O zieleni - zachwyt nad zachwytami i o dantejskich scenach

wtorek, stycznia 05, 2021


Ja się mogę tymi palonymi zimową barwą łąkami zachwycać, mogę i w ołowiu na niebie znaleźć piękno godne poematów, mogę w deszczu siwym spacerować i piać z radości nad urodą świata, ale... 
Ale przecież tu w styczniu, grudniu czy listopadzie zawsze gdzieś tli się zieleń. Choć słowo tli jest wielkim niedopowiedzeniem. Nawet jeśli przez chwilę jej nie widać, to i tak ta zieleń jest, czasem tylko trzeba się lepiej przyjrzeć, popatrzeć pod stopy, za siebie, w bok do przydrożnego rowu. 
A zatem z tą świadomością zieleni nieprzemijającej jest mi zdecydowanie łatwiej zachwycać się zimowym światem zawsze i wszędzie, nawet jeśli na moment ten świat robi się czarnobiały. 

I kiedy jutro, pojutrze nadciągną śniegi, to te styczniowe fiołki, a raczej ten jeden styczniowy fiołek, ta prymulka co łepek nieśmiało chowa w listkach, ta garść stokrotek one mają moc, one niosą ze sobą optymizm, one dają mi uśmiech i lekkość.  

Zieleń, która do końca nigdy w Toskanii nie gaśnie była tym co zdumiało mnie najbardziej, kiedy iks lat temu po raz pierwszy przyjechaliśmy tu zimą. Mimo grudnia, było tyle listków dookoła - nie mogłam się wtedy nadziwić i mimo upływu czasu ten widok wciąż mi nie spowszedniał! 


Kiedy wieczorem leżymy w łóżku i oglądamy kolejny odcinek Wikingów, nagle za oknem rozlega się huk petardy, a potem następny i kolejny... 
- Co to?
- Jakby fajerwerki?
- Ale teraz?
To się ktoś obudził w porę - myślę sobie. Wybuchy nie ustają, więc przerywamy film i podchodzimy do okna. Patrzę w stronę Pianorosso, ale na wzgórzach odbija się tylko łuna. Podziwiam, że ktoś ma odwagę tak "ładować" już po czasie. Po kilku minutach wszystko cichnie. Dziwna sprawa. Naprawdę na "na bogato" jak na wiwatowanie po czasie. 
Dopiero kiedy pół godziny później czytam na fejsbuku... 

Zdjęcie pożyczone z Facebook.

Fajerwerki, które wystrzeliły z Castellone przerwały ciszę nocną, tak jak huk ponad siedemset lat temu przerwał sen Dante Alighieri. Dokładnie w czwartej pieśni Piekła - stąd data 4 stycznia poeta pisze:

"Huk tak potężny sen mi spłoszył z powiek,
Chwiałem się cały z wrażeniem niemiłem,
Jak nagle ze snu przebudzony człowiek.
Wstałem i we śnie wypoczętym okiem
Wodziłem wkoło, badając, gdzie byłem.
Byłem nad brzegiem otchłani boleści,
Z której bez końca zgiełk zmieszanej treści
Huczał jękami, westchnieniem głębokiem,
Jako huk grzmotów daleki i długi.
Spojrzałem w otchłań: mglista i głęboka,
Straszliwie ciemna jak ślepota oka."

I tak zaczyna się wędrówka Dante, czyli jedno z najsłynniejszych dzieł świata - Divina Commedia. Tak jak już pisałam w roku 2021 przypada siedemsetlecie śmierci poety i w ten oto symboliczny i wymowny sposób lokalna grupa teatralna zainaugurowała w Marradi, które należy do "ziem Dantego" rok upamiętniania artysty.   


Wtorek obudził się rozmemłany deszczem. Znów nie że pada, a leje! Spacer spacerem - pal sześć, ale jak tu po chleb wyjść? 
Zamieszanie z tą pogodą - dziś ulewa, jutro słońce, a popojutrze śnieg. Z kolorami też zamieszanie. Szykowałam się na Florencję w weekend, ale właśnie na weekend znowu mają nas zamknąć po dwóch dniach żółtych... Cieżko nadążyć za tymi zmianami. No nic... Florencja będzie musiała poczekać. I jeśli dobrze rozumiem od przyszłego poniedziałku wracają do ławki uczniowie szkół superiori, niby narazie na pięćdziesiąt procent, ale jednak. 
Zobaczymy jak to się wszystko poukłada. Teraz to chyba każdy się już gubi. 

DOBREGO DNIA

HAŁAS to po włosku RUMORE (wym. rumor)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze