Rywal maja

niedziela, października 06, 2019


Taki październik jak w minioną sobotę, mogłabym kochać na równi z majem... Na termometrze 22 stopnie, a na słońcu zdecydowanie cieplej. Zieleni jeszcze na tyle dużo, że kolorów jesiennych póki co ze świecą szukać. Kasztany uginają się pod ciężarem "ricci", tak nazywają marradyjczycy kasztany w łupinach - jeżyki. 
Krowy jeszcze leniwie przechadzają się po pastwiskach jakby i one chciały nacieszyć się na zapas tym pięknym październikiem, zanim w wielkich ciężarówkach zostaną zwiezione do gospodarstw, by przeczekać pod dachem zimowe miesiące. 
Znajoma łąka znów obrodziła w świeżutkie prataioli (dzikie pieczarki). Nazbieraliśmy ich cały worek i jeszcze tego samego wieczora na kolację były funghi trifolati. Mam dziką radość, z przygotowywania tego co podaruje natura. Kupione to kupione, ale to co znalezione na dziko, to w ogóle inna jakość życia!


- Cyklameny przy drodze fotografujesz? - Mario popatrzył krytycznie, kiedy niemal położyłam się na asfalcie, by fioletowe "drobinki" uwiecznić w obiektywie. - Jedźmy do lasu, to zrobisz zdjęcia w ładniejszej scenerii. 
- Ty nic nie rozumiesz, to właśnie nie o to chodzi - podniosłam się i otrzepałam kolana. - Że w lasach ich pełno, to wiadomo! Chodzi mi o to, by pokazać, że teraz są wszędzie, nawet przy chodniku, wzdłuż asfaltu...
- Boh...
Po obiedzie, dla rozruszania się po solidnej porcji gnocchi z dynią (zapraszam Was do kuchni - kolejny powód, by kochać październik), poszliśmy do Marradi, by rozeznać się jak postępują przygotowania do pierwszej kasztanowej niedzieli.
Franco pracował przy grzybowej wystawie. Martina wyładowywała gałązki z samochodu, by -nomen omen - umaić swój sklep, a pierwszy turyści spacerowali w popołudniowym słońcu i zaglądali zaciekawieni w każdy zakątek miasteczka. Uwielbiam tę atmosferę... Marradyjski październik do kochania...


O! I jeszcze z jednego powodu można oszaleć na punkcie października! Zachody słońca... 
To co przez ostatnie wieczory niebo wyczynia z kolorami, to się zwyczajnie w głowie nie mieści. Każdego roku to samo. Czy to można jakoś naukowo wytłumaczyć? Dlaczego to właśnie październik wieczór w wieczór podarowuje nam tak niezwykłe niebiańskie spektakle?? Tomek, który wschody słońca wita w pociągu, jadąc do szkoły, mówi, że te są jeszcze bardziej zachwycające, że zachody to pikuś...



Jak mi tu dobrze... Wśród tych gór, cyklamenów i kasztanów, wśród ludzi, ciszy i natury, gdzie życie ma smak i zapach... Gdzie październik jest jak maj do kochania...

DOBREJ NIEDZIELI, a kto w okolicy na nasze kasztanowe sagry serdecznie zapraszamy!

RYWAL po włosku to RIVALE (wym. riwale)

Na koniec zapraszam Was do lektury wspólnego blogerskiego artykułu: blogerki polecają włoskie miejsca do odwiedzenia jesienią

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze