Kolej na mnie, wyczerpanie i czerwcowe osiągnięcia

piątek, lipca 02, 2021

Florencja - Dom z Kamienia blog

I już lipiec... Miesiąc, w którym zestarzeje się Tomek i w którym ja... (tu szukam w myślach odpowiedniego słowa) zrobię się jeszcze zacniejsza. Jeśli Chianti z wiekiem jest coraz zacniejsze, to i ja będę miała śmiałość to określenie sobie pożyczyć. Lipiec, to miesiąc w którym będzie się działo. Oj będzie... Oby się tylko dobrze działo!

Nie wszystko idzie tak jak powinno, ale ostatnie lata nauczyły mnie przyjmować trudniejsze sytuacje ze spokojem i optymizmem - na ile się da oczywiście. 

Natomiast inne sprawy dla odmiany idą podejrzanie dobrze i tak kiedy dziś szłam do Marradi, pomyślałam sobie, że przez tyle lat czułam się jakbym stała w kolejce do jednej z tych szalonych górskich kolejek. Kolejka w pełni sezonu - na przykład jak w Mirabilandii w sierpniu w czasach przed pandemią, kiedy człowiek tak kwitł i kwitł i czekał na swoją kolej. No właśnie... I ja teraz już nie stoję, teraz już siedzę przypięta pasami w moim fotelu, a kolejka właśnie leci z impetem w dół i nabiera szalonego rozpędu, tak że żołądek podchodzi do gardła. Emocje są nieprawdopodobne, jeszcze bardziej nieprawdopodobne tempo tej przejażdżki. To co się dzieje jest niesamowite i wciąż, kiedy rano wstaję, szczypię się w policzek, a raczej zerkam na pocztę elektroniczną... Tak, to dzieje się naprawdę...

Florencja - Dom z Kamienia blog

- A Matce to się nie nudzi tak ciągle do Florencji? - zapytał Mikołaj rano, kiedy zauważył, że znów zbieram się do Ukochanej.
- Nie. 
- Ja bym nie mógł. 
- Ale ja kocham Florencję. Oczywiście jak wrócę, będę wykończona, ale przecież czasem męczy nawet to co się kocha. Kiedy ty jedziesz na rowerze po górach, to wracasz wyczerpany, ale jednak to lubisz, czyż nie?
- Lubię. To teraz rozumiem - przytaknął i już więcej nie pytał.

Wróciłam rzeczywiście zmęczona jak nie wiem co. Dwa dni z rzędu we Florencji i powrót ostatnim pociągiem to był duży wysiłek. Kiedy w tunelach robiło się ciemno i w szybie jak w lustrze pojawiało się moje odbicie, załamywałam ręce - "sieroto, jak ty wyglądasz!" - komentowałam w myślach. A kiedy szłam od stacji do domu potykałam się już o własne stopy i marzyłam o tym, by ktoś mnie podwiózł. Mógł być nawet książę na białym koniu, choć lepszy byłby sam koń bez księcia.  

Kocham to co robię, ale robię dużo i czasem jestem tak zwyczajnie, po ludzku zmęczona.  Tak czy inaczej najważniejsze, że rollercoaster pędzi dalej!
Czerwiec nie był bogaty w marsze, przez większość czasu pisałam. Strava zarejestrowała tylko 145 kilometrów, a w kwestii wysokości jedynie Monte Coglians we Friuli Venezia Giulia.

Dobrego dnia! Dobrego lipca!

KOLEJ NA MNIE to po włosku TOCCA A ME (wym. tokka a me)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze