Jeden wspólny dzień

niedziela, grudnia 11, 2016


Dobry choć jeden dzień razem, choć tak naprawdę jeden dzień to nic… Ale i dwa i trzy to też byłoby mało… Tak czy inaczej jeden dzień oderwania się od rzeczywistości to zawsze coś! Cieszę się, że mimo czasu tak bezlitośnie okrojonego, udało mi się podzielić z Bratem namiastką mojej toskańskiej codzienności. Chyba do ostatniej chwili nie wierzyłam w to spotkanie, dzieci odliczały dni, a potem godziny i w końcu udało się. 


Sama dobrze wiem, jak działa powietrze w Marradi, jak kojące są widoki, jak bardzo lecznicze działanie mają na stare rany ciepło ludzkich serc, życzliwość mieszkańców, jak bardzo udziela się ich radość, spokój i ukochanie życia. Przez ten jeden dzień wiele udało mi się pokazać - kamienne domy i kościoły, w których śpi dusza dawnych lat i cantinę mojego przyjaciela, który przywitał nas szklaneczką vin brule' i gotowanymi kasztanami, Palazzuolo i jego przedświąteczną szatę z szopkami w każdym możliwym zakątku i ukochaną przełęcz Sambuca, gdzie nieznośny wiatr smagał zimnym biczem i na koniec jeszcze usiedliśmy do stołu wraz z myśliwymi, kończąc wieczór w swojskiej atmosferze, podlanej sporą dawką lokalnego folkloru.


Czas bezcenny, przegadane godziny i troski wygadane, są bowiem takie rzeczy na świecie, które zrozumie tylko ktoś, kto sam przeżył. 
Chciałabym jeszcze i jeszcze, bo to wszystko tak mało, że aż żal… Takie życie … Mam nadzieję, że następny raz nastąpi szybko, że nie trzeba będzie czekać długich miesięcy...


 BRAT to po włosku FRATELLO (wym. fratello)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze