O sztuce, o Mikołaju i o ciele

środa, grudnia 20, 2023

Dom z Kamienia Kasia Nowacka, blog

Mikołaj wrócił do domu w skowronkach, po tym jak został odpytany na lekcji historii sztuki z kopuły Brunelleschiego i innych renesansowych cudów. Okazało się, że nie tylko wiedział perfekcyjnie wszystko to, co wiedzieć powinien, ale też sam zaskoczył nauczycielkę kilkoma ciekawostkami. Pani nie kryła podziwu, komplementując wiedzę Mikołaja, a ja oczywiście nie mogłam nie spuchnąć z dumy, szczególnie, że przy okazji i mnie doleciało się kilka słów słów uznania. 

- Zapytała czy byłem na kopule, więc odpowiedziałem, że właśnie dwa tygodnie temu, a potem spytała skąd ja tyle wiem o sztuce.
- I co odpowiedziałeś?
- Powiedziałem, że moja mama pisze książki o Florencji i dużo mnie nauczyła, a prof się jeszcze bardziej zaciekawiła i i zaraz dodała, że chętnie by je przeczytała.
- Co dostałeś z tego odpytywania? 
- Nie wiem, ale na koniec powiedziała "bardzo dobrze". 

Radość Mikołaja - moją radością. 

Dom z Kamienia Kasia Nowacka, blog

Może jeszcze nie zawsze mi to wychodzi, ale w większości przypadków staram się nie przejmować tym, co mówią i co myślą o mnie inni ludzie. Jest dla mnie jednak niezwykle ważne to, co myślą o mnie moi synowie. Ich uznanie i podziw dla tego co robię, czy kim jestem, to wielka rzecz. Czasem bywają bezlitośni w swojej krytyce - ale przyjmuję wszystko "na klatę". 

Tak naprawdę nie wiem, co o mnie myślą w głębi duszy. Czasem sobie ze mnie żartują, zwłaszcza Mikołaj, bo on generalnie żartuje ze wszystkiego i ze wszystkich, ale mam nadzieję, że jednak w tym co robię, oni też widzą głębszy sens. 

Kiedy Mikołaj opowiadał o lekcji historii sztuki, czułam się jakby ktoś lał miód na moje serce, uśmiecham się też sama do siebie, kiedy widzę, jak Tomek dłużej pochyla się nad słówkami z woreczków kalendarza i zbiera je z pietyzmem w jednym miejscu. 

Dom z Kamienia Kasia Nowacka, blog

- Do Badii nie wejdziemy. Jest zamknięta. 
- Ale już tu i tak byliśmy. Pamiętam. 
- I to nie raz. A czy pamiętasz o kim mówi ten cytat? - pokazałam palcem tablicę ze słowami z Boskiej Komedii, umieszczoną na kościele od strony via del Proconsolo. 

Mikołaj nie wiedział, więc zaraz pospieszyłam z wyjaśnieniem kim był Gran Barone i przytoczyłam znaną legendę:
- Ugo zmarł w Pistoi, a ponieważ sława o jego szlachetności i wspaniałości sięgała poza granice Florencji, obawiano się, że pistoiesi będą chcieli ciało tak zacnej osobistości zatrzymać dla siebie. Wymyślono więc, że zmarły baron zostanie przyodziany w swój rycerski strój, wsadzony na konia i w asyście swojego giermka powróci do Florencji. 
Mikołaj zadumał się nad opowieścią, a na koniec skomentował z właściwym sobie humorem:
- O! To tak jak w filmie "Ciało", tylko wersja średniowieczna...

Dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej zacytuję fragment Nowych Sekretów Florencji i okolic

Wielki baron zmarł 21 grudnia 1001 r. – w dzień św. Tomasza. Każdego roku już od ponad tysiąca lat we florenckiej Badii, gdzie znajduje się jego grób, jest tego dnia wspominany. Rocznica jego śmierci jest obchodzona przez głowy Kościoła, ważne osobistości i zwykłych florentyńczyków, którzy pamiętają, że to właśnie Ugo zawdzięczają to, że dziś Florencja jest stolicą Toskanii (przed jego rządami Longobardowie przenieśli stolicę regionu z Florencji do Lukki). W 1481 r. Mino da Fiesole wyrzeźbił jego pomnik nagrobny, a niemal sto lat później młodziutki Cristofano Allori uwiecznił go na jednym ze swych malowideł.

Ze śmiercią barona wiąże się ciekawa legenda. Ile w niej prawdy – tego się już pewnie nie dowiemy. Ugo zmarł w Pistoi, a ponieważ sława o jego szlachetności sięgała dalej niż mury Florencji, obawiano się, że mieszkańcy tego miasta będą tak zacne zwłoki chcieli zatrzymać u siebie. Zorganizowano więc mistyfikację, korzystając z pomocy wiernego sługi barona. Zmarłego ubrano w rycerskie przyodzienie i tak, podtrzymywany od tyłu przez swojego giermka, opuścił Pistoię i dotarł do Florencji, gdzie został z należytymi honorami pochowany.

Baron lubił incognito wędrować od wioski do wioski, rozmawiać z prostym ludem i w rozmowie tej oczerniać sam siebie. Chłopi i rzemieślnicy oburzali się na słowa nieznajomego i natychmiast spieszyli z wychwalaniem pod niebiosa rządów władcy. O prawdziwości tych zdarzeń dziś nikt już nie może zaświadczyć – były to przekazy głównie mnichów – ale faktem pozostaje, że rocznica śmierci żadnej innej osobistości nie jest tak skrupulatnie i z najwyższymi honorami obchodzona każdego roku od wieków.

Zrobiło się już popołudnie, a zima - przynajmniej teoretycznie - jest już w drodze. Jesień ma do powiedzenia ostanie kwestie nim pięknie nam się ukłoni. 



Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Gdybym miala szczęście być mamą , byłabys dla mnie Kasiu , takim wzorcem z Sevres . marysia

    OdpowiedzUsuń