W oczekiwaniu na armagedon i garść szkolnych wieści

sobota, stycznia 09, 2021


Załatwianie spraw urzędowych poszło w miarę dobrze. Mogę powiedzieć, że przynajmniej widać światełko w tunelu - czyli koniec całej biurokratycznej przeprawy. Kiedy ze wszystkim się uporam powinnam przynajmniej na jakiś czas mieć spokój. 

W czwartek około obiadu na grupach szkolnych WhatsApp rozeszła się wiadomość o powrocie do szkoły w poniedziałek 11 stycznia. Zaraz też oficjalnie na stronie szkoły opublikowano plan zajęć, to znaczy kto i kiedy siedzi w ławce, a kto i kiedy w domu, bo lekcje w szkole miały być przywrócone na pięćdziesiąt procent. Ucieszyłam się, bo szczęśliwie tak wypadło, że chłopcy mieli chodzić do szkoły dokładnie w te same dni. Nim jednak poszliśmy spać, zaraz po wiadomościach wieczornych decyzję o puszczeniu licealistów do szkoły zmodyfikowano. Nie wiem czy wszystkie regiony - tu już naprawdę można dostać zawrotów głowy - czy tylko Emilia Romagna, w każdym razie na ten moment do ławek uczniowie superiori wrócą od 25 stycznia. 

Tymczasem od poniedziałku Italia znów będzie podzielona na kolory i tym razem Toskania znajdzie się w żółtej strefie z sytuacją podobno najlepszą ze wszystkich regionów, czemu nie ma się co dziwić, bo przecież byliśmy zamknięci przez pół jesieni. 

Już mi chodzi po głowie Florencja. Chodzi mi oczywiście od dawna i mam nadzieję, że w związku z nowym kolorem, będę mogła to chodzenie po głowie zamienić na dreptanie po florenckich chodnikach.  

Sobota w Biforco obudziła się z dachami pobielonymi nocnym śniegiem. Teraz po tym pobieleniu śladu już nie ma. Jeszcze jest łagodnie, jeszcze nie słuchać hurgotania pługów o asfalt, ale po południu czy też w ciągu najbliższej doby ma się rozkręcić. I kiedy się już rozkręci, kiedy świat w śnieżne fatałaszki się zestroi, to ja opowiem Wam o "bałwanie" Michała Anioła. 

Tymczasem czas na obiad. Na stół wjechała "Zupa Matki Mojej" i żółto zielone risotto z dynią, papryką i porem. 
Chłopcy na dziś skończyli lekcje...

- Jak ci poszło? - pytam Mikołaja, który cały piątek stresował się odpytywaniem z gimnastyki.
- Dobrze! - rozpromienia się - bardzo dobrze!
Z jednym zmartwieniem do przodu.
Potem Tomek, który cały wieczór walczył z jakimś testem kwalifikacyjnym... do pracy.
- Udało ci się. Udało. Musiało się udać.
- Czyli co to znaczy?
- Że jestem ogarnięty jeśli chodzi o zasady bezpieczeństwa i tak dalej...

To było wczoraj moje największe zaskoczenie. Okazuje się - nie wiem czy tak jest wszędzie, ale w liceum chłopców tak - że w trzeciej klasie dzieciaki wysyłane są "do pracy". Dlatego właśnie wcześniej muszą przejść test z zasad bezpieczeństwa. Ta praca to może być pomoc w szkole podstawowej, w przedszkolu, w bibliotece, w urzędzie... Chodzi o to, że dzieciaki mają się otrzaskać z nową sytuacją. Było to dla mnie zaskoczenie bardzo pozytywne. Tomek miał nadzieję na załapanie się jako pomoc do stolarza, by nauczyć się też jakiegoś zawodu, ale myślę, że pracodawcą mogą być tylko organizacje państwowe. A może się mylę? Czas pokaże.

Późno się zrobiło jak nie wiem co. Śnieg jeszcze nie pada, ale wyczytałam, że autostradę A1 u nas na odcinku górzystym już zamknęli. A zatem czekamy na armagedon. 
Dobrej reszty dnia!

WYŻSZY to po włosku SUPERIORE (wym. Superiore) tak nazywane są licea i szkoły ponadgimnazjalne.



Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze