Z nutą filozofii, kroplą tęsknoty i końską dawką wiosny

wtorek, maja 05, 2020


Poniedziałek był tak zajmującym dniem, że nie zdążyłam nawet zrobić zakupów, nie zdążyłam zjeść śniadania, nie zdążyłam się dobrze zdrzemnąć po południu, nie zdążyłam upiec chleba, nie zdążyłam się w ogóle dobrze wyspać (fakt! nie trzeba było filmów do nocy oglądać), w sumie - mówiąc szczerze - nie zdążyłam się nawet dobrze zmęczyć... 
To znaczy zmęczyłam się, tylko z braku czasu nawet się nie zorientowałam. Dopiero kiedy wieczorem siedziałam nad obróbką zdjęć z pierwszej od dłuższego czasu sesji na zamówienie, nos zaczął opadać na klawiaturę, a powieki zrobiły się jak z ołowiu. Chyba po raz pierwszy od czasu gdy zaczęła się kwarantanna byłam jak przeciśnięta przez maszynkę.

Po mojej niedzielnej sesji, której namiastką podzieliłam się na instagramie, napisała do mnie znajoma mama dwójki ślicznych chłopców - że od tak dawna się umawiamy i umówić nie możemy, że te łąki moje to cud nad cuda, że wreszcie możemy wyjść z domu, że może by tak zrobić w końcu tę sesję rodzinną. Rach ciach. Umówiłyśmy się na poniedziałek. 


Dzieciaki ganiały góra dół uradowane jak nie wiem co. Ja za nimi z aparatem i blendą, ale ubaw wszyscy mieliśmy przedni. "Kasia, ti sei stancata a fare le foto?" (zmęczyłaś się robieniem zdjęć) - zapytał mały Nicola wspinając się jak małpka na kolejne drzewo. "Io stancarmi a fare le foto? Mai!" (ja zmęczyć się robieniem zdjęć? Nigdy!) - odpowiedziałam i zaraz jego śliczną buźkę uwieczniłam kolejny raz w moim obiektywie. 
Wieczorem mama chłopców dziękując mi za wspólny czas napisała, że tak im się podobało, że dziś znów wracają na łąki Fontana Tevere.


Fontana Tevere... 
To jedna z tych kamiennych posiadłości, którą jak zobaczyłam po raz pierwszy, miałam ochotę się rozpłakać - ze wzruszenia i z tęsknoty. Niektórzy mówią, że w życiu nie mogliby tak mieszkać, z dala od ludzi, w górach. Ja natomiast mogłabym, a jakże! I kiedy już chłopcy wyfruną z gniazdka, taki mam właśnie plan. Chciałabym pożyć jeszcze bardziej poza światem, wśród natury. Mam w sobie sporo z pustelnika, zawsze miałam, a obecna sytuacja jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła. 
Posiadłość Fontana Tevere wydaje się wyrwana żywcem z moich snów... 


Kamienny dom z jednej strony otacza gaj kasztanowy, a z drugiej niekończące się łąki. Stąd też zabieram najczęściej moich Gości na spacer do opactwa Gamgna. To według mnie jeden z najpiękniejszych szlaków. Nie wiem kiedy znów uda mi się zarazić kogoś miłością do tego miejsca, kto pierwszy powędruje teraz ze mną tym szlakiem, nie wiem jak długo będzie trzeba czekać, ale choć w ten sposób kilkoma zdjęciami staram się oddać ducha tego miejsca.


We mnie samej niedzielny spacer po Fontana Tevere, głaskanie kamiennych murów znów wzbudziły tęsknotę za toskańskim własnym domem. Na to przyjdzie mi jednak jeszcze długo długo czekać, ale kto wie! Może kiedyś...


Wieczorem nawet jeśli ze zdjęciami zeszło mi się do późna i niewyspanie dawało się we znaki, nie potrafiłam odmówić sobie filmowego seansu z chłopcami. Tym razem wybór należał do mnie i tak obejrzeliśmy mój ukochany film z gatunku "o miłości" - "Co się wydarzyło w Madison County". 
Dziś dzień prawie tak samo zajmujący jak wczoraj, więc uciekam już i na dzień dobry zostawiam Was z obrazkami Fontana Tevere oraz przepięknym i jakże prawdziwym tekstem ze wspomnianego filmu: 

JESTEŚMY DZIEŁEM SWOICH WYBORÓW

Dobrego dnia!

ZMĘCZYĆ SIĘ to po włosku STANCARSI (wym. stankarsi)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze