Cuda na niebie Mugello, czyli o tym jak spełnia się moje małe marzenie

poniedziałek, czerwca 04, 2018


Mam w swojej sekretnej szufladce kilka malutkich marzeń. Marzeń zdecydowanie mniejszej rangi niż dom z kamienia czy wydanie książki. Prywatnie dzielę marzenia na trzy kategorie i to jest właśnie ta trzecia, a może pierwsza, zależy od której strony liczyć. Marzenia prawie niemożliwe. „Prawie", bo wyznaję zasadę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Marzenia średnie, niby trudne do realizacji, ale jakby się człowiek przyłożył… I marzenia całkiem banalne, jak na przykład zobaczenie na żywo wieloryba albo frecce tricolori malujące na niebie włoską flagę. I właśnie to ostatnie marzenie w ten weekend się spełniło. 


Już kilka tygodni temu wyczytałam gdzieś, że 3 czerwca nad autodromem Mugello, w dniu kiedy odbywa się wyczekiwane przez wielu MotoGP, frecce pokażą się na chwilę na niebie, pozdrawiając publiczność popisową włoską flagą. Zaraz zrodził mi się w głowie plan... 
MotoGP to mnie akurat tyle interesuje co zeszłoroczny śnieg, ale mieć pod bokiem samolotowych akrobatów i nie przejechać na drugą stronę gór, byłoby niewybaczalnym błędem. Natychmiast pomyślałam o Monte Altuzzo


Widać stamtąd całe Mugello, a autodrom jest wprost u stóp góry. Chciał nie chciał, frecce musiały przelecieć na naszej wysokości… Idealny punkt obserwacyjny! Obawiałam się trochę, że nie tylko ja wpadnę na tak genialny pomysł i szczyt będzie oblepiony jak Giewont w czasie długiego majwego weekendu, ale na szczęście tak się nie stało.  


Wyścig zaczynał się o 14.00. Samoloty miały pojawić się tuż przed nim. Spakowaliśmy do plecaka ser, schiacciatę, prosciutto i wino i ruszyliśmy na Passo del Giogo. Pogoda bajeczna. Pod krzyżem nikogo, dopiero tuż przed pokazem zjawiło się dosłownie kilka osób z identyczną ideą: kanapka, lornetka, aparat, kocyk. 


Drużyna nadleciała od strony Florencji. Na początku, z bardzo daleka wyglądała jak chmara gołębi. Potem coraz bliżej i bliżej, aż można było dostrzec, że samoloty przemieszczają się w idealnym, geometrycznym szyku. 


Zerwaliśmy się z wszyscy na równe nogi. Frecce obniżyły lot i dokładnie nad torem uwolniły kolory, a nam wyrwało się chóralne, głośne łaaaaał. Cały pokaz trwał 3 minuty, ale widowisko warte było przeprawy przez góry i godziny czekania. Frecce oddaliły się i chwilę później powróciły malując tym razem idealny okrąg. Moje malutkie marzenie spełniło się. Teraz czas na wieloryby!


A tak poza tym to oczywiście piszę z baru. Ciśnienie podniosła mi nie kawa, ale kolejna rozmowa z operatorem telekomu. Szczegóły sobie daruję. Zbieram się już „do miasta” po tymczasowy internet przenośny, a potem zobaczymy… Jeśli macie jakieś pomysły na dobre rozwiązania chętnie wysłucham rad. Muszę mieć zawsze łącze zapasowe. Radio? Satelita? 

Dziś zaczyna się ostatni tydzień szkoły! Wieczorem Mikołaj wystąpi z klasą w teatrze. W środę dotrą do Marradi kolejni Goście. W piątek zakończy się w Marradi kampania wyborcza. W dwóch słowach: będzie się działo! 

STRZAŁA to po włosku FRECCIA (wym. freczczia)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. Jakie piekne zdjecia! Wprawiaja w zachwyt!
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za widoki! CUDO !! Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Kasiu , syn mi tu mówi żeby może wykupiła sobie Pani u operaratora telefonii komórkowej internet bezprzewodowy i jeżeli telefon posiada opcję rutera WiFi to może pani udostępnić ten Internet na laptopie. Pozdrawiam AnetaG

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez mialam wielka awarie, telecom, teraz tim, zostawil mnie miesiac bez telefonu i internetu. Dzwonilam, klocilam sie,pisalam. Na koniec co sie okazalo? Po miesiacu te gigantyczna awarie technik,w mojej obecnosci, naprawil w MINUTE! w centralinie, czy jak to sie nazywa. Wiec pozbieralam wszystkie pisemne ponaglenia,zazalenia, poszlam do organizacji konsumentow i zalozylam im sprawe o zwrot abonamentu za miesiac bez telefonu, i odszkodowanie. Dostalam 250 euro, wynagrodzenie adwokata rowniez oni pokryli.Tobie rowniez radze pojsc ta droga.Pozdrowienia znad Stretto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie dzis w zlosci podziekowalam timowi w kwestii komorki i przeszlam do wind. Brava!!! Gdyby wiecej osob tak Robilo to moze mieliby dla swoich klientow wiecej szacunku.Ja tez nie mam zamiaru odpuscic.

      Usuń