Bolzano - kilka słów wstępu do przedwielkanocnej podróży

wtorek, kwietnia 02, 2024

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Bolzano, 28 marca 2024
Mgły nad miastem się przerzedziły i przez sino biały puch zaczęły przedzierać się promienie słońca. Wiedziałam, że to tylko poranny przebłysk, bo już około 10.00 miało zacząć padać. Choć godzina była wczesna nie spałam od dawna.  Zdążyłam już nawet wypić kawę, spisać myśli w Makowym Notesie i poświęcić chwilę na jogę. Jaki to luksus mieć wolny poranek tylko dla siebie. 

Pomyślałam, że dam się dzieciakom wsypać, a sama wymknę się na zdjęcia. Gnicie w łóżku w takich momentach to niewybaczalne marnotrawienie czasu. 
Weszłam na palcach do ich sypialni przekonana, że wszyscy śpią, ale zaraz przywitało mnie poranne mruczenie pełne czułości. 
- Kochanie ja idę na zdjęcia. 
- Oooo... A nie poczeka na mnie?
- Jeśli też chcesz iść, to pewnie, że poczeka. 

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Wyszliśmy na ulicę, kiedy Bolzano dopiero budziło się ze snu. To samo zrobiliśmy zeszłej wiosny i zeszłego lata w Livorno, to samo zrobiliśmy też dzień później. Jeden z moich najcenniejszych skarbów - nasze odkrywczo fotograficzne poranki we dwoje, kiedy zmysły wyczulone są na światło i dźwięki, na kolory i scenki uliczne, kiedy polujemy na kadry, kiedy zachwycamy się wszystkim... 
Właśnie! 
Zachwyt! 
To jest istota naszych podróży - gdziekolwiek - zawsze znajdziemy coś, czym można się zachwycić. 

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W piątkowy poranek przewędrowaliśmy kilka ładnych kilometrów - najpierw wzdłuż rzeki, potem przeszliśmy na drugą stronę jednym z dwóch falujących mostów przy muzeum sztuki współczesnej, potem dalej eleganckimi uliczkami pstrymi od kolorowych fasad, aż dotarliśmy na jeden z placów, na którym akurat trwał targ z lokalnymi produktami. Postanowiliśmy, że weźmiemy trochę przysmaków i śniadanie zjemy w domu... 

Oto na początek kwietnia mały wycinek z naszych ekspresowych mikro wakacji.

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
  
A zatem buongiorno poświątecznie! 

Pomysł o tym, żeby wyskoczyć na trzy dni przed Wielkanocą, tak jak to zrobiliśmy w zeszłym roku, zaświtał mi w głowie już na początku stycznia. Myślę, że cała nasza trójka lubi te krótkie wypady. Chciałabym, aby było ich więcej, ale jak się nie da, to się nie da i człowiek cieszy się tym, co ma. 

Tym razem nie prowadziliśmy niekończącej się dyskusji na rodzinnym forum, aby wybrać miejsce docelowe. Propozycję wyjazdu przedstawiłam już z gotowym i szczegółowym planem, a do wyboru takiej, a nie innej destynacji zainspirowała mnie jedna z moich uczennic. 

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Kiedy I. w pewien sobotni poranek opowiedziała mi, jak to w czasie zimowych ferii dla oddechu od nart wybrała się z rodziną do Bolzano, gdzie zwiedziła muzeum archeologiczne, w którym gwiazdą numer jeden jest Ötzi, zaraz zaświtała mi myśl, że takie miejsce dla mojego bolońskiego dziecka, pasjonującego się prehistorią to będzie gratka jakich mało. Dla drugiego dziecka oczywiście też, zwłaszcza jeśli dodamy do tego góry i strudel...

Tak jak się spodziewałam, pomysł został przyjęty entuzjastycznie i tak oto 28 marca wsiedliśmy do pociągu i ruszyliśmy na północ. 

Podróż była nieco długa, bo z oszczędności wybrałam zwykły pociąg "regionale". Stwierdziłam, że wolę ten budżet przeznaczyć na dobre kolacje, zamiast śmigać "strzałą". 
Pogoda ostatecznie nie była taka zła, jak trąbiły wcześniej prognozy. Powiedziałabym nawet, że całkiem znośna, choć oczywiście miłej byłoby w pełnym słońcu. 

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Bolzano...

Będę bajać o tym miejscu przez następne dni, ale dziś tylko kilka słów o tym, co mnie w tym miejscu zaskoczyło. 

Zawsze dziwiłam się, kiedy latem w zestawieniach najgorętszych miast we Włoszech - obok Palermo, Rzymu, Florencji i Bolonii podawano często Bolzano. Jakim cudem - myślałam sobie - miasto, które jest nazywane bramą Dolomitów, ma stawać w szranki choćby z naszą Florencją?

Okazuje się, że to zasługa położenia. Bolzano usytuowanej jest w naturalnej niecce, otoczonej ze wszystkich stron górami i o ile wyżej leży jeszcze śnieg, o tyle w mieście klimat panuje bardzo łagodny. Glicine i bzy były o wiele bardziej rozwinięte niż u nas, a do tego tu i tam, przyklejone do skalistych poboczy drogi rumieniły się fichi d'india!
 
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Drugim zaskoczeniem była ilość winorośli. To oczywiście również zasługa szczególnych warunków klimatycznych. Przepiękne, tarasowe winnice porastają zbocza opadające do samego miasta. Najpiękniej wyglądają z "lotu ptaka" - czyli z kolejki linowej, którą można dojechać do Soprablozano. Pośród winnic prowadzą też niektóre trasy spacerowe - i oto moje kolejne zaskoczenie.
Bolzano to idealne miasto dla tych, którzy podróżują bez samochodu. Na własnych nogach można poznawać okolice, a wiele szlaków zaczyna się już w samym mieście. Ich różnorodność jest naprawdę do pozazdroszczenia - od łagodnych tras wśród wspomnianych winnic czy też wzdłuż rzeki, po najbardziej wymagające wspinaczki w wyższych partiach gór, do których można dotrzeć kolejką. 

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Zaskoczenie numer cztery to ilość zamków rozsianych po okolicy. W czasie tylko jednego porannego spaceru natknęliśmy się na trzy imponujące budowle! 
I ostatnie już zaskoczenie... 
Wszechobecny i dominujący język niemiecki. Od porannego dzień dobry przechodniów, przez kelnerów, właścicieli sklepów, po panie na kasie w markecie czy w muzeum, dosłownie wszędzie. Napisy, objaśnienia, tabliczki - język włoski jako drugi. Byliśmy we Włoszech, ale wcale się tak nie czuliśmy. 

O zaskoczeniach będę jeszcze pisać w następnych dniach.

Każdy z nas był zachwycony. Najbardziej Mikołaj - największy wielbiciel takich klimatów - zaczął przeglądać ceny mieszkań i kierunki na bolzańskim uniwersytecie, deklarując, że mógłby się tu przeprowadzić choćby zaraz. 

A ja? 

Było pięknie, było pysznie - nawet bardzo, były góry, był przede wszystkim niezapomniany czas z dzieciakami, który jest dla mnie największą wartością i który po ostatnich tygodniach był szczególnie potrzebny. 
Jednak pomimo tych wszystkich zachwytów, ja kolejny raz przyznaję, że jestem zdecydowanie południową duszą...  

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

O wiele bliższy jest mi bałagan i chaos Neapolu, niż poukładana niemal przy linijce północna część Włoch. 

Tak czy inaczej był to niezapomniany czas i na pewno do Bolzano chciałabym kiedyś wrócić. 

Wrócić, żeby dokończyć trekking, którego pogoda nie pozwoliła zrealizować, żeby zjeść tutejszych przysmaków, żeby znów pobyć razem, powłóczyć się w rześkości poranka i w kolorowych światłach wieczoru, żeby razem się śmiać, fotografować i wymieniać refleksjami.

Już zawsze będę się uśmiechać na wspomnienie kozy przy stacji w Collalbo, na wspomnienie fotograficznego "polowania" na moment bez mgły, żeby uchwycić w kadrze piramidy, na wspomnienie obiadu w tamtejszej restauracji i życzliwości kelnerek, na wspomnienie Mikołaja smakującego lokalne piwo i bawiącego nas do łez swoimi nieodłącznymi "kwiatkami"...

Do tych wspólnych chwil już zawsze będę tęsknić i marzyć o kolejnych, nawet jeśli będzie to coraz trudniejsze.

Poświąteczny czas zaczyna się bardzo smutnym wydarzeniem, ale o tym opowiem, kiedy już skończę bolzańskie bajanie. 
Przede mną najintensywniejszy tej wiosny czas. Mogłabym sama sobie powiedzieć - zapnij pasy i jazda!
Dobrego dnia!  

Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Mikołaj na widok rozłożonej na klatce parasolki: Tu na pewno nie mieszkają Włosi! (kto wie dlaczego taka uwaga?:)
Bolzano w jeden dzień, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Ale piękne miejsce i widoki. Zdjęcia w mgle i zachmurzonym niebie jak dla mnie mają więcej uroku i magii niż te robione w pełnym słońcu ponieważ można się zastanawiać co się skrywa akurat za tą konkretną chmurą czy pasmem mgły. Unosząca się do góry mgła sprawia, że ziemia wygląda jakby oddychała i tym oddechem próbowała pozbyć się resztek nocnego snu. Słońce na zdjęciach nie zostawia zbyt wiele miejsca do wyobraźni ponieważ wszystko uwidacznia. Pozdrawiam serdecznie, poświątecznie Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z wielu przesądów dotyczy parasola: nie wolno go otwierać w zamkniętym pomieszczeniu, bo przynosi to nieszczęście. (Tylko jak wysuszyć parasol kiedy pada? ;)
    Bolzano jest zorganizowane i dobrze zarządzane. Transport publiczny bardzo dobrze działa i można na nim polegać.( Co, w innych miejscach, jak się mogłam przekonać, nie jest takie oczywiste ;) Piszesz o winoroślach, a mnie bardziej zaskoczyły jabłka. Rejon ten słynie z jabłek.
    Wszechobecny niemiecki, nazwy w dwóch językach, nie wiem czy widzieliście, że są też księgarnie niemieckie i włoskie. Tak, Bolzano jest mało włoskie...i to wynika z historii. W wielu domach, jeszcze stosunkowo do niedawna nie mówiło się po włosku. Spotkałam sporo osób z tego rejonu na kursach języka włoskiego w innych regionach Italii. I nikogo to z nauczycieli specjalnie nie dziwiło.
    Bolzano jest piękne, ale...ja też wolę południowe klimaty. Jednak najważniejsze, jak sama napisałaś, to dobre towarzystwo.
    Pozdrawiam serdecznie
    Rosmarino

    OdpowiedzUsuń