A on marzył i marzył...

wtorek, września 08, 2020


Jak on marzył o tym, żeby jeszcze raz się w tym roku w wodach Santerno zanurzyć... Marzył i marzył... I nijak się nie składało, bo na Santerno to samochód potrzebny, bez niego ani rusz. Nowych Gości w natarciu też nie było, do których moglibyśmy się przyłaczyć, Mario zajęty tak, że szkoda gadać, no nijak z tym marzeniem o Santerno... 
I już myślałam, że będzie Tomek musiał czekać do przyszłego roku, kiedy Mario w sobotę wieczorem rzucił hasło o wojażowaniu i on sam też zaraz cel zaproponował:
- Może w stronę Firenzuoli?
- Jeśli Firenzuola to nad Santerno choć na chwilę byśmy się zatrzymali? Tomi o jeszcze jednej kąpieli tak marzy i marzy... 


Woda już nie była tak gorąca jak w lipcu czy sierpniu albo po prostu mi się dzieci zestarzały - na tę uwagę Tomek obruszył się nie na żarty - tak czy inaczej nie było hop siup na bombę, tylko najpierw dziesięć minut oswajania się, a potem pięć minut kąpieli. Ale było! Tak jak wymarzone. Marzenia małe czy duże trzeba spełniać. 


Poza tym, że woda już nie aż tak ciepła, to pięknie było jak zwykle. Ludzi garsteczka. Cisza spokój, nawet gdzieś jakaś niezmordowana cykada trajkotała. 

Znów mi się sentymentalnie zrobiło... 

Jakby wczoraj po raz pierwszy trafiliśmy w to miejsce, jakby wczoraj byliśmy tu z wujkami chłopców, jakby wczoraj spędziliśmy piękny dzień z O. i W., jakbym tu wczoraj z S. i "tabunem" dzieci siedziała, jakby wczoraj chłopcy budowali tamę... I tak dalej. Wszystko jakby wczoraj, a tu już nawet nie dni, nie tygodnie tylko lata całe mijają. 

Mam nadzieję, że wrócimy tu z kolejnymi Gośćmi, że przez następne lata dalej będziemy się zachwycać tym miejscem i wracać trochę częściej niż w tym roku.  

Sekcja "emeryci"

Przed nami ostatnie dni wakacji. Dziś wysypujemy nasze składane od stycznia pięćdziesięciocentówki ze słoika i jedziemy do... Livorno! Na jeden dzień, czy też raczej na kilka godzin, ot za płot do Toskanii, a nie żadne "zagranice" jak planowaliśmy. 
Ale plany w tym roku to wiemy wszyscy jak stanęły na głowie, a poza tym nie jest ważne gdzie, nie jest ważne na ile - ważne z kim. Mam nadzieję, że uda mi się podarować chłopcom trochę inny, wyjątkowy dzień.

DOBREGO DNIA!

PIĘĆDZIESIĄT CENTÓW - CINQUANTA CENTESIMI (wym. czinkuanta czentezimi)

Foto Tomek

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze