O tym jak porządki mogą doprowadzić do łez...

środa, lutego 15, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Wtorek był jeszcze cieplejszy niż poniedziałek. Kiedy słońce dojrzało w pełni, wyłączyłam ogrzewanie, które już i tak trzymam na minimum i otworzyłam na oścież okna. Wraz z ciepłem wpadły do kuchni świergot i szum. Od razu inne życie...

Ponieważ w ostatnich dniach trochę lekcji było odwołanych, co też nawiasem mówiąc skłania mnie do refleksji i zmusza do szukania nowych rozwiązań, postanowiłam zabrać się za wiosenne porządki. Potrzebowałam gruntownie odkurzyć przestrzeń dookoła mnie. Zaczęłam od salonu. Każdą jedną książkę wytrzepałam, otarłam z kurzu i wszystkie ustawiłam wreszcie w jakimś logicznym porządku. Kiedy już książki stały na półce, popatrzyłam krytycznie na ustawienie mebli i stwierdziłam, że jest zupełnie bez sensu. Zaraz więc znów pościągałam książki - tym razem partiami, żeby już ich szyku nie pomieszać i dokonałam prawdziwej rewolucji. Tym sposobem zyskałam jeszcze kawałek miejsca na nową szafkę, której brakowało, bo nadal jeden karton książek stoi na strychu nierozpakowany. 

Salon jakby dostał nowe życie. Dumna ze swojej pracy przeniosłam się z odkurzaczem i naręczem szmat do mojej sypialni, która też już wołała od dawna o pomstę do nieba. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- Ciao Kasia! - przywitał się murarz Ricky. 
Miał przyjść w zeszłym tygodniu, bo pod wanną od dawna coś przecieka i jednak grubszej roboty nie da się uniknąć, ale zjawił się wczoraj. Dokładnie w momencie, kiedy "soggiorno" w Domu z Kamienia zaczął błyszczeć, a trzeba wiedzieć, że do naszej łazienki wchodzi się właśnie z salonu... 

- Świetne wyczucie czasu - przywitałam go ze śmiechem i zaraz wyjaśniłam skąd mój dowcip. 
Ricky na szczęście obiecał szczelnie w łazience się pozamykać, żeby moja cała robota nie poszła na marne. Słowa oczywiście dotrzymał. 

Kiedy za drzwiami trwało rwanie murów i wybebeszanie rur, ja w mojej sypialni rozpakowywałam kolejne pudła... 

"Dla Mamy..." "Dla Misia..." "Mikołaja pierwsze pisanie..." Pierwsze zeszyty jeszcze z polskiej szkoły... Dziesiątki, choć może nawet setki rysunków... Każdy był dla mnie dziełem sztuki, większość została na bieżąco przeze mnie opisana, dzięki temu wiem, którego z chłopców to dzieło i kiedy powstało. Czy muszę dodawać, że spłakałam się przy tym jak bóbr? 

Dom z Kamienia blog o życiu w Toskanii

Do tego zdjęcia, dyplomy, pierwsze paszporty, w których na zdjęciach jakieś bobasy - prawdziwe bobasy, a nie te prawie dwumetrowe. Potem kartka z jakiegoś włoskiego dziennika, w którym znalazło się moje zdjęcie, przepustka do wejścia na marradyjską imprezę jako "oficjalny fotograf", pocztówka z życzeniami od Babci z okazji urodzin Tomaszka. A na samym dnie prawdziwa prehistoria - Pawia książeczka wojskowa, ze zdjęciem "jakiegoś chłopaka", jego listy z liceum do Mamy, moja "Siłaczka", w której wpisałam się "sama sobie, na pamiątkę nudnej lekcji polskiego" w kwietniu 1992 roku. Dalej bilety wstępu do różnych ukraińskich atrakcji - pamiątka z naszych wakacji sprzed ponad dwudziestu lat, zegarek, długopis, bransoletka... Same relikty. Tak mi się zrobiło ckliwie, że w tej ckliwości trwałam już do wieczora. 
 
Tomek ostatnio zachwycił się pozycją literacką, której ja w jego wieku wcale nie kochałam. Tomek ma swoją wersję po włosku, a ja znalazłam moją sprzed lat, kiedy porządkowałam książki. 

- Popatrz co mam! - zaprezentowałam mu wieczorem moje znalezisko, w którym były zapiski i zaznaczone fragmenty na potrzeby szkolnego "omawiania lektury". Jeden cytat musiał przypaść mi szczególnie do gustu, bo ten zaznaczyłam sobie bardzo wyraźnie. - Zadziwiające, że już wtedy uderzyły mnie te słowa - podstawiłam Tomkowi otwartą książkę pod nos. 

- Ja też sobie podkreśliłem ten sam cytat... 

"- Ale człowiek nie jest stworzony do klęski - powiedział - człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać..."  

Zostawiam te słowa jako zagadkę - z jakiej książki pochodzą te słowa? 

Pięknego dnia!

SALON to po włosku SOGGIORNO (wym. sodżdżiorno)
  
 


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. "Stary człowiek i morze" :) Cud, że pamiętam, bo tak dawno to było. Choć przyznam, że wracałam do różnych fragmentów tej książki kilka razy. Jednak jak mam nostalgiczny nastrój to wracam do "Nad Niemnem". Dziwna jestem, co? Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak z Chłopami:) też jestem dziwna:)))) uściski!

      Usuń
  2. Dzięki, natchnęłaś mnie na porządki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja uwielbiam "Noce i dnie"

    OdpowiedzUsuń