Kolejny wpis z serii "Pajęczyna"

wtorek, lutego 18, 2020


Poniedziałek upłynął w nieco szalonym pędzie. Poza porankiem czy też raczej świtem, kiedy znalazłam chwilę, by na klawiaturę przelać myśli o wyprawie z dnia poprzedniego, potem nie zatrzymałam się już nawet na moment... Skumulowane lekcje z dwóch dni, bo wtorek musiał się cały zwolnić, nastawienie ragu', żeby Goście jak tylko przestąpią próg Domu z Kamienia mogli się czymś ciepłym posilić, ugotowanie minestrone, żeby Tomek we wtorek miał na kuchni gotowy obiad i jeszcze kilka pilnych spraw wypełniły poniedziałek co do ostatniej minuty. 
Wieczorem zerkałam na telefon wyczekując wiadomości, czy A. szczęśliwie na włoskiej ziemi wylądowała. 

I myślę, że o A. to w ogóle dwa słowa powinnam napisać, bo to "A kropka" w moim pisaniu pojawia się dosyć często. A zatem A. to moja Czytelniczka jeszcze z dawien dawna, choć nie "najdawniejsza", nie od początku istnienia bloga. A. to jedna z tych osób, która kiedyś odważyła się napisać do mnie poza blogiem tak zupełnie prywatnie i tak już zostało. Było to chyba wiosną 2014 roku, czyli już od sześciu lat piszemy do siebie, wymieniamy się mądrościami, głupotami czasem też, wspieramy, inspirujemy nawzajem, razem śmiejemy, płaczemy, radzimy się siebie, filozofujemy, marzymy... 

A. w Marradi już była nie raz, ale nie od razu dopasowałyśmy się jak dwa trybiki. Dziś mogę powiedzieć, że nie ma poranka bez wymiany myśli, wirtualnego uśmiechu czy uścisku. A. to zdecydowanie jedna ze wspanialszych znajomości jaka zrodziła się dzięki temu mojemu blogowaniu. Do Marradi wracała już kilka razy i co ważne przywiozła nawet ze sobą kilka miłych dusz, które też stały się sercu bliskie (to ta moja pajęczyna!). Za punkt honoru postawiłam sobie rozkochać A. we Florencji i zdaje się, że wreszcie po latach jestem na dobrej drodze - pomaga mi w tym cały zastęp wybitnych postaci: Michał Anioł, Cosimo, Lorenzo... 

I oto przed nami kilka intensywnych dni. Będę mamić Bolonią i Florencją i mam nadzieję, że słońce i wiosna mi w tym pomogą. 

***
Mimo poniedziałkowego zagonienia, zdążyłam ustalić z Mario trekkingowy plan na weekend. Aż mi się buzia śmieje na samą myśl o trasie, bo jak sam Mario twierdzi - to jedna z najbardziej spektakularnych tras. Weekend generalnie zapowiada się bardzo intensywnie - to tak, żeby nie odstawać od reszty intensywnego tygodnia, ale co, gdzie i jak - o tym będzie w kolejnych dniach. A teraz już uciekam, bo w dużym mieście czeka na mnie A.
Dobrego dnia!

WYLĄDOWAĆ to po włosku ATTERRARE (wym. atterrare)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze