O przedświątecznej niedzieli pełnej wrażeń nie tylko tych dobrych

poniedziałek, grudnia 11, 2023

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

Niedziela to taki dziwny dzień w naszym tygodniu, kiedy człowiek sam nie wie, co by chciał. To znaczy wiedzieć, to może i wie, ale niedziela nie trwa w nieskończoność i choćby się stawało na rzęsach, to jednak coś trzeba wybrać, a z czegoś innego zrezygnować. I kiedy w taką niedzielę dochodzą szczególne atrakcje, to już w ogóle dostaje się pomieszania zmysłów. 

10 grudnia w Marradi odbyły się świąteczne mercatini. Nie mają one oczywiście rozmachu tyrolskich jarmarków, ale zawsze jest to okazja, aby posłuchać muzyki, napić się grzanego wina, spotkać znajomych czy zjeść torebkę pieczonych kasztanów, tortelli di marroni albo podelektować się smakiem słynnych ciambellini przygotowanych przez Alpini. 

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi
mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

Po leniwym (dla mnie też trochę zapracowanym) poranku i obiedzie we własnej kuchni poszliśmy na plac. Tam jednak po dwóch rundkach każdy poszedł w swoją stronę - Mikołaj dołączył do swojego towarzystwa, Tomek, który nie do końca był w formie, wrócił do domu pod koc, a ja zaległam w barze z Ellen i Lexem i było nam tak miło, że straciłam poczucie czasu i gdyby nie czujność Mario przegapiłabym nawet ulubione ciambellini. 

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

Wpadłam do domu pół godziny przed odjazdem Tomka. Próbowałam go przekonać, żeby przełożył wyjazd na poniedziałkowy poranek, ale uparł się przy swoim, więc już nie nalegałam. 
Jak się wkrótce okazało, lepiej by zrobił, gdyby tym razem Matki posłuchał...

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

Dzięki uprzejmości Mario odstawiłam go do Marradi na 19.00, więc tym razem nie musieliśmy stać na peronie i czekać. Przykazałam, jak zawsze, żeby napisał, jak już dojedzie do domu. Kiedy na dworze panuje czarna noc, nie jest mi miła świadomość, że moje "dziecko" gdzieś tam jeszcze wędruje. O 20.07 miał wsiąść do pociągu do Bolonii i dotrzeć na miejsce około 21.30. 

Ja zjadłam kolację z Mikołajem - dojedliśmy zupę cebulową, którą przygotował Tomek z jakiegoś prastarego przepisu, bo Tomka studiowanie historii rozciąga się na różne dziedziny zainteresowań - i zaraz poszliśmy do łóżek. Żeby funkcjonować z rannym wstawaniem bez bólu głowy, chodzę spać z kurami. 

Około 20.30 kiedy już miałam zamykać oczy przyszła wiadomość od Tomka, że pociąg jest spóźniony. Pocieszyłam szybko, że lada moment powinien być następny, nawet jeśli ten opóźniałby się w nieskończoność. Kilka minut potem przyszła kolejna wiadomość od Tomka opatrzona zdjęciem, z którego wynikało, że i ten pociąg jest spóźniony, jak i w ogóle wszystkie inne w obydwu kierunkach. "Coś się musiało stać na trasie" - napisał. 

Zrobiła się 21.00 a moje przeziębione dziecko stało na peronie od godziny i czekało na rozwój wypadków. Ja natomiast o spokojnym śnie mogłam już tylko pomarzyć. 
"Może ty jednak weź taryfę i wróć" - napisałam w końcu, choć taryfa z Faenzy to spore naruszenie budżetu zwłaszcza w przedświątecznym czasie.

Po 21.00 dalej nic nie było wiadomo, ale żadne pociągi nie kursowały, a informacje o minutach opóźnień zaczęły zamieniać się szybko w trzycyfrowe liczby. Porozmawialiśmy chwilę, bo choć tak mogłam mu dotrzymać towarzystwa i kątem ucha wyczekiwaliśmy nowych komunikatów. 

W końcu sama zaczęłam szukać w sieci info i to szukanie długo nie trwało, bo natychmiast zaczęły pojawiać się i na social mediach i na lokalnych portalach i nawet na Ansie informacje o zderzeniu dwóch pociągów właśnie pod Faenzą. 

W międzyczasie Tomek napisał, że pada mu bateria w telefonie i usłyszymy się dopiero jak dotrze do domu. 
Szlag!

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

Zderzenie FrecciaRossa i treno regionale nie było na szczęście poważne i obeszło się bez ofiar - to najważniejsze, ale skutecznie zablokowało ruch do świtu. Nawet nie wiem, czy już jest przywrócony...
"Bierz taryfę i wracaj do domu" - napisałam w nadziei, że jeszcze ta jedna wiadomość do niego dojdzie. 
"Taryf nie ma" - odpowiedział chwilę później. 
"Idź do baru obok i poproś, żeby ktoś zadzwonił albo niech pozwolą ci choć podładować telefon". 
"Dobrze" napisał, ale zaraz potem przyszła kolejna wiadomość: "Jest pociąg!"

Dotarł do domu około 01.00, a ja miałam noc z głowy. Kiedy dziś rano przed piątą zadźwięczał budzik, czułam się tak, jakbym dostała obuchem w dyńkę. Nie wiem jak ja dziś te lekcje poprowadzę. Nabranie rozpędu będzie w ten poniedziałek prawdziwym wyzwaniem. Nie potrafię na niczym skupić myśli i jestem bardzo nie w humorze... 

Napisałabym - jak dobrze, że zaraz święta, choć z drugiej strony boję się pisać o odpoczynkowych planach, bo chichot losu potrafi być okrutny.

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

Mam nadzieję, że Tomek posłuchał wszystkich rad przejętej matki: "gorący prysznic, ciepła herbata, mleko z kurkumą i imbirem, podkręcić ogrzewanie w pokoju" i jego przeziębienie nie zwali go z nóg po dwóch godzinach na zimnym peronie.

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi
mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

I taki to mamy początek nowego tygodnia... 
Dzień dobry w poniedziałek. Niech to mimo wszystko będzie dobry tydzień. 

Ps. Na koniec jedna prośba, może trochę nietypowa, ale skorzystam z tego, że do Domu z Kamienia zaglądają różne osoby. Kochani czy ktoś w pl ma możliwość kupić pewien lek, który jest na receptę? To jedyny specyfik, który ratuje mnie przy migrenach, a moje pudełeczko zaczyna świecić pustkami. Jeśli jest tu ktoś taki, proszę odezwijcie się na maila, messengera czy gdziekolwiek na priv. Będę bardzo wdzięczna.

mercatini di Natale, Dom z Kamienia, Marradi

 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Ktoś z rodziny może poprosić lek.rodzinnego o wypisane recepty, wykupić i wysłać kurierem.To najszybszy pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był szybszy sposób. Pomoc czytelników nieoceniona:)

      Usuń