Zakończyć dobrze stary rok i Buongiorno w pierwszy dzień roku "trzech dwójek"

sobota, stycznia 01, 2022

Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.

- Daleko jeszcze? 
- Nie powiem, że za kolejnym zakrętem, bo to byłoby kłamstwo. To nie ja wybrałam Monte Lavane. 
- Ale ja wcale nie jestem zmęczony, tylko bardzo mi się chce jeść. 
- Mi też - dodał Mikołaj. 

I chyba właśnie przez to, że wszyscy byli tak głodni, dotarliśmy do szałasu partyzanta w półtorej godziny. 
Pogoda była tak bajeczna, że piękniejszą w środku zimy trudno byłoby sobie nawet wyobrazić - przynajmniej na tej szerokości geograficznej. Na passo, skąd bierze początek szlak, termometr pokazywał siedemnaście stopni. Do tego widoczność była wręcz nieprawdopodobna. 

To, że z wybranych punktów na szlaku można cieszyć oczy widokiem na Alpy Apuańskie to wiadomo, ale nie zawsze wzrok sięga do Alp ciągnących się wzdłuż granicy z Austrią. To przecież prawie 500 kilometrów dalej. I właśnie wczoraj powietrze było tak przejrzyste, że doskonale widać było biały zarys gór. Zachwycające. 
Oczywiście zaraz pożałowałam, że w ostatniej chwili zrezygnowałam z zabrania teleobiektywu, ale nie spodziewałam się aż tak niecodziennych wrażeń wizualnych. 

Przez całą drogę kurtki nie były potrzebne, dopiero przy szałasie, gdzie hulał wiatr, trzeba się było porządnie "ogacić", jak mawia A. Zjedliśmy wspaniały obiad wygłodniali jak wilki, które pewnie gdzieś na nas zerkały z ukrycia, zrobiliśmy zatrzęsienie zdjęć, pochichotaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną, by zdążyć odsapnąć przed przygotowaniem sylwestrowej kolacji. 

Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
 
Byłam wczoraj uszczęśliwiona maksymalnie. Zamknęłam ten intensywny rok, tak jak lubię najbardziej i do tego pociągnęłam za sobą rodzinę. Pomyślałam sobie, że ciekawym pomysłem byłoby spędzenie kiedyś nocy sylwestrowej w takim szałasie. Powitać nowy rok wśród natury, z dala od chaosu świata, tam gdzie wszystko się kończy i wszystko zaczyna, byłoby niezapomnianym doświadczeniem. Zupełnie nie nadaję się do tradycyjnego sylwestrowego świętowania, a wędrowanie po górach daje mi poczucie absolutnego szczęścia i harmonii, poczucie spokoju i sensu. Im jestem starsza, tym wyraźniej to czuję.

Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.

Wróciliśmy do domu wczesnym popołudniem, a ja miałam silne postanowienie podarowania sobie choć krótkiej drzemki, by zwiększyć szanse dotrwania do północy. Nic z tego jednak nie wyszło. Byłam zmęczona jak nie wiem co, bo w poranek sylwestrowy, nim oddałam się przyjemnościom trekkingowym, zaliczyłam jeszcze rundkę do przychodni, by w starym roku zrobić to, co trzeba było zrobić już wcześniej i od badań nie zaczynać potem nowego roku. Byłam na nogach od czwartej i pozostanie z otwartymi powiekami, zwłaszcza po takim dotlenieniu się, było czystą abstrakcją. 

Nic jednak z drzemki nie wyszło. Trzasnęłam paznokcie na czerwono, zestroiłam się w czerwoną sukienkę - jestem przesądna - i zabrałam się za przygotowywanie kolacji. 
A kolacja sylwestrowa wyszła nam tak, że klękajcie narody!! 

Była oczywiście soczewica - wersja z imbirem, pieczarkami i cukinią, była sałatka z ziemniaków i ośmiornicy, była fasola z tuńczykiem, były smażone sardynki, były jajka faszerowane dynią i pecorino i w końcu na przystawkę zapiekane daktyle, na które przepis zaraz opublikuję, bo to jest absolutny hit i wchodzi na stałe do naszego menu. 

Ku mojemu zaskoczeniu nie padłam na placu boju. Na gadu gadu minął wieczór i w końcu nastała wyczekana północ, którą cudem przywitałam z otwartymi powiekami. 
Auguri, buon anno, cin cin i tak dalej! 

Dzień dobry w Nowym Roku! Niech 2022 pięknie nam się pisze. Buon Anno!

Dom z Kamienia blog, trekking na Monte Lavane.
sardine fritte
Dom z Kamienia blog, kuchnia,
Kuchnia w Kamiennym Domu, toast Nowy rok

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Wszystkiego dobrego kochana Rodzinko! Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń