Sens szarości

wtorek, grudnia 22, 2020

I tak przyszła zima, która na powitanie zestroiła się w listopadowe fatałaszki. Otuliła się mgłą jak puchatym szalem, szczelnie owinęła mgłą również słońce i całą dolinę.  To jednak tylko taki kamuflaż, przedsmak tego, co się do nas zbliża. Podobno już na dniach aura ma się zrobić prawdziwie zimowa... 
Tym razem jednak mam silne postanowienie - nie mam zamiaru pieklić się i kolejny rok z rzędu wygrażać jak ja nie lubię śniegu i zimy i wszystkiego co z nią związane. Postaram się cieszyć każdym zimowym dniem, cieszyć tym, że śnieg zbawienny jest dla natury, cieszyć się szczęściem chłopców, którzy tylko czekają na to, by ulepić całe zastępy Olafów. Cieszyć zimowymi dniami zupełnie bez powodu. 
Wdzięczność za każdy dzień.
Mikołaj już dawno zapowiedział, że jak będzie śnieg, to on na każdą wyprawę ze mną idzie. Wyprawa w śniegu też może mieć swój urok...

Dnia zaczyna przybywać. To dla mnie moment niezwykle ważny i nawet jeśli to przybywanie przez najbliższe dni będzie w ogóle niezauważalne, to jednak sam fakt dodaje skrzydeł. 


W takiej oto przygaszonej mgłą scenerii powstała zimowa wizytówka. Był już kominek, było zaparowane okno, były stare drzwi i kapota, teraz są relikty jesieni i szarość mgły. Nie wszystkie pory roku muszą być jednakowe, nie wszystkie muszą mamić pstrokacizną kolorów. 
- A co by matka chciała? - zapytał Mikołaj debiutujący w roli fotografa do "blogowej wizytówki" - zima jest. To tak jak u Vivaldiego. Niech sobie Matka posłucha. Raz tak raz tak. 

Mikołaj ma rację. Był letni, krystaliczny lazur nieba, była zieleń i pierwsze fruwające suche liście, teraz czas na wyciszenie... 

 
Mam nadzieję, że wiosną będę mogła powitać Was znów kolorami, przecież i zima nie trwa wiecznie. Może po szarościach, te kolory wydadzą nam się intensywniejsze. Myślę, że w ogóle czasem odrobina szarości jest potrzebna, byśmy jeszcze bardziej docenili żywe kolory.  

Do wigilii zostały dwa dni. Stan działań kuchennych określam na lekko zaawansowany. Kapusta z grzybami już prawie gotowa. Bigos jest gdzieś w połowie. Pierogi są na razie tylko wyobrażeniem, ale dziś tak czy inaczej pauza pas... 
Dziś mam zamiar paść w objęcia Florencji. I to nic, że aura ma być pod psem, to przecież Florencja, która zachwyca bez wglądu na wszystko. Mam nadzieję, że już jutro będę mogła uraczyć Was arcyciekawymi opowieściami. O tajnych korytarzach, o ukrywanej córce, może jeszcze o nieistniejącym kościele... Zobaczymy na ile wystarczy czasu i jak bardzo pogoda postawni krzyżować mi plany.

Niech to będzie dobry dzień, niech zima piękny ma początek!

***
- A najlepszą szkołą w ogóle to było przedszkole - Mikołaj ciągnął swój wywód o różnych placówkach edukacyjnych. Super było! Tylko raz miałem "karę" i musiałem zejść do dzieci, które spały, bo coś zmajstrowałem. Tylko raz. Ale i tak było super. A już jedzenie to było najlepsze ze wszystkich szkolnych miejsc. I nawet jak nie dawałeś rady, czy nie chciałeś jeść to ci pomagali, to znaczy karmili cię. Taką usługę tam mieli... 
W tym momencie nie mogę nie pozdrowić przedszkola Nasze Dzieci.


SZARY to po włosku GRIGIO (wym. gridżio)

spódnica i bluzka: www.madame.com.pl

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze