A śnieg padał i padał...

poniedziałek, stycznia 10, 2022

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii, Marradi

Przez cały dzień śnieżyło. Śnieżyło na grubo i ciężko, potem na poetycką nutę, jakby ktoś rozerwał w niebie poduszkę pełną pierza, potem znów na grubo, topornie, potem śnieżyło na drobniutko jakby z góry padała kaszka manna. Śnieżyło cały czas. 

Uprawiałam więc lenia przez cały dzień, przekonując się w duszy, że jak raz nie pójdę na wydreptane kilometry, tylko poleżę bezczelnie z książką pod kocykiem to się naprawdę świat nie zawali. Nigdzie się nie spieszyłam, bo plan na "poobiedzie" był taki sam jak na "przedobiedzie", czyli leżenie, czytanie, pisanie, leżenie i tak dalej. Co i raz zerkałam tylko za okno, żeby upewnić się, że śnieży i że śnieg na pewno jest wstrętnie mokry i kto by w taką pogodę się włóczył.  

Około 15.00 zaczęłam się łamać w tym moim leniuchowaniu, bo jeśli jest coś czego u siebie nie lubię, to jest to na pewno słabość i brak dyscypliny. Żeby się śniegiem zasłaniać i nogom nie dać choć marnej dawki kilometrów, no to już naprawdę wstyd! 

Do pokoju zajrzał Tomek. 
- Co robisz? - zapytałam, bo wyglądał tak, jakby na coś czekał. 
- Nic. Kawusię sobie zrobiłem. 
- Może się przejdziemy? 
- Która godzina?
- Po 15.00.
- Ale nie na długo. 
- Pewnie, że nie, chcę się dalej lenić.
- Gdzie idziemy?
- Gdzie chcesz, w stronę Giorgini, na Pianorosso czy w stronę Campigno? 

Poszliśmy w stronę Campigno i szliśmy dłużej niż mieliśmy zamiar, bo szło nam się tak dobrze, a ja w duchu celebrowałam ten moment i marzyłam, żeby tak iść i iść do samego Campigno. Wokół panowała niezwykła cisza, jakbyśmy byli sami we wszechświecie.

Przeszliśmy tylko cztery kilometry, bo dolinę zaczął ogarniać mrok, ale to były cudowne cztery kilometry. Znów rozmawialiśmy o planach, o wyprawach, o pomysłach na życie, a śnieg padał i padał...

Przestał padać w nocy, ale zostawił nam porządną, białą pierzynę. Dziś i przez następne dni ma być pogodnie, więc pewnie niejedno wędrowanie się uda. Tak sobie myślę, że w śnieżnej scenerii nie byłam jeszcze w mojej Świątyni Dumania. Dziś pewnie czasu na to zabraknie, ale w tygodniu... Kto wie!

W szkole u chłopców intensywnie, bo już za dwa tygodnie kończy się pierwszy semestr. Do wakacji jeszcze kilka długich miesięcy, ale coraz częściej pojawia się ten temat, bo to tak miło planować i marzyć na głos. 

Pozostając w temacie wakacji - jeśli planujecie przyjazd do Marradi, odzywajcie się do mnie. Nie wiem co się dzieje, ale nagle chyba wszyscy postanowili zaplanować urlopy z ponad półrocznym wyprzedzeniem, a że Marradi to jednak nie metropolia i baza noclegowa jest dosyć skromna,  robi się zatem coraz trudniej znaleźć wolne miejsca... 

PODUSZKA to po włosku CUSCINO (wym. kuszino)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze