Cierpliwości...

środa, października 28, 2020


Kiedy dotarłyśmy do Biforco, było już po 18.00, a miasteczko spowijała ciemność i spokój. Na nasze tradycyjne aperitivo po udanym dniu zatrzymałyśmy się tym razem w Brisighelli, bo po nowych restrykcjach, które nakazują barom zamykanie się o tej właśnie godzinie, nijak byśmy spokojnie nie zdążyły opróżnić na spokojnie kieliszków w naszym ulubionym biforkowym barze. 

Dzień udał nam się pięknie. Samochód znów wypchany był po brzegi. Śmiałyśmy się, że jeszcze kilka razy i dojdziemy do perfekcji. Do nowego mieszkania kupiłam trochę półek na książki, żeby choć część nie leżała w kartonach do nie wiadomo kiedy, poza tym potrzebne drobiazgi - kosz na śmieci, karnisze, zasłony, lampę, żarówki... 


Przez cały dzień poza domem nie udało mi się iść na przeszpiegi za rzekę, ale w zastępstwie wysłałam Mario. Sypialnie - jak ocenił - są gotowe, a zatem jutro, pojutrze, w najbliższych dniach czeka mnie szorowanie, pucowanie, odkurzanie, polerowanie i składanie mebli, ale o tym już przecież pisałam. Zaczynam być coraz bardziej zmęczona, bo pracy jest jeszcze dużo.
Trochę też stresuję się tym, że internetu jeszcze nie ma, choć przecież minął dopiero tydzień, a operator ma tak naprawdę na przyłączenie linii dwa tygodnie. Pazienza... Pazienza...

Wtorek w towarzystwie Ellen znów podziałał na mnie jak balsam. I przystanek na kawę i to ładowanie mebli do samochodu i pogaduszki i to wspólne stanie pół godziny w dziale zasłon, bo przecież wybór koloru i tkaniny to decyzja niezwykle "ważna" i "trudna"! 
Trzeba sobie dodawać sił takimi miłymi drobnymi chwilkami, żeby przejść przez te momenty trudniejsze i wierzyć, że potem będzie lepiej.
Bardzo jestem ciekawa życia za rzeką. Choć z tą myślą oswajam się od miesięcy, to jednak wciąż wydaje mi się to abstrakcją. Jednak siedem lat w jednym domu to też kawałek życia. Dla takiego Mikołaja na przykład to w tym momencie pół życia! 

Z kolejnych szuflad i zakamarków wyskoczyły kolejne relikty przeszłości. W tym moja książeczka goprowska ze zdobytymi szczytami!! Mnie do tych gór to od zawsze ciągnęło. Wzruszyłam się znów. 

A teraz czas już na mnie, bo zaraz sjesta, a my jeszcze bez zakupów. Dobrego, zdrowego dnia!

PAZIENZA to znaczy CIERPLIWOŚĆ (wym. pacjenca)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze