Rozmowy o starości i włoskie absurdy z Gwiezdnych Wojen

piątek, listopada 20, 2020


 - Pusia, a ty wiesz, że kiedy wyszły Gwiezdne Wojny we Włoszech to poza samym dubbingiem przetłumaczyli nawet imiona bohaterów? 
- Serio?
- Tak, na przykład Luke Skywalker został przetłumaczony jako Luca Celestepedone. 
- O matko...
- Czyli tak jakbyśmy po polsku powiedzieli "Łukasz Podniebny Piechur". 
- Brzmi doprawdy uroczo. 
- Nawet nazwy robotów pozmieniali. Z C3-PO zrobili D-3BO, a z R2-D2 chyba C1-P8. Leia została Leilą. 
- O! To tak jak ja mówię!
- Pusia... - Tomek patrzy na mnie z naganą.
- Ale potem wrócili do oryginalnych imion, prawda? W którym roku wyszły Star Wars?
- 1977.
- Czyli tak jak ja się urodziłam!
- O matko! - wtrąca się nagle Mikołaj! - to jaki ojciec jest stary! On się urodził sześć lat przed Gwiezdnymi Wojnami! Star Wars wyszły jak szedł już do szkoły... Jaki on jest stary! - Bezczelnie nie może się nadziwić. - I matka była już na świecie jak trwała zimna wojna... A Babcia? Kiedy Babcia się urodziła? 
- W 1950 roku.
- O rany, to Babcia żyła w czasach kiedy żył Einstein! - wykrzykuje coraz bardziej zszokowany. 
- To nawet królowa Elżbieta nie była jeszcze królową! - Do mikołajowego "dziwienia się" przyłącza się Tomek.
- Nie była królową, ale już była dorosła - kwituje Mikołaj i zaraz podsumowuje z westchnieniem całą dyskusję - jacy wy jesteście wszyscy strasznie starzy! Ja to co najwyżej łapię się na czasy Bin Ladena. 

***
- Matka ma lekcję? - rozlega się teatralny szept, a kudłata głowa wsuwa się dyskretnie między drzwi i futryną.
- Chwilka przerwy, a co tam?
- Prof od francese powiedziała, że mam najlepszy akcent ze wszystkich - rozpromienia się w uśmiechu.
- Bravo!
Mikołaj rzeczywiście ma aparat gębowy "z plasteliny". I myślę, że nie bez znaczenia jest w tej jego doskonałej w każdym języku wymowie doskonały słuch. To chyba kluczowe i bardzo do pozazdroszczenia. Swoją drogą dobrze, że znów odzyskał radość. Dobrze, że w innych dziedzinach poczuł się doceniony. 

***
Środkowe dni tygodnia naprawdę mogłyby podszywać się pod październik. Było tak ciepło i słonecznie, że w ciągu dnia okna trzymałam otwarte na oścież. Dziś nawet by mi to przez myśl nie przeszło, bo dziś to mamy listopad nie pełną gębą tylko dziesięcioma pełnymi gębami na raz! Ani myślę dziś wychodzić. Przygotuję lekcje na cały tydzień, upiekę coś, pogotuję, a potem oddam się z radością lekturze, co do której już niedługo podzielę się wrażeniami. 

Jurto deszcze mają minąć. Jutro też termometry mają "upaść na głowę". Przed nami ostatni miesiąc jesieni i kolejny listopadowy weekend. Za miesiąc i ciut zacznie przybywać dnia. Za dziesięć dni wywieszę kalendarz adwentowy. Tymczasem czas już na mnie, Wasza kawa i tak już pewnie wystygła. 
Dobrego dnia!

FRANCUSKI to po włosku FRANCESE (wym. franczeze)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Świetne te Wasze dyskusje, "ojciec" nie będzie chyba urażony, że dla synów jest już "stary" :):) U nas też tak wyglądało - dużo, dużo rozmów o wszystkim i dużo, dużo słuchania siebie nawzajem. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń