Dobry powód do radości

niedziela, stycznia 17, 2021

 

Intensywny kolor fuksji, aksamitny, jaskrawy, przebojowo wystawiał "buźkę" do słońca. Sam jeden. Jeden jedyny na zboczu zaraz przy stacji kwitł sobie w najlepsze zupełnie jakby czekał na mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i niemal położyłam na drodze, żeby móc go sfotografować. 
Zazwyczaj pod koniec stycznia, w lutym, albo wtedy kiedy dobra, ciepła i słoneczna pogoda trwa jakiś czas chodzę jak pies na trufle z nosem przy ziemi i szukam pierwszego Fiore di San Giuseppe. Przez te lata stało się to moim prywatnym, przedwiosennym rytuałem. Liczę z fanfarami: pierwszy, drugi, trzeci, a potem fotografuję już całe połacie do znudzenia. Jak ja lubię ten moment... 
Tego przy stacji w ogóle się nie spodziewałam, ani w tym momencie, ani w tym miejscu. Po pierwsze dzień wcześniej ziemia skuta była przecież lodem i leżał śnieg - to było wtedy, kiedy jechaliśmy do Florencji, a po drugie znam lepsze miejsce na pierwsze okazy - tak jak i dobry truflarz wie gdzie szukać trufli. 
To nic, że nagle w środę wiatr się zmienił, dmuchnęło sirocco i szlag trafił śnieg z całą surową zimą. Jakby nie było, zaskoczył mnie w tym roku ten pierwszaczek - najmilszy, najmilejszy kwiatek świętego Józefa, zapowiedź toskańskiego przedwiośnia!

  

Rzecz jasna może przyjść jeszcze mróz i śnieg i wszystko, ale takie znalezisko to jest dopiero powód do świętowania, a nie jakieś tam sylwestry! 
Dzień później poszłam na spacer z chłopcami w stronę Pianorosso i choć słońca tego dnia nie było, to i tam czekał na mnie kolejny "skarb". Ten jednak z braku światła zwinął się w ciup.  
Czy zima będzie jeszcze czy już nie to nieważne, sama świadomość tego, że styczeń wejdzie zaraz w trzecią dekadę jest pokrzepiająca. Dnia przybyło już wyraźnie! 
Oczywiście tak po cichu cichusieńku łudzę się, że to naprawdę już po zimie... Jakby to było pięknie!!!


W nowym dekrecie ogłoszono, że Toskania wciąż pozostaje żółta. Mam więc dziś zamiar skorzystać z możliwości wojażowania i z chęci Mario do ruszenia rangerem ciut dalej. 
Jeśli wszystko będzie tak jak sobie zaplanowałam jutro pokażę Wam nieznaną ciekawostkę z Mugello. Zobaczymy co przygotuje dla nas dzień.

Nowy dekret mówił też o powrocie dzieciaków do szkoły. Licealiści ze strefy żółtej i pomarańczowej od jutra w wymiarze na 50% wracają do szkolnych ławek. Jeśli zapytacie się moich chłopców czy się cieszą, to odpowiedź będzie oczywista i tendencyjna, przede wszystkim dlatego, że wiąże się to z pobudką o 5.30, a od tego zdążyli się już odzwyczaić. Ja jednak, choć oczywiście uwielbiam mieć ich w domu, cieszę się z takiej decyzji. Zaczął mnie martwić brak motywacji... 

Planuję też po cichu kolejny wypad do Florencji. Nie wiem jeszcze jak i kiedy, bo lekcji w tym tygodniu "pod sufit", ale po ostatniej wycieczce złapałam wiatr w żagle i pół sobotniego wieczoru spędziłam na pisaniu Sekretów. Dobrze byłoby więc wykorzystać ten moment weny twórczej.

To chyba tyle na dziś... 
Dobrej niedzieli!

POWRÓT to po włosku RITORNO (wym. ritorno)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Bardzo optymistyczny wpis, pełen radości. Pozdrawiam że Szczecina gdzie marne minus 3

    OdpowiedzUsuń