Pytania i wątpliwości dnia powszedniego

wtorek, września 22, 2020


Po niedzieli, która była dniem takim jakie lubię, dniem bez muszenia, bez gonienia, bez napinania się nastał poniedziałek jakiś taki byle jaki. I nie, że coś się stało. Nie, nie, ot dzień - zwykły dzień. Było w nim jednak coś właśnie takiego byle jakiego. Kompletnie nie umiałam sobie znaleźć miejsca. I nie żeby dziś coś się w tej kwestii zmieniło. 

Może to tylko przesilenie?

Lato stoi już na peronie z biletem w ręku. Lato po porannych łzach nieco się rozpogodziło. Lato wyrusza w podróż na drugą półkulę. Do zobaczenia lato... 


Moja forma jest coraz częściej jak rozchwiana emocjonalnie sinusoida. Zbieram się w sobie i pędzę jak fryga, kipię energią i staram się zarazić nią innych, a potem znów jestem jak ten balonik sylwestrowy pod żyrandolem pod koniec stycznia. Może jednak tego zmęczenia we mnie za dużo i coraz trudniej złapać oddech. 

Może to tylko zwykłe zmęczenie? 

Są takie dni jak dziś, że uciekłabym w góry, pobyłabym trochę bez telefonu, bez komputera, bez fejsbuków, instagramów, bez myślenia o przeprowadzce, bez zastanawiania się nad tym i owamtym. Pobyłabym przez chwilę sama...

Może ja się w ogóle za bardzo zastanawiam? 


Oglądam sobie zdjęcia, które przysłała Ellen po naszym ostatnim spacerze. To one są tłem do tego dnia dziś byle jakiego. Będę na przekór wszystkiemu dalej się uśmiechać i udawać, że się nie martwię, że nie myślę o tym i o tamtym, że nie jestem zmęczona, i że to wszystko to tylko przesilenie. 


- Zrobiłbyś frullato? - pytam Mikołaja, który z racji wyborów bumeluje w domu. 
- Aleeee z czegooooo?? Jak?????? 
- Dobra jak ci się nie chce, to już nie.
- No zrobię.
- Po takim tonie już mi się odechciało.
- Zrobię! Tylko niech matka powie jak.
- Weź jogurt, owoce jakie zostały, nasiona lnu i zmiksuj wszystko. 

Pięć minut później obok mojego komputera ląduje śniadanie jak w hotelu pięciogwiazdkowym.
Serweteczka, dekoracja, dzbanuszek... Frullato podane po królewsku, do tego szklanka wody z cytryną dla odświeżenia i uśmiech najpiękniejszy na świecie. 
- Niech mamusia (już nie matka) je! 

Dzieci to zdecydowanie to, co w życiu udało mi się najlepiej. To jest ta miłość, jedyna miłość, której można być pewnym.

MOŻE to po włosku FORSE (wym. forse)

FOTO: Ellen Brandwijk  Grazie Carissima!!!

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze