Tymczasem...

niedziela, października 20, 2019


Kwiatów na łąkach zostało już tak niewiele. Tam, gdzie kilka miesięcy temu zbierałam dziurawiec, rumianek i kwiaty dzikiej róży na wodę świętego Jana, dziś sterczą już tylko rachityczne, zeschnięte relikty minionego lata. 
Między nimi przebija jednak świeża zieleń traw, bo na szczęście na tej szerokości geograficznej szarości i burości nigdy nie dominują w krajobrazie. Każdej jesieni powtarzam sobie w myślach, a czasem na głos, kiedy nikt mnie nie słyszy - jak dobrze, że tu jestem...


Jakimś cudem znalazłam wczoraj czas na krótki, samotny spacer. Czas na to, by przyjrzeć się z bliska ogrodom, liściom, kolorom, rzece sączącej się pod mostem, niebu mozaikowemu... Czas, by skupić się na dźwiękach i zapachach. 
Powietrze jeszcze bardzo jesienią nie pachnie, jeszcze liście lekko, beztrosko targane porywami ciepłego wiatru zdają się tańczyć nad asfaltem, jeszcze nie dotknęła ich wilgotna zgnilizna. 
Niemniej czuć już wyraźnie tę zakradającą się powolutku jesienną nostalgię. Trzeba coś zrobić, coś wymyślić, odwrócić uwagę, by nie zdołała podstępem pociągnąć w dół jak przysłowiowy kamień u szyi.


Tymczasem znów pojawiły się porcini i już kombinuję jak tu i gdzie tu, bo to przecież żal nie skorzystać, tylko organizacyjnie słabo, bo jak zawsze chciałoby się wszystko na raz, a czas w tym tygodniu z wielu powodów mocno limitowany.  

Dziś oczywiście w Marradi trzecia - przedostatnia już kasztanowa sagra, więc zaleje nas niewyobrażalna rzeka ludzi, tym bardziej, że na tę okoliczność z Pistoi wystartuje specjalny zabytkowy pociąg. Polować z Nikonem na oryginalne ujęcia nie mam zamiaru, bo teraz już wiem, że dymiącą lokomotywę przed naszymi górami zamieniają na silniejszego "diesla", a to oczywiście nie jest już tak widowiskowe jak lokomotywa Tuwima. 
Będę się za to snuć między straganami, podjadać kasztanowe słodkości i dalej udowadniać malkontentom, że tylko od nas samych zależy, czy coś jest ciągle takie samo, czy jednak zawsze inne...

Z nowości pogodowych...
Nim spowiją nas jesienne chłody, najpierw ma nas podobno uściskać fala afrykańskiego ciepła. Cały październik to w tym roku niezmiennie ponad 20 stopni, a w tym tygodniu we Florencji mamy zobaczyć na termometrach nawet blisko 30. Potem już niestety trzeba będzie wrzucić na grzbiet kapotę...

Tymczasem Florencja jest rzecz jasna ujęta w planach na ten tydzień. Przyznaję bez bicia, że przez ostatnie kilka dni zaniedbałam pisanie e-booka, ale już wczoraj konsekwentnie braki nadrobiłam.

Słońce znów obudziło się w różowo liliowym nastroju. Niezwykły październik!
Dobrego dnia!!!

WILGOTNY to po włosku UMIDO (wym. umido)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze