Przebudzenie Grincha

czwartek, listopada 28, 2019


I taki to właśnie ten listopad... 
Po iście wiosennym dniu przychodzi taki, który od rana do nocy spływa deszczem, a po nim znów wraca słońce, a potem znowu deszcz i tak w kółko. W środę nie tylko nie było mowy o spacerach, w środę w ogóle nie było mowy, żeby nos wystawić na zewnątrz. Leje do tej pory, ma przestać około południa.

Miał zacięcie Domenico - tak tkwić pod tym deszczem przez kilka godzin... Aż mi go szkoda było, ale co zrobić - taka praca. Sami oczywiście skorzystaliśmy z radością z tej jego świeżutkiej dostawy prosto z Południa i Dom z Kamienia znów wypełnił się zapachem słodziusieńkich klementynek. Nie może Kasia pojechać na Sycylię, to Sycylia przyjeżdża do niej. Choć tyle dobrego!

Bar Biforco

Dziś rano w mroku poranka zamigotały u dalszego sąsiada pierwsze w Biforco świąteczne dekoracje. To sygnał, że trzeba wyciągnąć z cantiny pudło z Mikołajkami, lampkami, reniferami i całym zastępem innych świątecznych dupereli. 

"Zaczęło się...", że tak sobie pozwolę ukraść tekst Gandalfowi.

Nie wiedzieć kiedy, rok przeleciał i znów muszę wypełnić 24 woreczki łakociami i "filozofią". Pomysł na mądrości jako niespodzianka w wybrane dni, zamiast banalnie samych smakołyków, podpowiedziała mi A. w zeszłym roku. Chłopcom bardzo się ta "alternatywa" spodobała. Tomek poprosił wtedy, żebym za rok też coś podobnego przygotowała, więc tym razem zaczęłam myśli spisywać już wcześniej. Oczywiście sama kwestia wieszania kalendarza jest bezdyskusyjna. Moje nastolatki mają w sobie więcej świątecznego entuzjazmu, niż dziesięciu przedszkolaków razem wziętych. 

Tylko ja w tym wszystkim jak ten Grinch...

Panettone ani pandoro jeszcze nie kupiłam, ale pewnie dłużej nie wytrzymam, pewnie dziś skapituluję i przytacham choć jedno pudełko do domu, tym bardziej, że i Tomek marzy o świątecznym śniadaniu - świątecznym, czyli panettone i "kawusia". Pomarańczy w plasterkach jeszcze nie suszę, ale głowę dam uciąć, że zaraz A. będzie sprawdzać, czy sobie za bardzo świątecznie nie "bimbam", więc umówmy się, że zrobię to w weekend. 
Ta sama A. kochana obiecała wysłać coś do pierników, a zatem wspólne pierniczenie planuję na przyszły weekend. W tym roku muszę zrobić to wcześniej, bo potem do Domu z Kamienia zawitają ostatni turystyczni Goście i będę bardzo bardzo zajęta.

W ogóle zajęta jestem tak, że na oczy nie widzę. Wczoraj na przykład po kolejnym zapytaniu o lekcje, rozłożyłam grafik i próbowałam, rozciągnąć czas, którego i tak już zwykle brakuje na choćby spokojne śniadanie. 
- A jakbym może tu... 
- Pusia czy ty zwariowałaś? Pusia nie! - protestował Tomek. - Ty się zamęczysz. Nie pozwalam. 

Ma rację Tomek, więc gdyby ktoś z Was był zainteresowany lekcjami - piszcie dopiero po Nowym Roku. Teraz się zwyczajnie nie da. Grafik tak napięty, że pęka w szwach. 
dziś to by było na tyle. Muszę już pędzić do zajęć...  
DOBREGO DNIA świątecznym entuzjastom i Grinchom!

PEŁNY TAK, ŻE PĘKA W SZWACH to po włosku PIENO ZEPPO (wym. pieno dzeppo)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze