Apeniny jak z atłasu - spacer na deser po piątkowym obiedzie oraz lęk obudzony

niedziela, lutego 18, 2024

Kasia z Domu z Kamienia, blog o życiu w Toskanii
 
Żeby zachować chronologię - jeszcze kilka piątkowych impresji, zanim opowiem o nocy przespanej na pół gwizdka i plecaku w gotowości przy łóżku... 

Pochłonęliśmy pastę z grzybowym ragu', wypiliśmy kawę, a potem korzystając z pogody i mojego wolnego popołudnia wskoczyliśmy do Rangera i znów pojechaliśmy przed siebie. Może tym razem nie w bardzo nieznane - ale jednak w całkiem nowe miejsce, choć paradoksalnie zupełnie pod nosem.

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

Przecieraliśmy tamten szlak po innym piątkowym obiedzie, kilka tygodni wcześniej. Już wtedy zachwycaliśmy się szczególnie jednym ze wzgórz, ubranym w łąki i jałowce. Tym razem postanowiliśmy porzucić oznaczony szlak i pójść polną dróżką, która - jak informowały tabliczki na kostropatej furtce - prowadziła na pastwisko. 
Mogliśmy spacerować bez przejęcia, bo zwierzęta zostaną przywiezione w góry dopiero za jakiś miesiąc.

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

Droga pięła się przez chwilę ostro pod górę, więc zwolniliśmy kroku, żeby nie zamęczyć Mario, ale też po to, by kontemplować każdy krok. Aura nadal była marcowa, a może nawet wczesnokwietniowa. Chciało się oddychać pełną piersią, skakać, wędrować, tańczyć, a potem nigdzie nie iść, tylko siedzieć i karmić oczy Apeninami ciągnącymi się bez końca.

- Myślę, że jesteśmy gdzieś 1000 metrów nad poziomem morza - oszacowałam porównując wysokość do znajomych szczytów. - O tam na tej górze jadłam z Ellen podwieczorek i wydawało nam się wysoko, a teraz ta góra jest w dole.

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

Okazało się, że na samym szczycie wzgórza znajduje się łąka - kolejna łąka, z której rozciąga się widok na wszystkie strony świata. Jeszcze jedno fenomenalne miejsce, jeszcze jeden ukryty skarb, do którego klucze mają tylko nieliczni. Usiedliśmy pod jednym z karłowatych dąbków i rzeczywiście postanowiliśmy nigdzie już nie iść, tylko siedzieć i patrzeć na góry otulone atłasowym światłem. 

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

Znów zamyśliłam się nad wielkim przywilejem, jakim mogę cieszyć się na co dzień. Siedzieć w zwykły, powszedni dzień na łące otoczona ciszą i mieć morze apenińskich szczytów tylko dla siebie - to jeden z najpiękniejszych i najcenniejszych elementów mojego toskańskiego życia. 

Nawet po jedenastu latach ten fakt nie przestał mnie wzruszać i ani trochę nie spowszedniał. Może wręcz im jestem starsza, tym większa we mnie zachłanność na takie oto chwile.

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

- Tam jest Falterona. Łatwo rozpoznać, ma takie dwa garbki. A tam najdalej to musi być chyba Fumaiolo, prawda?
- Tak, to chyba Fumaiolo, kierunek by się zgadzał, odległość też. 
Siedzieliśmy i wypełnialiśmy sobie czas naszą ulubioną górską zabawą - analizą szczytów, spacerem oczu po graniach. 
- A tam - wyliczałam dalej - Gamogna. 
- Czekaj... Tak mówisz?
- No pewnie, zobacz tam jest Segaccia - znów wyciągnęłam palec przed siebie - i dom na Monte Rotondo widać.
Mario zmrużył oczy i wyostrzył wzrok. 
- Nie widzę. 
- A widzisz tę łąkę? 
- Widzę...
- I Monte Gianni.
- No jest...
- To tak w połowie jest Monte Rotondo.
Mario zrezygnowany pokręcił głową i zaczął się śmiać. Przypomnieliśmy sobie podobną scenę sprzed kilku dni, kiedy z marnym skutkiem próbowałam pomóc Mario zlokalizować kwitnące drzewo na środku łąki. 
- Lasciamo perdere!* - skwitował.

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

Siedzieliśmy na tej łące do późnego popołudnia. Nic a nic nie chciało nam się ruszać. Choć byliśmy wysoko, nie było czuć ani krztynki wiatru. Nie drgnęło nawet żadne ździebełko trawy. Spokój absolutny. 

Ten cały piątek był jak nagroda pocieszenia, po nieco g...nym tygodniu. 

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii
Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii

Rozpieszczona takimi cudami, czekałam z utęsknieniem na sobotnie południe. To moment, kiedy zaczyna się mój wolny weekend. Kilka chwil po tym jak zamknęłam komputer i wrzuciłam spaghetti do gotującej się wody, dom z hukiem zatrząsł się w posadach... 

Poziom stresu w ciągu sekundy przekroczył wszelkie dopuszczalne normy. Czułam jak serce wali mi nawet w uszach. Normalnie pewnie zlękłabym się tylko na chwilę i zaraz o tym zapomniała, ale kto raz trzęsieniem był straumatyzowany, ten w podobnych sytuacjach już zawsze będzie wypełniać się takim lękiem, którego żadnymi słowami opisać nie sposób. A ja do tego mam już wbudowany sejsmograf. Wstrząs był silny i jak się wkrótce okazało odczuwalny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. 

Oczywiście w pierwszej chwili złapałam za telefon i zadzwoniłam do Mario w poszukiwaniu psychicznego wsparcia. Niedługo po wstrząsie przyszła też wiadomość od Mikołaja, który szczęśliwie w tym czasie był w szkole. 

Odechciało mi się jeść, a spokój zmiotło tsunami bezgranicznego lęku. Spakowałam znów plecak i nasłuchiwałam. Każde szczekanie psów było jak złowróżbne ujadanie. 
Ziemia dygnęła jeszcze tylko raz, ale już nieodczuwalnie. 
Na szczęście noc - z plecakiem w gotowości przy łóżku - minęła spokojnie. A o tym jak Mario pomógł - znów w roli wybawcy - ratować mój sobotni spokój opowiem przy jutrzejszej kawie. 

Wstrząs miał siłę 3,5. Poza strachem, który odrodził się u wszystkich jak feniks z popiołów, nie było żadnych szkód. 

Niech dziś dzień będzie spokojny! 
Pięknej niedzieli.

*LASCIAMO PERDERE - to znaczy DAJMY SPOKÓJ   

Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej o życiu w Toskanii


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Właśnie czytałam w internecie i zaniepokoiłam się, czy wszystko u Was w porządku. Ufff. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń