Lekko filozoficznie o latach, które uczą

niedziela, października 11, 2020

Kasia z Domu z Kamienia

Kiedy nakrywałam wczoraj do stołu przed przyjściem Ellen i Lexa nagle do mnie dotarło, że to pewnie już ostatnia biesiada w kuchni po tej stronie rzeki. Starałam się też przypomnieć sobie tą pierwszą, ale z pamięcią u mnie coraz gorzej. Musiałabym przekopać archiwum bloga, tu jest przecież wszystko, cała kronika ostatnich lat... 

Nie pamiętam kto był naszym pierwszym gościem przy stole w Biforco, ale pamiętam dobrze naszą pierwszą kolację.  Nie było gazu, kabel do jednej lampki, żeby poza świeczkami mieć trochę światła ciągnęliśmy z drugiego apartamentu, piliśmy prosecco - dla uczczenia z plastikowych kubeczków, a do jedzenia były tramezzini, bo było to jedyne co przyszło nam do głowy, jako niepotrzebujące obróbki termicznej. 

Minęło siedem lat. 
To były bardzo chude lata - w sensie ekonomicznym, ale dla mnie tak czy inaczej lata bardzo piękne. Nie zamieniłabym ich na nic. 
To były lata, które dały mi poczucie spełnienia.
Lata, które nauczyły mnie, że to co mówiła mama Foresta Gumpa jest prawdą: "człowiek niewiele potrzebuje dla siebie, reszta jest na pokaz". 
Lata, które nauczyły mnie, że miejsce w jakim się żyje jest jednym z głównych składników szczęścia. 
Lata, które nauczyły mnie cierpliwości, pokory, dały wewnętrzny spokój. 
Lata, kiedy przestałam skupiać się na tym co nieistotne, odliczać od weekendu do weekendu, a zaczęłam celebrować każdy dzień, znajdować radość w drobiazgach, piękno w codzienności.
Lata, które nauczyły mnie łagodności i uśmiechu nawet w trudnościach. 
Lata, które nauczyły mnie, że trudności, trzeba przeczekać, że nawet te największe wcześniej czy później mijają.
Mam wrażenie, że te ostatnie siedem lat dały mi coś bardzo ważnego: poczucie tego, że nareszcie żyję - żyję całą sobą, żyję DZIŚ, tu i teraz najlepiej jak umiem. 

Niektórzy ostatnio pytali mnie, czy ta przeprowadzka to już do własnego domu, czy w końcu się udało? Napiszę jeszcze raz to, co odpowiadałam. To nie jest kwestia "udania się". Ja mam poczucie, że "udaje mi" się każdy dzień. Poza tym dom to ludzie, dom to MY i tak naprawdę im więcej mija czasu, tym mniej we mnie potrzeby posiadania domu na własność, szczęście nie zależy od ilości posiadania. Może gdyby chłopcy mieli inne plany, ale oni dziś obstają przy innym kontynencie, więc... 
Jest też we mnie coraz silniejsza potrzeba poczucia wolności, nieprzywiązania, chyba nie mam już dziś potrzeby zapuszczania głęboko korzeni. 

Kto wie co będzie jutro, pojutrze, może kiedyś kawałek toskańskiej ziemi będzie moim własnym oficjalnie na papierze, dziś natomiast jest MOIM, bardzo MOIM w sercu i to musi wystarczyć. 

Tak mi się wczoraj przy tym nakrywaniu stołu zrobiło filozoficznie... 
Przy stole było potem oczywiście jak zawsze radośnie, rodzinnie, baju baju, gadu gadu do późnego wieczora...
Cieszę się na myśl o dużej kuchni w nowym domu. Mam nadzieję, ze ta zmiana przyniesie coś dobrego. Zmiany są w życiu bardzo potrzebne. 

Tymczasem dziś kolejny dzień jeszcze tu. Nowy październikowy dzień na starcie, a w nim:

Stan nowych spakowanych kartonów od piątku: zero. 
Ochota na pakowanie: zero.
Pomysłów na spędzenie czasu: bez liku.
Stopni na termometrze: 14.

DOBREGO DNIA!

LATA to po włosku GLI ANNI (wym. li anni)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. Kasiu mądry wpis o życiu i życiowych potrzebach.ZGADZAM SIE Z TOBA W STU PROCENTACH.SZCZESCIE NIE ZALEZY OD STANU POSIADANIA A CZLOWIEK NIEWIELE POTRZEBUJE DO BYCIA SZCZESLIWYM !!!
    Lucyna z Wodzisławia Sl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! Lucynko jak miło, że jesteś:))) Dawno Cię nie "słyszałam". Uściski!

      Usuń
  2. Żyję w zupełnie innym miejscu na świecie i w innej sytuacji, ale jakbym czytała o sobie... Ostatnie lata przyniosły właśnie to. Oby następne były równie owocne dla Was i dla nas, bez względu na sytuację finansową i inne problemy :) Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby! Tego sobie życzmy!
      Rivulet Ciebie też miło mi znów tutaj "słyszeć":) Uściski serdeczne!

      Usuń