Niby osobno, a jednak razem

sobota, kwietnia 04, 2020


W piątek kolację przygotował Mikołaj i trzeba przyznać, że zjedliśmy wybornie! Przepis wyszukał sobie sam i sam też ze wszystkim sobie poradził. Ja miałam tylko dopisane do listy zakupów trzy dodatkowe pozycje. 

Do Marradi po zapasy na kolejne dni wybrałam się z Tomkiem, który wyszedł z domu po raz pierwszy od prawie miesiąca i na nim, w przeciwieństwie do młodszego brata, nowa rzeczywistość nie zrobiła żadnego wrażenia. 
Wyszliśmy z domu wcześniej, bo nauczona doświadczeniem z zeszłego tygodnia, stwierdziłam, że lepiej chwilę zaczekać na otwarcie, niż tkwić potem pół godziny w kolejce. Takich spryciarzy jak ja było jednak więcej i kiedy zjawiliśmy się przed marketem piętnaście minut przed otwarciem, byłam już siódmą osobą w kolejce, a za mną zaraz ustawiały się kolejne osoby. 
Na szczęście uwinęłam się z zakupami supermarketowymi w moment i zaraz obładowani jak wielbłądy ruszyliśmy dalej w dół miasteczka do warzywniaka. Nie wiem, jak ja bym to wszystko przyniosła bez Tomka. Jakoś w zeszłym tygodniu sobie poradziłam, ale teraz ledwo daliśmy radę we dwoje.
Oczywiście możemy zawsze skorzystać z dowozu, bo gmina stanęła na wysokości zadania w kwestii organizacji życia w kwarantannie, wiele nowych udogodnień, byle tylko jak najbardziej wyjść mieszkańcom naprzeciw w tej trudnej sytuacji. Rozdysponowane zostanie też kilka tysięcy maseczek, więc muszę i ja zgłosić zapotrzebowanie, żeby Tomek miał na zakupowe wyjścia. Mikołaja na opuszczenie naszej posesji raczej szybko nie namówię.

Wczoraj wieczorem, kiedy kończyłam ostatnią lekcję przed domem pojawił się samochód obrony cywilnej, z dwoma osobnikami w kombinezonach jak z filmu katastroficznego, którzy wyposażeni w "opryskiwacze" odkażali wszystko, co znaleźli na swojej drodze... 

Tymczasem wykres protezione civile znów delikatnie opadł, ale sytuacja wciąż jeszcze nie jest opanowana, niestety i w Mugello pojawiły się nowe zachorowania. Kolejny raz burmistrzowie miasteczek zaapelowali, żeby nie wychodzić z domu! Żebyśmy wszyscy jeszcze trochę wytrzymali.

Rzeczywiście polemiki wybuchają coraz częściej, polemiki podlane narastającą frustracją, widzę to na fejsbuku, obserwuję też na polskich stronach. "A dlaczego nie mogę na samotny spacer? A pobiegać, a na rower? A z psem? Ale przecież sam, ale do lasu, a nieuczęszczaną uliczką..." Słuchajcie, nie mam zamiaru agitować i wdawać się w bezowocne polemiki, ale muszę kilka słów napisać.

Jesteśmy już prawie 4 tygodnie objęci kwarantanną... Nie jest łatwo, ale naprawdę da się wytrzymać. Mieszkam na końcu świata i spokojnie mogłabym każdego dnia urządzać sobie spacer po kilka kilometrów bez spotkania nikogo. Jednak wydaje mi się to nie w porządku. 

Po pierwsze jeśli wszyscy wyszliby z takiego założenia, nawet bezludne szlaki nie byłyby już bezludne, poza tym chcę być solidarna z tymi, którzy żyją w mieście, w blokach, którzy nie mają szansy na te kilka kroków w odosobnieniu. Myślę sobie, że właśnie we wspólnocie siła, że z tego wszystkiego nikt w pojedynkę nie wyjdzie. Chyba jeszcze nigdy nie musieliśmy być wszyscy osobno, będąc jednocześnie tak bardzo RAZEM.

Myślicie, że z tak wspaniałą wiosną za oknem po czterech tygodniach nie tęsknię za górami, za wędrowaniem, za wolnością, myślicie, że Mikołaj nie pojeździłby znów na rowerze? 

Pewnie, że tak! Jednak na wyjście z tego wszystkiego jest tylko jeden sposób: zostańmy w domu i doceńmy to co mamy. Pomyślmy o pracownikach medycznych, którzy w tej sytuacji o zostaniu w domu mogą tylko pomarzyć. Pomyślmy o osobach w szpitalu, które nie uchroniły się przed wirusem... Jeśli jesteście zdrowi, jeśli macie dach nad głową, bliskich obok i pełną lodówkę, to w obecnej sytuacji jesteście szczęściarzami! 
Przed nami jeszcze długa droga, niestety... Potrzeba siły, cierpliwości i spokoju. Damy radę, wszyscy razem i każdy osobno. Musimy dać radę!

Tomek w bezpiecznej odległości od kolejki.

Pogodę mamy piękną. Wiosna pełną gębą. Jeszcze odrobina lekcji, jakiś "wyfisiowany" obiad, a może całkiem prosty i potem pas. Taras, kwiatki, sukienki! Dobrego dnia! 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. My w autoizolacji od 13 marca - to o tydzień krócej niż u Ciebie.
    W tym czasie byłam trzy razy w sklepie (ale ja jednak mam samochód do dyspozycji).
    Na spacer do lasu wybraliśmy się w pierwszy weekend i o dziwo, w lesie było tak dużo ludzi, że nigdy ich tylu w tym miejscu nie widziałam. Zrezygnowaliśmy ...
    Myślę, że u nas mimo tych wszystkich obostrzeń to się dopiero rozpoczyna. Kiedy się skończy ? Nie wiem i staram się o tym nie myśleć.
    Zawsze śpię, jak przysłowiowe niemowlę, ale od trzech nocy mam złe sny, męczą mnie, budzę się i myślę ...
    Dobrze, że Twój organizm tak się przestawił, że się wysypiasz :-)
    Widziałam na Youtube filmik ze śpiewającymi i tańczącymi Włochami na balkonach - to było takie wzruszające i krzepiące jednocześnie.
    Ktoś w Polsce poszedł za przykładem i organizuje balkonowe koncerty na żywo :-)
    Trudne sytuacje u jednych wzbudzają dobre, a u innych złe reakcje. Oby, jak najwięcej było tych pierwszych :-)
    Jest sobota, u mnie za oknem cisza i spokój, chociaż w zwykłym czasie widuję za nim bardzo wielu biegaczy, osoby z kijkami, na rowerach.
    Trudny to dla nas wszystkich czas. Miejmy nadzieję, że kiedyś będzie za nami - czego nam wszystkim życzę :-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymajcie się zdrowo!!! Jakoś wszyscy musimy dać radę!

      Usuń
  2. Kasiu, pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę:) U nas dopiero zaczyna być cieplej, boję się, że jak zrobi się wiosennie, to ludzie nie będą przestrzegać rozporządzeń i masowo będą się wypuszczać. Widziałam w telewizji, że chyba w Hiszpanii wychodzą z pluszakami na smyczy, izolacja przymusowa jest szalenie trudna. Ja można powiedzieć jestem w kwarantannie 12 lat z powodu choroby Patryka, ograniczenia mam od lat i wiem ile mnie kosztowało ułożenie wszystkiego, dla mnie teraz nie jest takie trudne, ale wiem, że wszystkim jest ciężko....
    pozdrawiam ciepło
    Beata z Patrykiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Beatko wszystkim jest ciężko i też myślę, że wszędzie znajdzie się jakiś dowcipniś czy spryciula. My trzymamy się zasad, ze względu na siebie samych, ale też na innych! Myślę o Was! Zdrowia dla Was wszystkich !!! Cmoknij w czółko Patryka ode mnie! <3

      Usuń