O wycieczce na pronto soccorso, czyli głowa boli, ale głowa pisze

wtorek, grudnia 21, 2021

Walka nadal trwa. Jest mi ciężko, bo całkiem opadam z sił. Jestem zwyczajnie tym bólem wykończona. 
Wczoraj skapitulowałam i poprosiłam o zawiezienie na pogotowie, w nadziei, że ktoś mi pomoże i tą drogą w ekspresowym tempie porozmawiam z neurologiem. Kiedy po czterech godzinach siedzenia potulnie, czekania na moją kolej i przyglądaniu się opasce na ręku z numerem 451, pani powiedziała, że przede mną jeszcze jakieś 8 godzin czekania, poddałam się i wypisałam. Dziś będę tarabanić do lekarza rodzinnego i błagać o skierowanie do neurologa na cito. Mam tego bólu już naprawdę po kokardy...

Jedyne do czego się wczoraj zmobilizowałam to odesłanie poukładanych zdjęć w tekście książki i ostatni fragment zatwierdzonej korekty. Ile mnie to kosztowało, to tylko ja wiem...
Przepraszam moich uczniów za odwołane lekcje i za nieprzesłane prace domowe. Poprowadzenie lekcji było ponad moje siły. Dziś spróbuję popracować. Mam nadzieję, że w końcu to wszystko minie. 

Tymczasem dziś mamy pierwszy dzień astronomicznej zimy - jutro pierwszy dzień zimy kalendarzowej. Dla mnie oznacza to przede wszystkim, że dni od teraz będą się już wydłużać i to jest coś, co zdecydowanie poprawia mi humor, to w ziemie jest najlepsze. Niestety mój plan na zimowe zdjęcia w weekend oczywiście trafił szlag, więc jeszcze przez chwilę na okładce powisi jesienna winnica, a jak już dojdę do siebie trzasnę sobie zdjęcie w mojej ślicznej różowej czapie. 

Kiedy człowiek siedzi w takich miejscach jak pronto soccorso, to głowę bombarduje tyle bodźców, tyle obrazów i historii, że aż trudno to ogarnąć myślą. Mimo, że moja "dyńka" była bliska eksplozji, to jednak nie wyłączyła się jej wrażliwość. 
Tuż obok mnie leżała pani w kołnierzu ortopedycznym, a że ręce też miała poturbowane, odbierała liczne telefony w opcji "głośnomówiące". Jedna z tych rozmów sprawiła, że aż cicho zaśmiałam się pod maseczką i to było chyba najciekawsze co mi się wczoraj zdarzyło. 

- Co ty nawywijałaś? - pyta młody głos po drugiej stronie telefonu.
- A daj spokój! Upadłam! Ale jak upadłam! 
- Na co upadłaś? 
- Na głowę upadłam, na ręce, na d..., na wszystko upadłam. 
- O Madonna! A gdzie to się stało?
- Na cmentarzu, poszłam ustawić trochę świątecznych kwiatów u mamy, byłam z Patrizią.
- To ona wezwała pogotowie? - pyta młody głos. 
- Tak, tak, na szczęście była ze mną Patrizia, inaczej bym tam leżała i leżała.
- A mogłaś się ruszyć? 
- Mogłam, ale wszystko mnie bolało. 
- Dalej cię chyba bardzo boli, bo tak słabo mówisz.
- Nie, to przez maseczkę i kołnierz słabo mnie słychać.
W pewnym momencie głos po drugiej stronie zaczyna chichotać...
- Nie obraź się, ale tak sobie teraz pomyślałam - kobieta znów zaczyna chichotać - co sobie ci z pogotowia pomyśleli, kiedy dostali zgłoszenie z cmentarza...  
Za chwilę śmiały się obydwie i kobieta na noszach i ta w słuchawce i ja też chichotałam pod maseczką, bo rzeczywiście sytuacja była abstrakcyjna. Poza tym podobał mi się spokój pacjentki i dystans do sytuacji. 
- Wściekła jesteś?
- Właściwie to nie. 
- Przynajmniej na święta odpoczniesz i to inni będą skakać koło ciebie. 

Poproszę o kciuki za moją biedną głowę. Czasem mam wrażenie, że za dużo w nią ładuję tego wszystkiego, za dużo myśli, bąbelków, za dużo wrażliwości i tak to potem wygląda... 

Pięknego dnia!

GŁOŚNOMÓWIĄCY to po włosku VIVA VOCE (wym. wiwa wocze)

Ps. Zdjęcia brak, dziś nie mam jeszcze siły. 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Dzien dobry, Pewnie nie będe pierwsza i pewnie nie ostatnia ale zostawię tutaj swoją "rade" na migrene z która ja zmagałam sie 25 lat aż "odkryłam" przypadkiem (trudny okres w życiu):), że leki na cisnienie którego sie nabawiłam w moim przypadku Nedal i Co-prestarium zdziałały cuda :) takie z fajerwerkami dla mnie, bo ból minął i inne związane z nim atrakcje :) Pozostawiam tę radę bo chętnie bym to cisnienie przygarneła 25 lat temu oby tylko migrena przeszła. Pozostawiam tę radę. Pozdrawiam Jolka, joleczkad@op.pl

    OdpowiedzUsuń