"W krzaczki na maślaczki"

niedziela, października 21, 2018


Żadne tam w krzaczki, tylko w góry, ale chwytliwy tytuł to połowa sukcesu - tak zawsze radzi Tomek. Co do maślaczków natomiast, to było tak…

Kiedy wydarzyło się to, co się wydarzyło z moją kostką, zaraz zaczęłam kalkulować czemu będę mogła sprostać, a czemu nie w kwestii moich planów na najbliższy czas. Odpadła wtedy rzecz jasna babska wyprawa zaplanowana zaraz na drugi dzień po zdarzeniu i następna, która miała być z A. i z Anką, odpadła też strastellata i wiele więcej. To, jak bardzo było mi żal, wiem chyba tylko ja sama. Pomyślałam sobie wtedy - dobrze, że przynajmniej O. przyjeżdża pod koniec października, to do tego czasu, cała ta historia będzie już tylko przykrym wspomnieniem. Jak wiadomo, tak się nie stało... Niemniej nie mogłabym sobie darować, gdybyśmy choć na jedną łagodną wyprawę się nie wybrały. Wprawdzie Anello 19 i „Martwą kobietę” zostawiamy na następny raz, ale pewnie nim O. spakuje walizki pokusimy się o jeszcze jedną „camminatę", jeszcze raz założymy górskie trepki. To silniejsze ode mnie… Wędrować z O. to przyjemność, której nie umiem sobie odmówić, a po wczorajszych 8 kilometrach moja noga ma się całkiem dobrze.


Ruszyliśmy z Piani di Sotto trasą, którą szłam kiedyś z Pawiem i chłopcami, z Mario i z Ellen. Dzień był przepiękny, ciepły i kolorowy, dokładnie taki jaki powinien być toskański październik. Na trasę, którą zazwyczaj pokonuje się w dwie godziny, my potrzebowaliśmy tym razem odrobinę więcej czasu, a powodem tego wcale nie była moja kostka... 


Mario nim wystartowaliśmy przykazał - "zerknij czy są maślaki”. Wzięłam na poważnie jego słowa i zaraz po pierwszych krokach wzdłuż szlaku wypatrzyłam kilka dorodnych grzybów.
- Patrzcie, są. Mario prosił, żeby zerknąć dalej w lesie, a są już tu. - Zaraz oczywiście wysłałam wiadomość, a O. tymczasem zabrała się za zbieranie maślaków. - Chcesz je wziąć ze sobą?
- A co? Mamy je zostawić? 


Wyciągnęłam z plecaka reklamówkę, w której zaraz wylądowała garść świeżych grzybów i niech mnie … za to wypatrywanie! To co działo się potem przeszło nasze oczekiwania. Im dalej „ las”, tym grzybów więcej. Maślakowy armagedon. Torba zaczęła się wypełniać w zastraszającym tempie. 


- Ej! A patrzy ktoś na krajobraz? - wszyscy zaczęliśmy jak maniacy wpatrywać się w ściółkę. Panorama też była piękna, a i owszem, więc co jakiś czas przystawaliśmy na zdjęcie, ale potem znów z nosem przy ziemi, a tych grzybów, że dosłownie kosą ścinać!


Dotarliśmy na naszą jeżynową łąkę. Rozsiedliśmy się na zasłużone piwo. Rozmawialiśmy o innych szlakach, o domostwach majaczących w oddali, a słońce coraz bardziej obniżało swój lot. 


Ruszyliśmy znów, bo czas naglił a do S. Adriano mieliśmy jeszcze dobre czterdzieści minut marszu. Po kilku krokach znów natknęliśmy się na maślakową kolonię i dalej próbować jaką wytrzymałość ma torba, która pod ciężarem grzybów zaczęła się już niebezpiecznie naciągać. By uniknąć katastrofy O. jako wzmocnienie zaraz zrobiła worek z własnej bluzy. 


- Trzeba wstąpić do Renzo - stwierdziłam, kiedy w oddali zamajaczyła wieżyczka białego domu - poprosimy o jakieś torby. 
Renzo oczywiście poza torbami, poczęstował nas też winem i tak wzmocnieni kontynuowaliśmy naszą wielką, maślakową wyprawę, która zakończyła się trzema wypchanymi torbami grzybów. Na oko przytargaliśmy ich jakieś dziesięć kilo, a ile zostawiliśmy po drodze, o tym już nie wspomnę! I to wszystko tylko wzdłuż szlaku, bez zagłębiania się w las. Przebieranie trwało prawie do północy… A rozmów przy tym… I włoska muzyka w tle… Cudnie nam było!

Martwa natura - dymiący grzyb i sucha krowia kupa. 
Le sorbe - z serii zapomniane toskańskie owoce jesieni
Osioł
koza
wesołe wędrowniczki z maślakami
kamiennym dom
 
MAŚLAKI to po włosku PINAROLI (wym. pinaroli)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze