Dziewczyna z daleka i bardzo mała stacja

wtorek, lutego 04, 2020


- Na stację wyjdzie po ciebie Mikołaj, bo ja będę miała w tym czasie lekcję - powiedziałam J. kilka tygodni wcześniej, kiedy omawiałyśmy szczegóły jej przyjazdu.
- Ojej! A jak on mnie biedny pozna? - zapytała wtedy szczerze przejęta.
Ja w odpowiedzi zaśmiałam się szczerze i zaraz dodałam:
- Kiedy przyjedziesz do Biforco, zrozumiesz i też będziesz się śmiała na wspomnienie tego pytania.  
Ja dziś i śmieję się i wzruszam na wspomnienie pewnego maila.
A to było tak...


Dokładnie pamiętam ten moment, kiedy przyszedł pierwszy mail od J. Pamiętam, bo byliśmy wtedy w Ligurii, pamiętam bo ranek był piękny, poburzowy, a słońce odbijało się od ostatnich kropel zalegających na oliwnych gałązkach. Pamiętam, bo słowa J. wzruszyły mnie i rozczuliły, a miejsce, z którego do mnie pisała zadziwiło tak bardzo, że zaraz pochwaliłam się mailem chłopcom. 
J. pisała z bardzo dalekiego kraju...


W mailu poza wyrazami sympatii, uznania i wdzięczności, pytała czy przyjmę ją w kolejnym miesiącu na intensywny kurs włoskiego. I choć w wakacje trudno u mnie z czasem i w tamtym momencie zawiesiłam przyjmowanie jakichkolwiek nowych uczniów - J. nie potrafiłam odmówić i umówiłyśmy się na spotkanie na skype.


J. zna języki, więc kolejny do kolekcji okazał się bułką z masłem - choć ona sama na pewno prycha pod nosem jak to czyta. Lekcje dawały dużo radości i były niezwykle interesujące, bo J. okazała się osobą naprawdę wyjątkową. Miała rację ona sama pisząc w pierwszym mailu, że wiele nas łączy. Ja też odniosłam to wrażenie już na samym początku. 

Po letnim pobycie w ojczyźnie, który J. wykorzystała na naukę włoskiego, znów wróciła do dalekiego kraju i jakimś cudem, choć w zdecydowanie okrojonej wersji kontynuowałyśmy wspólne lekcje.


Przed Bożym Narodzeniem J. znów zawitała do Polski (jeszcze zanim spora część świata założyła maseczki) i mniej więcej w tym samym czasie zaświtała jej w głowie wspaniała myśl, by część zimowych wakacji spędzić w Biforco...

I tak oto wczoraj był właśnie ten dzień, kiedy J. w końcu zrozumiała dlaczego tak bardzo rozbawiło mnie jej pytanie, czy Mikołajowi uda się ją rozpoznać na stacji... Z pociągu wysiadła zdaje się tylko ona, a na stacji czekał tylko Mikołaj... 

Oczywiście nie ma się czemu dziwić, tam skąd przybywa J. panują zupełnie inne realia albo raczej zupełnie inne zagęszczenie ludności. 


Przed nami bardzo intensywny tydzień. Będą duże miasta i góry i kuchnia i gadanie i może uda mi się na dobre wpoić J. formy "imperativo".

Kolejny raz zachwycam się następstwem zdarzeń, pajęczyną ludzkich ścieżek, przecinaniem dróg, kolejami losu... Czy to wszystko nie jest przedziwne? 
Te same przemyślenia powracają często po rozmowach lub choćby wymianie wiadomości z A., te same przemyślenia kotłowały się po głowie w poniedziałkowy ranek po lekcji z inną A., po tym jak O. potwierdziła swój przyjzad, po tych wszystkich wiadomościach, słowach, mailach które odbierałam w ostatnich dniach... 
To wszystko jest tak niezwykłe i zachwycające, jak ta moja biforkowa wiosna w lutym...

Dom z Kamienia Marradi
Tulipany przy Domu z Kamienia
Wicher w nocy znów wiał, jakby zmysły wszystkie postradał. Nie lubię takiego wiatru, nie daje mi spać, budzi niepokój... Włosi mówią, że wiatr przeszkadza wariatom - pozostawię to bez komentarza. Mam nadzieję tylko, że na nizinie jest nieco spokojniej, żeby nam głów nie pourywało, żeby J.  w spokoju mogła odkrywać uroki sławnego miasta. 
Tak oto - wyjątkowo wcześnie w tym roku - rozpoczyna się w Domu z Kamienia kolejny turystyczny sezon. 

Z DALEKA to po włosku DA LONTANO (wym. da lontano)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze