Lato na progu

piątek, czerwca 15, 2018


Oto prawie lato... Niby oficjalnie jeszcze kilka dni, ale zupełnie jakby już tu było, cichaczem się zakradło, lawendą ustroiło, lipą wypachniło, pamiątki po morskiej kąpieli rozrzuciło na stole... Już za moment trzeba zmienić zdjęcie, a zdaje się, że dopiero co polowaliśmy na ukwiecone gałązki...
Po burzowej nocy  i deszczowym przedpołudniu niebo znów się wypogodziło. Wody w tym roku nie brakuje, co też dobrze wróży zbiorom, bo i temperatura dobra i słońca dostatek., a zatem pierwsze rezultaty takiej aury już są. Grzybiarze prawdziwki liczą teraz w kilogramach,  pojawiają się trufle, warzyw i owoców urodzaj. I do tego ta zieleń wciąż gęsta, soczysta, wybujała, jak pod koniec kwietnia.


Mikołaj ugotował swoje pierwsze danie. Sam w stu procentach, bez mojego podpowiadania, asystowania, od pomysłu do odlania makaronu i nałożenia na talerze - całkowicie jego dzieło. Już wiem, że kiedy zdarzy mi się dzień poza domem z głodu nie zginą i niekoniecznie będą musieli żyć kanapkami. 
- Takie sobie to wyszło. Twoje lepsze - skrytykował krótko. 
- Wyszło dobre. Musisz tylko pamiętać, że kawałki cukinii powinny być mniejsze, bo tak potrzebują więcej czasu na zmięknięcie i warto też dodać trochę ziół dla aromatu. 
- No właśnie! Teraz już będę wiedział. 
Mężczyźni w mojej rodzinie i w rodzinie Pawia gotują. Tradycji staje się zadość. 


A w kwestii jedzenia i cukinii to zapraszam Was do Kuchni. Wyjątkowo mnie w tym roku czerwiec inspiruje. Oto na zdjęciu powyżej efekt moich wczorajszych poczynań. Mikołaj "poetycko" skomentował to danie przewracając przy tym oczami jak w ekstazie - takie dobre jak pulpeeetyyy! Może słowo pulpety nie brzmi zachęcająco, ale wierzcie mi - to kulinarny odlot!


- Tamdadam daam ... - Tomek podnosi kaczkę i wydaje z siebie jakieś afrykańskie dźwięki.
- Co ty z nią robisz?
- Nie widzisz? To Król Lew!
- Wariactwo!

Egzaminowe wieści. 
Matematyka ponoć łatwizna. Dziś ostatni pisemny egzamin, tym razem z angielskiego. Jedna z ulubionych materii Tomka. 
Po tych kilku dniach muszę przyznać, że zadziwiło mnie to moje dziecko. On, który często stresował się poniedziałkiem, pytaniem, grą w piłkę, do egzaminów podszedł ze spokojem tybetańskiego mnicha. Cały stres przeszedł chyba na mnie, czego staram się nie okazywać.  
Egzamin ustny już w czwartkowe popołudnie.

LEW to po włosku LEONE (wym. leone)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze