O dzieciach, które nie mieszczą się w obiektywie, mądrych słowach i planach

niedziela, stycznia 26, 2020


Patrzyłam na Mikołaja krojącego warzywa na zupę (przepis już dziś na blogu) i nadziwić się nie mogłam. Urósł tak bardzo, że z bliska nie mieści mi się w obiektywie. Obiektyw nie żadne halo - to fakt - ale też Mikołaj wystrzelił jak z procy. Powiedział mi ostatnio, że już jest na granicy dopuszczalnego wzrostu, gdyby chciał być pilotem lub kosmonautą. Jeszcze kilka centymetrów w górę i podniebna przyszłość w jego przypadku w ogóle nie wchodzi w grę. Na szczęście ostatnie plany Mikołaja są - nomen omen - bardzo "przyziemne" - całym sobą pragnie zostać geologiem. 

Co będzie to będzie, a póki co pod moim okiem doskonali się w kulinariach. Uwielbiam te nasze sobotnie ranki we dwoje - film i czułości. Uwielbiam też kiedy sam wychodzi z inicjatywą, by coś przygotować, zrobić, pomóc... Taki fajny, kochany chłopak! 
Tylko w tym obiektywie się już prawie nie mieści...


Rankiem, kiedy przy gimnastyce wyciskałam z siebie siódme poty, zabrzęczał telefon obwieszczając nadejście poczty. Pomyślałam, że to znowu netflix coś mi sugeruje albo booking kusi jakąś Barceloną czy innym Paryżem, ale nie! Mail był od A., więc ucieszyłam się jak wariat, bo A. ma dla człowieka zawsze mądre słowo, a mądrych słów chyba każdy czasem potrzebuje. Ja na pewno.
Przeszłam do pompek na jednej ręce - nie, że taki ze mnie mocarz, może ze trzy wycisnęłam - ot tyle, by móc jedną rękę na chwile uwolnić, raz dwa przesunąć wersy na wyświetlaczu i mądre słowa szybko wchłonąć. A. obwieszczała uroczyście, że oto zaczął się rok szczura - cokolwiek to znaczy. Pisała o inspirowaniu i szukaniu inspiracji, o planowaniu, realizowaniu, dzieleniu się... Jej słowa dodały mi wiatru w żagle. Tylko tego planowania to jednak trochę się boję. Oczywiście jakieś założenia w głowie są, ale staram się nimi jednak nie chwalić i zbytnio też nie napinać, nie stresować... Powoli robić swoje, tak jak robię to już od lat.

To wcale nie było tak dawno!
Ostatnia styczniowa niedziela zapowiada się leniwie. Nawet nie wiem czy dziś będę kulinarnie eksperymentować. Dokończymy filmowy seans w mafijnych klimatach, nogi dostaną swoją porcję kilometrów, e-book mam nadzieję jeszcze jedną porcję słów, a co dalej? 
Mam obok dwie najwspanialsze istoty na świecie - to wystarczy, wszystko inne jest tyko dodatkiem. 

Ostatnie dni stycznia natomiast zapowiadają się bardzo intensywnie. Będzie dużo lekcji, będzie Florencja, będzie kontynuacja walki z biurokracją, ja będę malarzem pokojowym i trochę elektrykiem, tylko na bycie ogrodnikiem zabraknie mi już pewnie czasu... Musicie wiedzieć, że w większości marradyjskich ogródków już ruszyły pozimowe prace!

DOBREJ NIEDZIELI! 

PRACE to po włosku I LAVORI (wym. i lawori)

Na koniec zapraszam Was jeszcze do lektury wspólnego bloggerskiego artykułu "pod kierownictwem" Renaty z Kalejdoskopu. "Włoskie" blogerki polecają miejsca na walentynki!

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze