Rankiem obudził się malinowy świt i być jak pączek pełen malinowego kremu

czwartek, kwietnia 20, 2023

Dom z Kamienia blog o życiu we Włoszech

Nad Biforco obudził się malinowy świt. Malinowe wschody słońca są najsłodsze ze wszystkich. Może dlatego, że słowo "malinowy" zawsze już będzie mi się kojarzyć z Dyziem na łące. Podobno idzie do nas deszcz, ale idzie tak już od wczoraj i szczęśliwie jeszcze tu nie dotarł. Niebo nadal - czy też jeszcze - jest pogodne. Słodko pogodne.  

Tak było rankiem...
Potem wciągnął mnie wir lekcyjnych zajęć, ale też cały czas żyłam na oparach wspaniałej energii poprzedniego wieczoru. Spłynęło do mnie tyle wspaniałych słów - słodkich jak malinowe niebo poranka, czy też malinowe, dyziowe lody, że aż poczułam się jak ten pączek w maśle - cokolwiek to znaczy.  

Pączek nadziany malinowym kremem...

Każde jedno życzliwe słowo ma niezwykłą moc, każde jedno podziałało na duszę jak balsam. Niektóre były szczególnie cenne. Myślę, że największym komplementem jest ten o prawdziwości i autentyczności. Cieszy mnie bardzo świadomość, że moje audio - bajanie odebrane zostało tak samo, jak bajanie - pisanie, że Czytelnicy dostrzegli w tym spójność, konsekwencję i właśnie prawdziwość.

Muszę przyznać, że zaskoczył mnie wczoraj Mario, który włączył się na czas wywiadu on line i nawet się uaktywnił w komentarzach. Był przez ten czas - i nie tylko ten czas - jak mój prawdziwy orędownik i jestem mu z serca za to wdzięczna. 

Dziś, kiedy malinowe niebo poranka było już tylko wspomnieniem, bo nad głowami zapanował lazur w pełni dojrzałości, pojechaliśmy za Marradi na krótką sesję zdjęciową, którą sobie wymyśliłam do rocznicowego - urodzinowego wpisu. Z tej sesji urodziły się różne wariactwa i wygłupy, ale zaraz za nimi przyszły poważne rozmowy - o zawiści, zazdrości, o przyjaźni - tej prawdziwej i tej toksycznej, o relacjach między ludźmi czasem bardzo skomplikowanych. Siedzieliśmy na schodkach kamiennego domu i nagadać się nie mogliśmy - jakbyśmy od lat nie rozmawiali... 
Taki czas, taki moment były mi bardzo potrzebne. 

Burza zabrała lazur tuż przed wieczorem, huknęła tak, że szyby w oknach zadrżały, błysnęła oślepiająco, a potem rach ciach tęczę nad doliną jak transparent na zgodę rozciągnęła. 

Czas już spać. Nie było dziś słów do porannej kawy - niech więc będą na dobranoc. A za wczoraj, za Waszą obecność, za wysłuchanie, za słowa i za życzliwość z głębi serca jeszcze raz dziękuję <3  

MALINY to po włosku LAMPONI

Jeśli ktoś chciałby odsłuchać wczorajszą rozmowę - wszystko oczywiście zostało ZAPISANE.  




Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Gratulacje Kasiu :)
    Wprawdzie nie miałam przyjemności posłuchać Cię w środę, w czwartek zajęcia do wieczora wypompowały mnie z sił ale dzisiaj nadrobię zaległości. Wszystkiego dobrego Kasiu, niech marzenia się spełniają!
    Pozdrawiam.
    Ola N. :)

    OdpowiedzUsuń