2015 w obrazkach

czwartek, grudnia 31, 2015


I jakim cudem kolejny rok przeleciał? Szast prast i 2015 robi się przeszłością. Im jestem starsza, tym większy smutek w takich okolicznościach mnie ogarnia. Nie dlatego, że lat przybywa, ale dlatego, że coraz silniej czuję, coraz bardziej jestem świadoma, jak tego życia nam ubywa... 
Robimy nowe plany, podsycamy nadzieje, wciąż za czymś pędzimy, a zegar nieubłagalnie tyka... 
To był trudny rok, nawet bardzo trudny, ale też i piękny zarazem. Trudności hartują i człowiek właśnie wtedy uświadamia sobie, że trzeba się cieszyć każdym najdrobniejszym dniem, każdą najmniejszą chwilką i nauczyć się bardziej docenić codzienność, bo to ona jest prawdziwym życiem. Za chwilę otworzymy nasz słoik z dobrymi momentami, będzie trochę śmiechu i wzruszeń. A Was, nim 2015 zejdzie ze sceny, zapraszam na przegląd momentów z minionego roku w Kamiennym Domu...

Zaczęło się pięknie, spacerami w cieniu Duomo
Weszliśmy w nowy rok w podskokach, pełni nadziei.
A potem, tak jak śnieg na Toskanię, zwaliły się na nas wielkie problemy...
Pojechałam na Sambukę, by odnaleźć spokój, poaptrzeć na świat z góry i odnaleźć optymizm
Świat schował się pod białym puchem, a na naszym tarasie zamieszkał... 
Olaf!
Na szczęście zima w Marradi nie trwała długo i choć żal było patrzeć jak naszego lokatora ubywa, to jednak
wolałam szukać zalążków wiosny, brodząc we mgle i błocie odkrywając nieznajome.
Wiosna coraz śmielej wychodziła spod ziemi śmiejąc się żonkilami,
a ja dalej w każdej wolnej chwili wędrowałam górskim szlakiem
odkrywając nieznane kamienne kościoły,
Campanarę
i Piedimonte...
A potem słońce się zaćmiło, na szczęście tylko na chwilę.
Dzieci nauczyły się samodzielności
i zrozumiały, że trzeba dbać o tych, których kochamy.
Mikołaj rozkochał się w muzyce
 i awansował do starszej drużyny piłkarskiej.
Tomek wcielił się w rolę doktorka
i rozsmakował się w teatrze,
a ja dalej zachwycałam się kamiennymi domami
i wyciągałam z szafy białe sukienki.
W końcu zakwitły magnolie,
sady brzoskwiniowe się zaróżowiły,
a my w Kamiennym Domu spędziliśmy pierwszą Wielkanoc.
Spod ziemi wybiły tulipany, ożyły poziomki.
Zakwitły też mugellańskie łąki i cieszyliśmy się morzem margerytek, 
morzem prawdziwymy, z radością po zimie przywitanym,
i morzem soczystej, wiosennej zieleni.
A potem zrobiło się fioletowo od bzów,
a my tańczyliśmy gdzie popadło, walce, rumby, improwizacje,
a w wolnej chwili znów błądziłam wśród opuszczonych kamiennych murów.
Maj w Marradi był sportowy,
 Mikołaj świętował ostatnie jednocyfrowe urodziny,
a przed naszym domem w 100 km del Passatore  przemknął jak strzała niepokonany Calcaterra.
Ogródek wydał pierwsze plony, 
Dzieci z radością rozpoczęły wakacje
i teraz razem odkrywaliśmy nieznane i znane.
W upalnym słońcu zakwitły ukochane ginestre,
morwy oblały się słodyczą,
a dzieci szukały przygód i ochłody nad rzeką,
nad ciepłym morzem,
i na basenie.
A potem przyjechali goście i też od upału szukali wytchnienia,
zakwitły słoneczniki
a Tomek świętował pierwsze nastoletnie urodziny.
W lipcowe wieczory Palazzuolo bawiło się przy dobrym winie
i na średniowiecznych festach.
Ostatniego dnia lipca z trudem upchnęłam na torcie świeczki dla siebie samej, a dzieci śpiewały mi sto lat.
Po długotrwających upałach nadszedł wyczekany deszcz.
W Marradi zabawy nie brakowało: noc polenty,
muzyka w kasztanowym gaju,
bawiąca do łez Corrida
i w końcu słynna noc czarownic.
W sierpniu, we Florencji w miłym towarzystwie podziwialiśmy najznamienitsze dzieła sztuki,
Odwiedzili nas starzy i nowi przyjaciele, zawiązywały się nowe znajomości, które zawsze zostaną w pamięci.
Znów ruszaliśmy na krótkie i długie wyprawy, po Mugello, 
do Dozzy, gdzie podziwialiśmy artystyczne murale,
potem błądziliśmy i trafiliśmy do Fontanelice,
a na Monte Falterona chłopcy szukali śladów bytności bazyliszków.
Początek września to podróż do Polski,
by zobaczyć jak najmłodszy z rodzeństwa opuszcza stan kawalerski.
Na koniec lata jeszcze raz mieliśmy gości, którzy pod naszym okiem zgłębiali kulinarne sekrety.
Nim się obejrzeliśmy znów zaczęła się szkoła. Tomek z niepewnością rozpoczynał scuola media, a Mikołaj tęsknił za bratem.
Do kasztanowych gajów po cichu zaczęła zakradać się jesień...
Fotografowałam z pasją kilkusetletnie drzewa, 
 a po kieszeniach upychaliśmy świeże marroni. 
Jesieni nie dało się już zaprzeczyć,
pożółkły lipy, a niebo nie skąpiło deszczu.
Minęły cztery kasztanowe sagry i po brzydkim październiku nastał piękny listopad.
Znów ruszyliśmy na wyprawę i gubiliśmy się w drodze do Gubbio,
żegnaliśmy morze przed zimą, 
a w końcu wyruszyliśmy na trufle.
Pełna euforii pobierałam pierwsze lekcje pod okiem pani Obama i cieszyłam się z zaszczytu jakiego dostąpiłam.
Listopad rozpieszczał nas pogodą, mogliśmy do woli raczyć się widokiem wzgórz mugellańskich, oblanych jesiennym słońcem.
Aż w końcu nadszedł grudzień i znów na ścianie zawisł adwentowy kalendarz,
choć aura wciąż daleka była od zimowej.
W Marradi rozbłysły świąteczne illuminacje,
odbyły się bożonarodzeniowe mercatini,
a dzieci wyśpiewały na placu piękny koncert.
Starałam się, by na naszym stole wciąż było smacznie i wyjątkowo, by nie zabrakło nowych eksperymentów i 
i starych, tradycyjnych dań, takich jak na naszym pierwszym toskańskim wigilijnym stole...
Oto jaki był ten rok... Dla mnie piękny, mimo trudności i niepowodzeń. Dlatego też sama sobie dziś życzę, by zachwyt nad życiem nigdy we mnie nie przygasł. Nie chcę żadnych planów na nowy rok, żadnego wybiegania w przyszłość, co ma być to i tak będzie. Oby tylko było jak najlepiej!


Wam czego dziś możemy życzyć? 
Myślę, że zdrowia przede wszystkim! Zdrowia i jeszcze raz zdrowia! 
I rozkochania się w codzienności, bo chcecie tego czy nie, to ona wypełnia Wasze życie. 
FELICE ANNO NUOVO! 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

20 komentarze

  1. Kolejny rok z Tobą, Kasiu, był rokiem wyjątkowym z kobietą, która nigdy się nie poddaje, walczy o marzenia i cieszy się każdym szczęsciem. Kocha swoich synów mądrą miłością, rozsiewa radość czasami przyprószoną smutkiem i pisze z wielką miłością o swoim raju, w którym się znalazła.Życzę Ci Kasiu, abyś dalej przenosiła góry i jakieś beznadziejne komentarze wrzucała do kosza,zapominając, że były, bo nas jest większość, a przecież i dla nas piszesz. Buziaki. Trzymaj się dzielna Kasiu!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tobie... Wam wszystkiego co najlepsze. Spełnienia marzeń, oczywiście zdrowia i codziennego uśmiechu. Wydania książki i znalezienia wymarzonego domu z ogrodem oliwnym, pośrodku którego będzie rosło magiczne drzewo "mamonowe" :) Szczęśliwego Nowego Roku M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Siadłam dziś do komputera w ponurym nastroju, ale dzięki Tobie znowu jestem pełna energii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu, dziękuję za to, że mogłam spędzić z Tobą prawie 3/4 roku (bo wtedy tutaj zawitałam) codziennie podziwiając włoskie cuda, które przedstawiasz nam. Takie małe, piękne, codzienne cuda.
    Kasiu, wszystkiego co najlepsze dla Was w tym nadchodzącym Nowym Roku.
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny był ten rok dla Ciebie Kasiu, ale dzięki Tobie również i dla mnie :) jestem Ci wdzięczna, że dzielisz się tymi wspaniałymi chwilami na blogu :) Pozdrawiam, i życzę samych cudownych dni w nadchodzącym Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maria Konopnicka napisała kiedyś do swoich dzieci że : "Umiejętność cieszenia się terażniejszością jest cennym darem który można porównać do stanu łaski"

    Ja od lat cieszę się każdym dniem ,celebruję życie na co dzien ,nie od swięta.W drobiazgach odnajduję radość życia,nie czekam na wielkie wydarzenia a najważniejsze jest to,że SPEŁNIAM MARZENIA-te malutkie a jeśli życie pozwoli ,że spełnią się i te duże to już pełnia szczęścia.....

