Jedna z najpiękniejszych bajek

piątek, maja 22, 2020

Appennino Tosco Romagnolo

W środę wieczorem odwołały się niektóre czwartkowe lekcje i w ten sposób zwykle najbardziej przeładowany dzień w całym tygodniu, okazał się tym najlżejszym. 
Zaraz więc zaplanowałam wyjście w góry, bo zważywszy na "różności" minionych dni, jedynym skutecznym lekarstwem była przestrzeń, nogi na szlaku i "głowa w chmurach". W chmurach to taka metafora, bo chmur było niewiele więcej niż na powyższym obrazku. 

W czwartek rano jeszcze w czasie lekcji zawibrował telefon, a na ekranie wyświetliła się wiadomość od Mario. Mario słynny ze swojej awersji do wszelkich "messaggi" prawie nigdy wiadomości nie wysyła, a jeśli tak się dzieje, to znaczy, że najparwdopodobniej coś się stało. Na przykład miał zawał czy coś... 

Appennino Tosco Romagnolo blog Marradi

Nie, nie! Spokojnie! Tym razem to nie było nic aż tak poważnego, ale jednak skrzydła mi na chwilkę oklapły. "Pękła mi rura w domu, hydraulik będzie dopiero o pierwszej trzydzieści, więc dziś NIE idziemy" - pisał Mario. 

Po chwilowym oklapnięciu skrzydeł, zaraz zebrałam się w sobie i pomyślałam: kto nie idzie to nie idzie... 

- Chłopcy jak macie dziś lekcje?
- Ja od 14.00 - odpowiedział z drugiego pokoju Mikołaj.
- Ja kończę o 13.00 - odezwał się Tomek.
- Świetnie! To my dwoje pójdziemy razem w góry. 
- ??? - Mina Tomka bezcenna, mówiąca więcej niż tysiąc słów.
- Muszę?
- Nie musisz, ale dobrze ci zrobi. Nie żadne zdobywanie szczytów, tu blisko dookoła Castellone.
- No dooobrzeeee...

Appennino Tosco Romagnolo, blog Marradi

Szczęśliwie dla Tomka, jeszcze przed dwunastą nadeszło wybawienie. Zadzwonił Mario i z radością obwieścił, że rurę sam naprawił, hydraulika odwołał, więc możemy iść tak, jak było zaplanowane. 

- Ale ja bardzo chętnie bym się z tobą przeszedł - zapewnił Tomek po fakcie. 
- Świetnie! To na Castellone pójdziemy sobie jutro! Chyba, że chcesz jechać z nami na passo
- Nieee... Zostanę dziś w domu.

Tomek został, a nas ranger radośnie terkocząc poniósł na Passo della Peschiera


Ten odcinek szlaku Dantego początkowo pokrywa się ze szlakiem na Monte Lavane. Po pierwszym kilometrze odbiliśmy jednak w lewo kierując się za poetą nad wodospad Acquacheta. Wiedziałam, że by dotrzeć do samej wody nie wystarczy nam czasu, ale chciałam przynajmniej w części poznać kolejny nieznany szlak. Do tej pory do Acquachety podchodziliśmy zwykle "od dołu", klasycznie od San Benedetto in Alpe. 
I tak jak myślałam - górny szlak - to jest zupełnie inny poziom bajki... 


Tutaj w Appennino Tosco Romagnolo bajką - mniejszą lub większą - jest każdy szlak, ale ten, którym wędrowałam wczoraj jest zdecydowanie jedną z piękniejszych bajek. Piękny na pewno o każdej porze, ale w maju jest taką bajką, że aż trudno w jego urodę uwierzyć. 

Wędrowaliśmy granią, galestrowym zboczem, przez bukowy zagajnik, przez kwitnące na żółto krzewy, przez łąki fioletowe, gdzie uszy wypełniał koncert ukrytych świerszczy, wśród motyli nad głową, wspinając się na głazy biomorficzne, z widokiem na Romagnę, na Falteronę, na Pratomagno...

Marradi blog il Cammino di Dante
il Cammino di Dante blog Dom z Kamienia Marradi

- Ostatnio miałam dziwny sen.
- Jaki?
- Śniło mi się, że byliśmy na takiej wyprawie i spotkaliśmy niedźwiedzia. Zacząłeś go odganiać kijem i przykazałeś mi, żebym uciekała na drzewo. Ja najpierw jak głupia wybrałam najbardziej gładki pień jaki można sobie wyobrazić, a potem dopiero dotarło do mnie, że przecież niedźwiedź na drzewie dopadnie mnie bez problemu... Takie głupoty!
- O popatrz! - Mario pokazał mi znów ślady wilka, potem daniela, a jeszcze dalej przeszliśmy przez łąkę kompletnie zrytą przez dziki. Tu pierwsze skrzypce gra natura. Człowiek pojawia się rzadko. 
Ta nieobecność człowieka, też składa się na tę bajkę... Iść przez prawie 10 kilometrów i nie spotkać żywej duszy... Bajka.

il Cammino di Dante blog Dom z Kamienia
Appennino Tosco Romagnolo blog Marradi
Appennino Tosco Romagnolo blog Marradi
Appennino Tosco Romagnolo Marradi blog

Zapewniam Was, że kocham Florencję nad życie, kocham do szaleństwa Michelangelo, Brunelleschiego i Botticellego, ale prawdziwa bajka i największa miłość to te góry dzikie, szlaki niezmierzone, rachityczne drobne kwiatki w cieniu buków i karłowatych dąbków, dzwonki fioletowe, żółte ginestre, wilk, który wędrował przede mną, a przed wilkiem Dante.

Prawdziwa miłość to wolność i tu w górach czują ją całą sobą. 

WOLNOŚĆ to po włosku LIBERTÀ (wym. libertA)



Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze