Cała rabata kwiatków!

piątek, listopada 24, 2023

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

- Dziś rozmawiałem z A. i z jego kolegą i znów próbowałem kogoś przekonać, że matematyka nie istnieje - Mikołaj zaczął swoją tyradę, siedząc nad talerzem paccheri
- Istnieje - przerwałam wywód i zaraz dodałam - ja wiem o co ci chodzi, że niby ludzie ją wymyślili. 
- Tak. Czy według matki cyfry pomiędzy dwa i trzy są skończone?
- Według mnie nie są skończone, choć na pozór tak się może wydawać. 
- A właśnie, że są skończone! Patrzy! - Tu wyciągnął przed siebie dłoń i jak dziecku zaczął tłumaczyć rachunki na palcach jednej dłoni - ten palec to dwa, a ten to trzy. Zamknięty obręb, jak może mowić, że jest nieskończone? 
- Tak, ale można go dzielić chyba w nieskończoność. 
- Fizycznie to zrobi? To niech mi pokaże jak!
- Nie! Wiadomo, że się nie da, ale cyferkami już tak.
- Dobrze, tylko po co? Dlaczego ludzie tak sobie życie komplikują? Tak jak zero! Nie podzieli przez zero, bo nie można. A ja mówię, że można. Co to jest zero?
- Nic...
- Właśnie! Nic podzielić przez nic, to jest nic. Proste.
- Moja pani od matematyki w podstawówce mówiła: pamiętaj jasna cholero nie dziel nigdy przez zero. Ale tak na poważnie - matematyka się jednak trochę w życiu przydaje. Jakby tu był Tomek, to by ci taki wykład zrobił, że hej!
- O matko! - przewrócił wymownie oczami - filozof! Matematyka, biologia, chemia, fizyka... To wszystko niepotrzebne! 
- Oj, tu już naprawdę się nie zgadzam. Taka chemia czy fizyka to jednak trochę się w życiu przydają.
- Na przykład? - u Mikołaja na wszystko trzeba mieć poparcie. 
- Na przykład jak mi się w kuchni zapali olej, to wiem, że nie będę gasić go wodą. 
- I tego się Mama nauczyła w szkole?
- Tak! 
- Dobrze, Mama w szkole, ale już taki Mario to jak się tego nauczył? Też w szkole? - Tu Mikołaj oczywiście odniósł się do przygody Mario jeszcze z czasów, kiedy mieszkaliśmy w Polsce
- To są wyjątki!
- A pamięta jak rower nade mną przeleciał i mnie walnął? 
- Nie przypominaj mi...
- Jechałem sobie na rowerze i pomyślałem: "co się stanie, kiedy włożę stopę w szprychy?" Czy Matka myśli, że ja wtedy robiłem w głowie jakieś obliczenia - jaka prędkość, jaki dystans, sekundy, metry? Nie! Czysty experience! Jak się szybko jedzie i tak zrobi, to lecisz przez rower, padasz na asfalt, a rower wystrzeliwuje w powietrze i chwilę potem spada ci na plecy. Boli jak nie wiem co! - Zamyślił się i popatrzył przez okno w stronę zakładu stolarskiego - to było, tam na tej prostej przy Scalinim.
- Który to był rower?
- Pomarańczowy.
- Matko, to wtedy jeszcze byłeś malusi... - aż mi się wszystko zatrzęsło, kiedy głowa pospieszyła z wizualizacją całej sceny.
- Ale widzi? Tak się nauczyłem, z mojego experience, a nie na lekcji fizyki, że nie wkłada się stóp w szprychy. 

Zamilkł na chwilę, po czym wyciągnął telefon i pokazał mi urocze zdjęcie małego niedźwiadka polarnego, wyciągającego nosek w stronę misiowej mamy. 

- Czy myśli, że ten miś jest szczęśliwy? 
- Tak wygląda.
- A on nawet nie wie ile to jest jeden plus jeden. Matematykę wymyślili ludzie, bo muszą mieć zawsze jakiś koniec, początek, teorię, wyjaśnienie... 

Dzień dobry i pięknego dnia w ostatni już w tym roku listopadowy piątek! Ja ruszam do pracy i piekę ciasto na zamówienie dla mojego bolończyka.

SZPRYCHY to po włosku RAGGI (wym. radżdżi)
  


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Mikołaj jest niesamowity! Uwielbiam jego teksty :-)
    Pozdrowienia dla wszystkich,
    Anka T.

    OdpowiedzUsuń