    Pięknej codzienności życzę WAM Kochani !!!

    Lucyna S. z Wodzisławia Śl.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu dziekuje za kolejny wspólny rok - rok dosyć skomplikowany, ale przez to nieprzewidywalny. Zycze Ty wiesz czego życzę. Sciskamy z J.
    Nicko

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Kasiu! Dziękując za miłe chwile w tym odchodzącym roku, życzę tobie i chłopca dużo szczęścia i samych sukcesów w Nowym 2016 roku! Mirjana

    OdpowiedzUsuń
  9. piękne wspomnienia :D Tobie również Najlepszego dla Ciebie i Twojej całej Rodzinki oby kolejny rok był równie piękny i dobry a złe chwile jak najmniejsze....

    OdpowiedzUsuń
  10. I ja dziekuje Kasiu za kolejny rok z Wami,Zycze Wspanialego i Zdrowego Nowego Roku 2016

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasiu, to był piękny rok z Kamiennym Domem :) pełen inspiracji, motywacji, wzruszeń i radości dziękuję Ci za to :), a w nadchodzącym życzę Ci aby każdy następny był tylko łatwiejszy i piękniejszy :) wszystkiego co najlepsze dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pani Kasiu,
    bardzo dziękuję za wspólny rok. Gościła Pani w naszym domu codziennie (prawie), żyliśmy też częściowo Pani życiem, traktując jak członka rodziny, więc czuję się uprawniona do złożenia życzeń i Pani, i chłopcom: Niech ten nowy rok będzie dla Was piękny, dobry,pogodny, niech wasz kamienny dom omijają burze, niech świeci w nim zawsze słońce.Tego życzy -
    Elżbieta z Rodziną :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrego czasu spokoju i radochy, cierpliwości i wytrwałości w blogowaniu. Zdrowia!
    A o.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziekujemy ci Kasiu za tak mile zyczenia i wspomnienia.Tobie i twoiej rodzinie tez zyczymy Wszystkiego Najlepszego i takiej samej wytrwalosci w tym co robisz bo to jest piekne. Spelnienia marzen o ksiazce i Szczesliwego,pelnego nowych tematow i pomyslow Roku 2016. Mam nadzieje ze w tym 2016 sie spotkamy

    Zyczy Iwona i Krzysiek Szkocja

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja życzę sobie, abym kiedyś przeczytała wpis, że wreszcie jest: Twój wymarzony dom Kasiu! Trzymam kciuki za spełnianie marzeń. Podziwiam Cię za odwagę. Dziękuję za dobre chwile, które mogłam spędzać czytając Twojego bloga. Wszystkiego, co najlepsze Tobie i Twojej rodzinie w 2016 roku życzy Mariola.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem czy w Polsce tez jest taki zwyczaj - ale tutaj o polnocy wyrzuca sie cos za okno, co symbolizuje wyrzucanie, rozstawanie sie z problemami. Wiec wyrzucajmy, bo w tym kraju problemow nie brakuje, a nuz zadziala... Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla Was wszystkich . Pozdrowienia znad Stretto.

    OdpowiedzUsuń
  17. I ja dolacze sie do wspanialych zyczen poprzednikow. Kiedys marzylam o swoim domu w nowym kraju. Kiedy starsza generacja emigracji utrzymywala, ze to sie uda, ja nie widzialam jak i kiedy to bedzie mozliwe. Przeciez czasy sie zmieniaja i zawsze wydaje sie ciezej cos osiagnac z niczego. A jednak... Trzeba w to wierzyc i wytrwac. Dlugo nam to zajelo ale trzeba miec marzenia. Nie jestesmy przykladem co bedzie to bedzie. Oczywiscie, ze niektorych rzeczy w zyciu nie da sie przewidziec. Jest tez cena, ktora trzeba zaplacic ale jest warto. Czlowiek zaluje tylko tego w zyciu czego nie sprobowal. Najwazniejsze zebyscie zdrowi byli czego wam z calego serca zycze a wszystko inne sie ulozy. Watka

    OdpowiedzUsuń
  18. Kasiu czytam i w tym wszystkim piękna jest ta serdeczność i przyjaźń , której doświadczasz tam, gdzie teraz jesteś, zwłaszcza, jak czytałam te posty czego wam na początku brakowało albo o tym, że masz z kim iść odkrywać nowe ścieżki, miejsca( Mario) To jest w tych Włoszech chyba najpiękniejsze. może kiedyś uda mi się tego doświadczyć, a póki co Buon Anno Nuovo a tutti ( tez dla dzieci i Mario :)). Lenka

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękna relacja! Samych radości dla Was w Nowym Roku!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Pięknie opowiadasz i pięknie ilustrujesz! Wszystkiego pięknego w 2016 !

    OdpowiedzUsuń