Jarmark świętego Rocha na zakończenie tematu "Wszystkich Świętych"

wtorek, listopada 05, 2019


- O jakiej porze roku Faenza wygląda według ciebie najładniej? - zapytał Tomek, kiedy w podeszczowy, niedzielny wieczór dotarliśmy na Piazza del Popolo.
- Faenza zawsze wygląda ładnie, ale chyba najbardziej lubię ją właśnie taką - jesienią po deszczu, kiedy plac robi się jak lustro, w którym przeglądają się palazzi. A ty co myślisz?
- Mnie się najbardziej podoba przed Bożym Narodzeniem, kiedy jest tak ładnie oświetlona. 
- To prawda! Faenza ma jedne z najładniejszych iluminacji świątecznych przynajmniej wśród miast, które widziałam. 


Faenza zawsze mi się podobała, ale turystów, poza Gośćmi Domu z Kamienia nigdy tu nie widziałam, chyba że na stacji kolejowej, w czasie przesiadki, by złapać pociąg do Florencji albo gdzieś dalej. Myślałam, że wiem już wszystko o ceramicznej stolicy, tymczasem okazuje się, że nawet to, co wydaje nam się znajome, potrafi jeszcze zaskoczyć. 

I tak jak tutaj żyję, w życiu nie słyszałam o jarmarku świętego Rocha, który co roku odbywa się w Faenzie w pierwszą niedzielę listopada! Fiera di San Rocco to najstarsza lokalna festa, której korzenie sięgają XIV wieku! 


Fiera odbywa się w centrum, a dokładnie w jego najstarszej, średniowiecznej części, w okolicach piazza San Rocco. Uliczki wypełniają się straganami, ze wszystkim co dusza zapragnie, od lokalnych smaków, przez rękodzieło, po tak zwane "mydło i powidło". Na każdym rogu słychać muzykę, która - jak widać na załączonych obrazkach - czasem porywa przybywających do tańca. 


Gdybym wiedziała o jarmarku wcześniej, na pewno zawitalibyśmy na plac przed zmrokiem, a tak... Uszczknęliśmy z całej atrakcji zaledwie jej namiastkę, ale mamy naukę na przyszłość i w następnym roku zorganizujemy się inaczej, tym bardziej, że nie udało nam się nawet zobaczyć symbolu całej fiery - barwnego szczudlarza "Esendofio", którego wizerunek widniał na plakatach i ulotkach informacyjnych.


Zdążyliśmy tak czy inaczej spróbować serów i wędlin, rozczulić się intensywnym zapachem pierwszych tej jesieni mandarynek, spotkać marradyjskich znajomych, zachwycić się fantazyjnym rękodziełem - kolekcja sukni dla Barbie była zdumiewająca i... tyle naszego. 

Wracaliśmy wąskimi uliczkami i przez pustoszejący plac w blasku pomarańczowych świateł. Faenza potrafi być widowiskowa, nastrojowa, z powodzeniem mogłaby być scenerią do niejednego filmu... Zastanawiałam się czy S., która ma wielką słabość do tego miasta, widziała ją kiedykolwiek w takiej odsłonie? Jedno jest pewne jarmarkiem byłaby zachwycona!


Listopad godnie wypełnia swą niechlubną powinność, czuję jakby mi ktoś znów kamień u szyli przywiązał. Wiatr jest tak silny, że nawet nie ma szans na górską terapię, żeby te wstrętne zmory przepędzić i nabrać sił. Dobrze, że pracy dużo - przynajmniej nie mam nadmiaru wolnego czasu, by nad zmartwieniami rozmyślać. 

SZCZUDŁA to po włosku TRAMPOLI (wym. trampoli)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze