy tydzień już na starcie. Nowy tydzień, który zaczyna się wiosną, a ma zakończyć Syberią. Prognozy mnie zmroziły. Wciąż łudzę się, że może ten zakichany Burian, czy jak go tam zwą wcale nie dotrze...

DOBREGO DNIA!

SPECCHIO to oczywiście LUSTRO (wym. spekkio)
BIANCANEVE to ŚNIEŻKA (wym. biankanewe)
CENERENTOLA to KOPCIUSZEK (wym. czenerentola)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kasiu, u nas Syberia już dziś, wściekle pada śnieg i wściekle wieje, o!
    Chyba nie odkryję Ameryki,jak powiem , że Mario to typowy ...facet. Każdy facet tak mówi ;)))
    Ściskam u progu mroźźźźźnego tygodnia Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomarznijcie tam! Do nas też w słabszej wersji ma dotrzeć pojutrze:(

      Usuń