Zbieranina myśli na koniec tygodnia

piątek, marca 17, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Wierzyć się nie chce, że marzec już za połową. Ostatnie dni astronomicznej zimy są słoneczne, ale raczej chłodne. Na moje "chłodne" pewnie wiele osób by się oburzyło, bo pisząc "chłodne" mam na myśli 15 stopni. Wszystko przez to, że taki spadek temperatury po ponad dwudziestu stopniach z zeszłego weekendu, przyprawia o dreszcze. Tak czy inaczej jest pięknie, bo już nie tylko kwiaty, ale i zieleń coraz śmielej zaczyna przebijać - zieleń świeża, wiosenna, a nie ta całoroczna. Wysoko w górach jeszcze dosyć "martwo", ale niżej bzy, sambuco i wierzby całe w małych listeczkach. I to jest wielka rzecz, bo zieleń ma prawdziwą moc. 

Za mną bardzo intensywny tydzień... Poza tym co na stałe w planie, była i Tomka studniówka, i jego egzamin, moja książka, a z nią nerwy i ekscytacja, wojażowanie po Romanii w poszukiwaniu wiosennych kadrów i łamanie sobie głowy jak rozwiązać biurokratyczne supły. 

Trzeba jeszcze upolować bilety na koncert Dylana. Wczoraj okazało się, że można je sobie sfinansować słynnym "bonus cultura". To bardzo dobra wiadomość. Mam tylko nadzieję, że sama operacja się powiedzie. W życiu nie kupowałam biletów na koncert, a to znaczy, że przeżyłam ponad połowę życia i na żadnym prawdziwym (takich małych nie liczę) koncercie jeszcze nie byłam. Ilu ja w ogóle rzeczy jeszcze w życiu nie robiłam!

Postanowiliśmy zaryzykować, bo koncert jest późno, więc nawet gdyby ustny maturalny był tego samego dnia, wszystko da się ogarnąć. Jeśli natomiast okaże się, że los będzie złośliwy i Tomkowi przypadnie egzamin w sobotę... No cóż... On sam na taką wizję wzruszył ramionami i powiedział, że wszystko da się ogarnąć. Ja powiem tylko - do tego trzeba mieć młodą głowę.

Wczoraj dopadł mnie kryzys. Może to zmęczenie, może przesilenie, może znów za dużo spraw na głowie... Jakoś to trzeba odczarować, a najlepiej myśl o mikroskopijnych wakacjach wcielić w czyn. Ponieważ w kwietniu mamy jedyną w tym roku okazję, by razem jeszcze na spokojnie gdzieś wyskoczyć, po cichutku plan mi się lęgnie... Bardzo po cichutku i bardzo powoli, tak żeby nie obudził bestii wyrzutów sumienia. Coś w ten weekend trzeba już postanowić.  

Tymczasem przede mną znów towarzyski czas. W sobotę po południu z pociągu na "najbardziej ikonicznej stacji świata" wysiądzie jeszcze jedna dobra dusza i mam nadzieję, że pogoda nie będzie aż tak się foszyć, jak mówią prognozy. Plan mamy bogaty i zamierzamy go konsekwentnie realizować, ale miłej byłoby robić to bez parasola. 

Dobrego weekendu!

USTNY to po włosku ORALE (wym. orale) 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze