Ostre rysy i zadziorny charakter

niedziela, grudnia 27, 2020

Castellone - blog Dom z Kamienia, Biforco

Jaka to była radość rano! Nie moja oczywiście, tylko chłopców. Choć jak Mikołaj zawsze podkreśla: "Matka sama mówi, że jak dzieci szczęśliwe to i Matka szczęśliwa". Trudno się nie zgodzić ich radość - moja radość. Ta moja radość wynikała z tego, że wcale ich na ten spacer nie musiałam wyciągnąć. Obydwaj stali w gotowości, tylko o różnych porach. Mikołaj przed południem, Tomek po obiedzie. Mikołaj wprawdzie na krótko, bo z nieba padało "nie wiadomo co", Tomek na dłużej, bo doszliśmy znów aż do gaju kasztanowego obok Castellone.

Kasia i Tomek z Domu z Kamienia, Biforco

- To jest taki klimat jak lubię! - przerwał Tomek swój wywód o Gwiezdnych Wojnach.
- Serio? Mógłbyś żyć w takim klimacie cały rok? 
- Cały to nie, lubię cztery pory roku, ale bardzo lubię też taką zimę.
- Ja co lubię to wiadomo, ale powiem ci, że lubię też od czasu do czasu taką wyprawę w trudnych warunkach, bo iść w góry jak ciepełko, słoneczko, usiąść gdzieś sobie wygodnie, piknikować, to żadna sztuka. Iść w śniegu, w błocie, z wiatrem, w deszczu, kiedy ziąb wciska się pod kapotę to dopiero jest wyzwanie. Na przykład jak wtedy, gdy byłam z Mario ponad Campigno. Lubię wyzwania. 
Tomek paplał dalej (w pozytywnym tego słowa znaczeniu - najmilsza muzyka dla moich uszu), a do mojej głowy napłynęły dawne wspomnienia. Przypomniało mi się jak w burzę śnieżną wchodziłam na Śnieżkę, myślałam że w życiu do tego schroniska nie dotrzemy... Jej... Jak to dawno było...


Niektórzy mówią, że "moje" Apeniny to takie Bieszczady, ale to nie jest dobre porównanie. Bieszczady mają łagodne rysy, dla mnie zbyt łagodne. Apeniny są zadziorne i nieprzewidywalne. Bywają łagodne to prawda, ale nigdy na długo. Za kolejnym zakrętem, po kolejnych kilku krokach nagle stają się kostropate, niejednoznaczne, niebanalne...

Castellone Dom z Kamienia, blog, Biforco

Przez chwilę stałam i wolnym spojrzeniem kontemplowałam ich linię. W śnieżnej scenerii, kiedy tracą żywe kolory, kiedy robią się tak brutalnie monochromatyczne wyglądają fascynująco. Zieleń nie ma sobie równych, to się wie, ale trudno odmówić Apeninom uroku również w tej zimowej, surowej wersji. Może właśnie ta surowość tak bardzo mnie fascynuje. Bez kolorów rysy są jeszcze bardziej zadziorne...


Z gaju kasztanowego widać gołym okiem jak zmienia się klimat wraz z położeniem. Majaczące w oddali na wschodzie pagórki Romanii miały ledwo pobielone szczyty, niżej śniegu ani ani... 
W drugą stronę na południe Lavane całe jak kraina śniegu. A my tu w Biforco gdzieś po środku.
Na dziś mam bardzo ambitny plan... Zobaczymy czy coś dobrego się z niego urodzi. 


Santo Stefano był dobrym zakończeniem świąt. Po raz pierwszy od nie wiem kiedy miałam naprawdę leniwy poranek. Poranek, kiedy nic, ale to dosłownie nic nie musiałam. Nie musieliśmy nic szykować, bo dojadaliśmy resztki, nie musiałam się nigdzie spieszyć, nigdzie iść, mogłam z całym spokojem to moje poranne "nicniemuszenie" celebrować. Jakie to było piękne i niezwykłe... 
Poza niemuszeniem, były te dwa spacery, były planszówki, były rozmowy po latach niesłyszenia się, były miłe maile, był świąteczny film. Było dobrze... 

I tylko mi żal, że to już ostatni dzień takiej laby. Pogoda dziś ma być doskonała, nawet jeśli termometry będą bezlitosne. Ciasto na chleb do kanapek, które zapakuję do nowego plecaka już wyrasta. 
Dobrej poświątecznej niedzieli! 

KLIMAT to po włosku CLIMA (wym. klima)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze